Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedawał fałszywą szczepionkę na raka!

Maciej Myga [email protected] tel. 052 326 31 51
sxc.hu
Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy postawiła zarzuty doktorowi Jerzemu T., naukowcowi z Bydgoszczy, który sprzedawał fałszywą szczepionkę na raka.

Śledztwo w sprawie Jerzego T. ciągnie się od 2005 roku. Wtedy wyszło na jaw, że ten naukowiec - pracujący w uczelniach medycznych w Bydgoszczy, Toruniu i Krakowie sprzedaje nielegalne szczepionki przeciw nowotworowi mózgu. To nie wszystko,

cudowny lek
oferował także, za grube pieniądze - zazwyczaj 16 tysięcy złotych za kurację, także pacjentom chorym na inne rodzaje nowotworów.

Kiedy rozpętała się afera, doktor Jerzy T. uciekł do Francji. Jak się dowiedzieliśmy, od 1978 roku jest on obywatelem tego kraju. Nie ma polskiego obywatelstwa.

T. był poszukiwany przez bydgoskich śledczych. Wydano za nim Europejski Nakaz Aresztowania. W ostatnich tygodniach doszło do porozumienia między śledczymi z Polski a Francji.

- Okazało się, że Jerzy T. ma poważne

kłopoty ze zdrowiem
(miał operacje serca, zastosowano "stendy" - dop. red.). Zrezygnowaliśmy z ENA na rzecz poręczenia majątkowego w wysokości 150 tysięcy złotych. Jerzy T. stawił się na przesłuchanie, przedstawiliśmy mu zarzuty - mówi prokurator Wiesław Giełżecki z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.

Jerzy T. będzie odpowiadał za oszustwo. Zgodnie z kodeksem karnym (artykuł 286), kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Śledczy twierdzą, że nie ma możliwości zatrzymania doktora T. w kraju. Jeśli akt oskarżenia zostanie przesłany do sądu, były naukowiec zostanie
wezwany z Francji

do kraju na rozprawę.
Jerzy T., pracując w polskich uczelniach, sam wyszukiwał swoje ofiary. Jeździł po kraju i oferował rodzicom dzieci chorych na raka mózgu swoje szczepionki. Za każdą pobierał 16 tysięcy złotych. Tylko, że dzieci, zamiast zdrowieć, umierały.

Naukowiec był popularny w kraju. Rząd dał mu nawet grant - 300 tys. zł, finansowany przez Komitet Badań Naukowych. Miał przeprowadzić w katedrze genoterapii Collegium Medicum w Bydgoszczy badania na 20 pacjentach, chorych na glejaka - odmianę raka mózgu. Miały być też pieniądze na kolejny grant - w latach 2004 - 2007.

T., pomimo zakazu, oferował swoje szczepionki także pacjentom chorym na

inne odmiany raka,
m.in. ginekologiczne. Oni także umierali. Współpracowali z nim bydgoscy lekarze, niekoniecznie dobrej reputacji - m.in. Heliodor K., skazany za branie łapówek. Dzisiaj odżegnują się od praktyk Jerzego T. Podobnie naukowcy z krakowskiego uniwersytetu. Pierwsze, niepokojące sygnały zaczęły docierać już w 2002 roku. Zostały zignorowane, bo uważano doktora za specjalistę i fachowca.
W rzeczywistości doktor T.

korzystał z dorobku
swoich kolegów po fachu z tym samym nazwiskiem. Niemiec o nazwisku T. napisał 60 publikacji, Czech - 10. Ten pierwszy jest fachowcem - jego prace są bardzo często wykorzystywane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska