Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parafianie nie zgadzają się z decyzją kościelnych hierarchów o odwołaniu księdza Dońca

AGNIESZKA NAWROCKA
Ksiądz Aleksander Doniec jednak odszedł z Markowic. Swojego oburzenia nie kryją parafianie.
Ksiądz Aleksander Doniec jednak odszedł z Markowic. Swojego oburzenia nie kryją parafianie. Fot. Dominik Fijałkowski
Ksiądz Aleksander Doniec jednak odszedł z Markowic. Swojego oburzenia nie kryją parafianie i ci mieszkańcy Kujaw, którzy markowickie sanktuarium odwiedzają.

Dekret z ostatniej chwili?

W lipcu wydawało się pewne, że w parafii w Markowicach nastąpi zmiana proboszcza. Ale jeszcze na początku sierpnia ksiądz Aleksander Doniec OMI mówił nam, że nie ma dekretu o przeniesieniu go, więc nie szykuje się do opuszczenia parafii. Zaznaczał jednocześnie, że w każdej chwili może się zdarzyć, że w jakiejś innej parafii zabraknie proboszcza i zapadnie decyzja o przeniesieniu.

Od początku mieszkańcy sprzeciwiali się przeniesieniu kapłana. Dodajmy, że tylko na internetowej stronie petycje.pl pod pismem o pozostawienie księdza podpisało się pół tysiąca osób. Wydawało się, że prośby mieszkańców i wstawiennictwo wielu środowisk (w tym historyków i sponsorów sanktuarium) przyniosły skutek i ksiądz Aleksander zostanie. Jak mówią nieoficjalnie osoby zaangażowane w zatrzymanie księdza, wydawało się, że ich wolę przyjęto ze zrozumieniem i zostanie ona uwzględniona. Tymczasem już w minioną sobotę ksiądz pożegnał się z parafianami i wyjechał na Śląsk, do nowej parafii w Lubińcu. Mieszkańcy nie kryją, że był to dla nich szok i ogromne zaskoczenie.

Nie pomogło wstawiennictwo

Zabiegi o to, aby ksiądz Doniec został w Markowicach trwały od dawna. Nie jest też tajemnicą, że decyzja o przeniesieniu kapłana już kilka razy była odraczana. Ksiądz Doniec jako Oblat podlegał prowincjałowi zgromadzenia, jako proboszcz: archidiecezji w Gnieźnie, czyli arcybiskupowi. Przeniesienia księdza chcieli jego przełożeni w zgromadzeniu, bo kadencja księdza dawno minęła. W końcu stało się tak jak zadysponował Prowincjał Oblatów.

- Dlaczego zabrali nam tak wspaniałego człowieka, który przez 19 lat dbał o to, aby Markowice piękniały - pyta nasza Czytelniczka, która nie ukrywa, że odejście księdza przyjęła ze łzami.

Do spawy odnosi się też Marian Przybylski, regionalista, który jest autorem książki o sanktuarium w Markowicach. Na swoim blogu internetowym (http://strzelno.bloog.pl/) Marian Przybylski pisze, że jego zdaniem ksiądz nie powinien odejść, przypomina też sylwetkę proboszcza.

19 lat pracy dla Kujaw

Przypomnijmy, że ks. Aleksander Doniec proboszczem w Markowicach został 5 sierpnia 1990 roku. W tym samym roku, w sierpniu, powołał Komitet Odbudowy Sanktuarium Matki Boskiej Markowickiej, Królowej Miłości i Pokoju Pani Kujaw. Przez 19 lat pracy na Kujawach ojciec Aleksander zamienił sanktuarium w perełkę.

- To, co zadziwiło wszystkich, to postępujące z miesiąca na miesiąc, z roku na rok przemiany w wyglądzie sanktuarium, jego otoczenia i miejsc z parafią związanych, jak chociażby cmentarz. Ojciec Aleksander potrafił zjednoczyć około swojej osoby dobrodziejów, których hojne ręce dokonały dzieła odbudowy i modernizacji sanktuarium markowickiego - wspomina Marian Przybylski.

Wczoraj próbowaliśmy porozmawiać z ojcem Aleksandrem Dońcem OMI, ale nie jego telefon jest wyłączony.

************

Śmiało można stwierdzić, że ksiądz Aleksander Doniec nie był zwykłym proboszczem z Markowic. Jest człowiekiem przedsiębiorczym, życzliwym i otwartym, który potrafił przyciągnąć do Markowic ludzi. Dla regionu to wielka strata, że taki człowiek odszedł. Szkoda też, że przeniesienie odbyło się w sposób, który budzi żal i sprzeciw mieszkańców Kujaw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska