Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ona, ona i dziecko, czyli homo-rodzice

katarzyna hejna [email protected] tel. 052 326 31 30
- Dojrzewałyśmy do decyzji o  dziecku. Jesteśmy w stanie zapewnić mu odpowiednie warunki do rozwoju.
- Dojrzewałyśmy do decyzji o dziecku. Jesteśmy w stanie zapewnić mu odpowiednie warunki do rozwoju. fot. Monika Wieczorkowska
Za każdym razem, gdy zbliża się jajeczkowanie, Karolina robi test owulacyjny i rusza z Kasią w drogę. Spotykają się z Piotrem w hotelu albo w warszawskim mieszkaniu znajomych.

Piotr jest bardzo dyskretny. - Przychodzi do nas o umówionej godzinie, wymieniamy ze sobą kilka zdań, potem idzie do łazienki. Czasem zostawiamy mu jakieś "świerszczyki", zgłaśniamy muzykę i czekamy. Po kilku minutach daje nam pojemnik ze spermą i od razu wychodzi - mówi Kasia. Potem się kochają, a Kasia nabiera na strzykawkę nasienie i szybkim ruchem wstrzykuje je Karolinie. I czekają. Na oznaki ciąży.

Północ-południe

Karolina pochodzi z północy Polski, Kasia z południa. Nie miały wielu szans, by się spotkać. A jednak. Poznały się prawie pięć lat temu przez chat dla lesbijek. - Weszłam tam po raz pierwszy i trafiłam na Karolinę. Fajnie nam się rozmawiało, więc przeniosłyśmy się na e-maile i prywatne komunikatory. Po dwóch tygodniach spotkały się. Kasia przyjechała do Torunia, coś zaiskrzyło. I jeździła już tak przez następne dwa lata. Od początku rozmawiały o dzieciach. - Ale dopiero kiedy Kasia wprowadziła się do mnie na stałe, zaczęłyśmy myśleć o tym na poważnie - wyznaje Karolina. - Dojrzewałyśmy do decyzji o dziecku. Jesteśmy w stanie zapewnić mu odpowiednie warunki do rozwoju. Damy mu też wsparcie, którego będzie potrzebowało aby poradzić sobie z ewentualnymi przykrymi sytuacjami związanymi z brakiem ojca - dodaje.

Dzieci są okrutne

Zamierzają przygotować malucha również na inne, trudne sytuacje. - Dzieciaki wyśmiewają się ze wszystkiego, każdy powód jest dobry - rude włosy, niemodne ubranie, bo kolega jest z domu dziecka, albo że tata jest alkoholikiem - uważają Karolina i Kasia. Nie chcą więc niczego ukrywać, kłamać. - Będziemy starały się wyjaśnić mu dlaczego ma aż dwie mamy. Wychowamy je tak, by było świadome swojej wartości, by miało poczucie, że obie bardzo je kochamy. Wtedy łatwiej będzie mu się obronić przed złymi ludźmi.
Przyznają, że zastanawiały się, czy nie wyjechać z Polski i nie wychowywać maluchów za granicą. Ale zapuściły tu korzenie, mają dom, pracę, bliskich. Choć nie wykluczają, że jeśli ich rodzina spotka się z dużą homofobią, to wyjadą do bardziej otwartego kraju.
Liczą jednak, że nie będą musiały opuszczać Polski. - Z każdym rokiem zmienia się mentalność społeczeństwa, również w naszym kraju. Coraz więcej par lesbijskich i gejowskich wychowuje razem dzieci, na przykład z poprzedniego związku jednej z osób - mówią. - Jeśli nadal tak będzie i polskie społeczeństwo zacznie skuteczniej odcinać się od kościelnych i prawicowych korzeni, nasz nastolatek może dorastać już w otoczeniu, w którym nie będzie się czuć osamotniony czy inny. A to, w jaki sposób został poczęty, nie będzie już nikogo dziwić.

Według prawa jest nikim

Po długich rozmowach i śledzeniu informacji na specjalnym portalu dla lesbijek i singielek, które chcą mieć dzieci, rozpoczęły poszukiwania dawcy nasienia. - In vitro jest drogie i nie stać nas na nie - wyjaśnia Kasia.
Dla dziewczyn więzy krwi nie są ważne. - Mogłabym bez problemu pokochać adoptowane dziecko - dodaje Kasia. - Choć część cech przenoszonych jest w genach, to ważniejsze jest według nas przekazanie mu wartości i miłości.
Ale polskie prawo nie daje takiej możliwości parom jednopłciowym. - Karolina dla mnie jest wszystkim, a według polskiego prawa - nikim - dodaje po chwili.
Postanowiły, że pierwsza urodzi Karolina. Jest starsza, ma 30 lat i zdobyła już doświadczenie w pracy. - Mogę zająć się dzieckiem, a potem w każdej chwili wrócić do firmy. Kasia dopiero co skończyła studia i zaczyna robić karierę. Za kilka lat to ona zajdzie w ciążę. - Chyba, że Karolina urodzi bliźniaki, a jest to bardzo prawdopodobne, bo w jej rodzinie jest już kilkoro bliźniąt. W takim przypadku zastanowimy się nad kolejnymi dziećmi. Potomstwo to duże wyzwanie, a my chcemy zapewnić swoim pociechom jak najlepsze warunki - dodaje Kasia.

Według prawa jest nikim

Po długich rozmowach i śledzeniu informacji na specjalnym portalu dla lesbijek i singielek, które chcą mieć dzieci, rozpoczęły poszukiwania dawcy nasienia. - In vitro jest drogie i nie stać nas na nie - wyjaśnia Kasia.
Dla dziewczyn więzy krwi nie są ważne. - Mogłabym bez problemu pokochać adoptowane dziecko - dodaje Kasia. - Choć część cech przenoszonych jest w genach, to ważniejsze jest według nas przekazanie mu wartości i miłości.
Ale polskie prawo nie daje takiej możliwości parom jednopłciowym. - Karolina dla mnie jest wszystkim, a według polskiego prawa - nikim - dodaje po chwili.
Postanowiły, że pierwsza urodzi Karolina. Jest starsza, ma 30 lat i zdobyła już doświadczenie w pracy. - Mogę zająć się dzieckiem, a potem w każdej chwili wrócić do firmy. Kasia dopiero co skończyła studia i zaczyna robić karierę. Za kilka lat to ona zajdzie w ciążę. - Chyba, że Karolina urodzi bliźniaki, a jest to bardzo prawdopodobne, bo w jej rodzinie jest już kilkoro bliźniąt. W takim przypadku zastanowimy się nad kolejnymi dziećmi. Potomstwo to duże wyzwanie, a my chcemy zapewnić swoim pociechom jak najlepsze warunki - dodaje Kasia.

Coming out po polsku

- Na początku chciałyśmy powiedzieć o naszych planach rodzinie i przyjaciołom, dopiero kiedy będziemy pewne, że się udało - opowiada Karolina.
Ale wydało się. Zaczęły unikać pubów i innych miejsc, gdzie się dużo pije, a powietrze jest gęste od papierosowego dymu. - Po jednym z powrotów z Warszawy przyjaciółki zarzuciły nas pytaniami: gdzie byłyśmy, po co i dlaczego znowu wyjechałyśmy? - wspomina Kasia.
Powiedziały więc, że starają się o dziecko. - Zamurowało je, ale teraz bardzo nas wspierają i trzymają kciuki przyznaje Kasia.
A co na to rodzina? Jeszcze nikomu nie powiedziały. Nie chcą zapeszać. Poza tym, rodzice Kasi nie akceptują tego, że jest lesbijką. - Dopóki myśleli, że tylko się przyjaźnimy, uwielbiali Karolinę i twierdzili, że ma na mnie dobry wpływ - mówi Kasia. A kiedy dowiedzieli się (mama Kasi sama o to zapytała), co naprawdę je łączy, przestali zapraszać Karolinę do domu. Kasia: - Mama teraz uważa, że Karolina jest "diabłem wcielonym".
- Najgorsze było to, że wydzwaniali do mnie i grozili, że powiedzą o mojej orientacji seksualnej w pracy - mówi Karolina. - Bałam się, że ją stracę. Zadzwonili też do mojej mamy. I wtedy nieprzyjemne telefony ucichły.
- Pewnie wyjaśniła im, że orientacji seksualnej się nie wybiera i że muszą zaakceptować, to że ich córka kocha kobiety - przypuszczają przyszłe mamy.
Nie przyjeżdżają już razem do domu Kasi, ale to nie zmieniło ich uczuć. - Nie mogę przejmować się za cały świat i uszczęśliwiać kogoś na siłę - uważa Kasia.
Za to z jej siostrą i szwagrem mają dobry kontakt. Spotykają się często we czwórkę.
Rodzice Karoliny są rozwiedzeni. Z mamą ma dobry kontakt i spotyka się z nią i swoją dziewczyną na rodzinnych imprezach. - Chciałabym, żeby mama miała wnuka - mówi Karolina. - I jestem przekonana, że gdy tylko się urodzi, nic nie będzie dla niej istotne poza maluchem.

Wszędzie widzę kobiety w ciąży

- W pracy czuję presję. Wszyscy pytają, kiedy przyjdzie na mnie pora? Nikt nie zastanawia się, czy w ogóle mogę mieć dzieci, a mogłabym przecież być bezpłodna! - denerwuje się Karolina. - Bardzo chcę zajść w ciążę, ale nie zawsze jest to proste.
A teraz myśli o dziecku pochłaniają ją. - Od roku wszędzie widzę kobiety z brzuchem. Czasem nawet miewam zachcianki, jak kobieta w ciąży i Kasia biega wokół mnie - śmieje się Karolina.
W kwietniu myślały, że się udało. Po tygodniu zrobiły test ciążowy. Okazało się jednak, że muszą znów spróbować. Do tej pory jeździły trzy razy do Warszawy na spotkanie z Piotrem, który jest dawcą nasienia. - Stresująca jest ta sytuacja. Musimy ustalać termin, tak żebyśmy dostały urlopy i żeby Piotr też mógł przyjechać - mówią.
Czy mu ufają? - Przesłał nam zdjęcia, wyniki badań, miałyśmy przeczucie, że jest w porządku - opowiadają.
Skontaktowały się z jeszcze dwoma innymi dawcami, ale ci nie wzbudzili w nich zaufania. Pisały z Piotrem przez dwa lata, zanim się spotkali.

Ojciec: nieznany

Piotr ma 26 lat - tyle o nim wiedzą. Ani one nie znają jego nazwiska ani on nie zna ich. Wszystko opiera się na zaufaniu. - To jest bardzo ważne. W przypadku jakiegokolwiek procesu, na przykład o alimenty, to ja jestem na straconej z góry pozycji. Ufam więc im, a one ufają mi - mówi Piotr.
Dlaczego został dawcą nasienia? - To był impuls. Pewnego dnia, jakieś siedem lat temu, stwierdziłem, że chciałbym przekazać geny, części swojego "jestestwa" dalej. Nie biorę za to pieniędzy. Nie ma tu podtekstu erotycznego.
Są za to zobowiązania. - Muszę być dyspozycyjnym, by dostarczyć nasienie na konkretnie umówioną godzinę, czasem wcześnie rano, czasem późno.
Ma już wprawę - nie robi tego po raz pierwszy. Ofiarował nasienie kilku kobietom, singielkom i lesbijkom. Urodziły się zdrowe dzieci. Nie wtrąca się w ich wychowanie: - Pytam o płeć, głównie z ciekawości - mówi Piotr. - Brak ingerencji i roszczeń w przyszłości to podstawa bycia dawcą anonimowym. Dopuszczam możliwość spotkania się z dzieckiem, jeśli samo będzie tego chciało. Każdy ma prawo poznać biologicznego ojca.
- Umowa jest taka, że gdy już będzie po wszystkim, my nie kontaktujemy się z Piotrem, a on z nami - mówią Karolina i Kasia. - Jeśli jednak dziecko będzie chciało poznać swojego biologicznego ojca, to my nie będziemy mu tego utrudniać, ale przede wszystkim to Piotr musi się zgodzić.
Piotr w przyszłości chce mieć własne dzieci. A czy sam chciałby zostać spłodzony w taki sposób? Albo być dzieckiem wychowywanym przez lesbijki? - To trudne pytanie, wydaje mi się, że jest to bardzo indywidualne. Co jest lepsze: rodzina hetero z ojcem alkoholikiem czy kochająca rodzina homo? - pyta.
Sprzeciwia się zarzutom, że takie postępowanie jest egoistyczne: - Czym innym jest świadome i odpowiedzialne wychowywanie dziecka, a czym innym sprawienie, że ktoś zostanie szczęśliwym rodzicem. Czy jeśli oddając krew lub szpik uratuje komuś życie, to będzie to egoistyczne?
Karolina boi się bólu podczas porodu. A Kasia tego, że nie będzie mogła być wtedy przy niej, trzymać ją za rękę i gładzić po włosach. Szukają więc prywatnej, przyjaznej kliniki, gdzie będą mogły bez skrępowania cieszyć się narodzinami.

Opinia: Zbigniew Lew-Starowicz, prof. dr hab. nauk med., lekarz psychiatra i psychoterapeuta, ekspert z zakresu seksuologii.
Na wychowanie dziecka przez jednopłciowe pary bardziej wpłynie reakcja otoczenia niż orientacja seksualna rodziców. Dwie kobiety mogą dobrze wychować dziecko. Ważny jest człowiek, nie orientacja. Potwierdzają to przeprowadzone do tej pory badania.
W Polsce, która jest krajem homofobicznym, takie dzieci mogą mieć problemy w przedszkolu, szkole. Jeśli jednak te dwie kobiety czują się na siłach, by wychować w takim środowisku potomstwo, to dlaczego mielibyśmy w to ingerować? A gdyby pojawiły się z problemy, z którymi nie będą potrafiły sobie poradzić, to mamy tak dużą armię psychologów, terapeutów, że z pewnością otrzymają odpowiednią pomoc.
Według raportu Stowarzyszenia Lambda i Kampania Przeciw Homofobii jednopłciowych par, które wspólnie wychowują dzieci, jest w Polsce około 15 tys. Niektóre z nich wychowują więcej niż jedno dziecko, dlatego uznaje się, że w Polsce żyje kilkadziesiąt tysięcy maluchów ze związków lesbijek i gejów. Najczęściej to dwie kobiety wychowują dzieci jednej z nich, urodzone w poprzednim związku z mężczyzną.
Ale są i takie, gdzie ojcem dzieci jest zaprzyjaźniony gej. Coraz popularniejsza staje się także metoda sztucznego zapłodnienia. Dwóch gejów wychowujących dzieci to raczej wyjątkowa sytuacja, ponieważ po rozwodzie sądy najczęściej przyznają prawo do opieki nad dzieckiem matce [www.homoseksualizm.org.pl].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska