MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomóż "Dzieciom Starówki"

Magdalena Stremplewska
fot. autorka
Każdy z podopiecznych spędza tu ponad sto godzin miesięcznie. Dzięki temu młodzi ludzie rzadziej wałęsają się ulicami Starego Miasta, wciskając mieszkańcom i turystom pocztówki i kwiaty. Działalność toruńskiej świetlicy "Dzieciom Starówki" możemy wesprzeć rozliczając się z fiskusem.

Placówkę opiekuńczo-wychowawczą przy ul. Wielkie Garbary 2 uruchomiła w 1995 roku Fundacja Pomocy Samotnym Matkom. Na kilkugodzinne, popołudniowe zajęcia trafia tu codziennie kilkudziesięciu uczniów.

- Przyjmujemy dzieci w wieku od 6 do13 lat, zazwyczaj są to uczniowie z pobliskiej podstawówki. Zapewniamy im między innymi zajęcia plastyczne, artystyczne, profilaktyczne, czytelnicze, ruchowe i korekcyjno-kompensacyjne. Pomagamy w nauce, pilnujemy, by odrabiali lekcje, potem pomagamy organizować czas wolny przed podwieczorkiem - mówi Anna Lampka, kierownik biura fundacji.

Dzieci przychodzą tu chętnie, niektóre od kilku lat, inne od paru miesięcy. 7-letnia Oliwia i 8-letnia Julia najbardziej lubią zajęcia plastyczne. 13-latek Kamil najczęściej wybiera szachy i składanie robotów. Aneta ma 11 lat i do świetlicy trafiła trzy miesiące temu.

- Lubię tu przychodzić, bo w domu często mi się nudzi, a tutaj są koleżanki, razem się bawimy, gramy i uczymy - mówi nastolatka. - Wcześniej chodziłam do świetlicy szkolnej, ale tu jest lepiej, bo jest osobna sala do odrabiania lekcji i można się tam skupić - dodaje jej rówieśnica, Maja.

- Nasza placówka to nie poczekalnia - podkreśla Anna Gerlach, kierowniczka świetlicy. - Do szkolnej świetlicy idzie się "jakoś" wypełnić czas w trakcie okienka. Tutaj jest to bardziej zorganizowane, nie wychodzi się przed końcem zajęć lub wcześniej niż pozwolą na to rodzice. Dzięki temu mają większy wpływ na to, co robią ich pociechy i poczucie, że pożytecznie spędzają czas. Poza tym, nie w każdym domu jest nawyk, by dopilnować, czy dziecko odrobiło lekcje i przygotowało się do kolejnych zajęć. Nie zawsze są też do tego warunki. A u nas opieka jest kompleksowa - nie tylko organizujemy czas, ale także kształtujemy osobowość naszych podopiecznych.

Na ścianie w pokoju do nauki jest kartka z hasłem "Nie mogę, nie umiem, nie chce mi się" i informacją, że te zwroty w świetlicy są zakazane. - Przekonujemy, że te słowa dla nas nie istnieją, my zawsze możemy, umiemy i chcemy. Staramy się motywować naszą młodzież do systematyczności, nauki i rozwijania zainteresowań. Lepsze wyniki w szkole zauważają nauczyciele i rodzice. Niedawno ujawniły się u nas dwa talenty aktorskie, dzieci zapisały się do kółka teatralnego i robią ogromne postępy. Być może bez naszych zajęć nikt by tego nie zauważył - mówi Anna Gerlach.

W świetlicy pracuje dwóch pedagogów i kucharka. Codziennie pojawiają się też wolontariusze. - Chętnych do pracy z dziećmi ani pomysłów na zajęcia nie brakuje. Problemy są wyłącznie natury finansowej, dlatego bardzo liczymy na wsparcie w ramach 1 procenta - przyznaje Anna Lampka.

- Nasza siedziba jest przygotowana do przyjęcia jednorazowo 50 podopiecznych, ale potrzeby są znacznie większe, bo wciąż zbyt wiele młodych spędza popołudnia wałęsając się po ulicach. Do tego niedługo będziemy musieli się wyprowadzić, bo budynek przy ul. Wielkie Garbary 2 ma być sprzedany. Marzy nam się, żeby nasza nowa siedziba była w obrębie Starówki. Oby też nie była mniejsza niż ta dotychczasowa - dodaje Lampka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska