Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrowite. Spór o godzinę

Alicja Wesołowska
Po co są zebrania wiejskie? Po to, by mieszkańcy wraz z urzędnikami mogli wspólnie podejmować decyzje. Co jednak zrobić, kiedy lwia część mieszkańców nie może się na nie stawić? Okazuje się, że... nic.

W niewielkim sklepie w Ostrowitem od kilku dni wisi ogłoszenie: "Rada Sołecka zawiadamia, że w dniu 15 kwietnia o godz. 15 odbędzie się zebranie wiejskie i spółki wodnej. W zebraniu będą uczestniczyć pracownicy Urzędu Gminy. Prosi się o liczne przybycie." Ostatnie zdanie podkreślono.

- Liczne przybycie? To jakiś absurd - irytuje się jeden z mieszkańców wsi. - Jak niby mam przyjśc na to spotkanie, kiedy do 16 pracuję? Sołtys powinien zmienić godzinę na późniejszą.

Podobnego zdania jest pani Zofia. - Pracuję do 17 i nawet, jeśli bardzo bym chciała, nie mogę wziąć udziału w zebraniu - mówi. - Wiem, że innym mieszkańcom ta godzina także przeszkadza.

Co można zrobić w takiej sytuacji? Sprawa wydaje się oczywista: porozmawiać z sołtysem. To on w porozumieniu z wójtem ustala terminy spotkań. Ze zmianą godziny nie powinno być problemu - teoretycznie.

- Ta sprawa ciągnie się już od dwóch lat - wyjaśnia jeden z mieszkańców. - Apelowaliśmy, prosiliśmy - i nadal nic. Spotkania jak były, tak są o 15. Tylko przed wyborami były później. No - ale wtedy władzom zależało na frekwencji. Kto tu jest dla kogo - władze dla mieszkańców czy mieszkańcy dla władz?

- Zebrania były i będą o tej porze. W każdej wsi, nie tylko u nas - tłumaczy Stanisław Sipek, sołtys Ostrowitego. - Ludzie po prostu szukają dziury w całym. Wiadomo, że nie da się każdemu dogodzić. Ten kończy pracę o 18, tamten o 16 ją zaczyna. Gospodarze muszą się po prostu dostosować.

Podobnego zdania jest wójt. - Piętnasta i ani godziny później - Edward Dębiec jest stanowczy. - Zebrania organizowane o 19 często przeradzają się w towarzyskie dyskusje. Mieszkańcy często przychodzą na nie już podchmieleni - a na poważne rozmowy nie ma co liczyć. Ostrowite jest bardzo podzieloną miejscowością, konflikty polityczne są tam ostre - ludzie czasem sztucznie wywołują problemy, których nie ma.

Zdania rzeczywiście są podzielone. - Mnie ta pora nie przeszkadza - mówi pani Teresa, mieszkanka wsi. - Na zebrania chodzi mój mąż. Ustawia sobie plan dnia tak, żeby na nie zdążyć - i po kłopocie.

Gorzej, jeśli ktoś nie może sobie planu dnia ułożyć, bo pracuje na pełen etat. Trudno wówczas mówić o celowym szukaniu problemów. W takiej sytuacji jest duża część mieszkańców wsi - niektórzy pracują w Toruniu i potrzebują czasu na dojazd. Wtedy sprawy się komplikują.

- W takiej sytuacji możemy porozmawiać o spotkaniach w niedziele - proponuje wójt. - Wtedy na pewno nikt nie pracuje.
Sołtys też widzi rozwiązanie - Wystarczy, że zainteresowani zgłoszą problem na najbliższym zebraniu - informuje Sipek. - Na pewno coś da się wymyślić, przełożyć kolejne zebrania na później. Wystarczy porozmawiać.

Mieszkańcy jednak problemu nie zgłoszą, bo na zebranie nie przyjdą. Pracują.
Błędne koło się zamyka. Wszyscy chcą rozmawiać, ale efektów na razie nie widać. Na kartce wiszącej w sklepie ktoś dopisał długopisem: "A my prosimy o zmianę godziny na późniejszą. Ludzie pracujący." Odzewu na razie brak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska