Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Godnie odejść to znaczy napisać "testament życia", a w nim zrezygnować z uporczywej terapii?

Hanka Sowińska
Łaska dobrej śmierci
Łaska dobrej śmierci fot. sxc
O tak fundamentalnych sprawach jak narodziny, także z probówki, jak "testament życia" i zaniechanie uporczywej terapii u pacjentów nieuleczalnie chorych oraz eutanazji świat rozmawia od 30 lat. W Polsce dyskusja właśnie się zaczęła.

Testament życia

Testament życia

Dokument, w którym każdy mógłby zastrzec, w jakich warunkach i jakimi metodami nie życzy sobie ratowania czy podtrzymywania życia. Propozycję "testamentu" zawiera projekt ustawy bioetycznej. Swoją propozycję przedstawiła również Grupa Robocza ds. Problemów Etycznych Końca Życia.

Choroby, cierpienie, umieranie są częścią życia. I choć o wszelakich dolegliwościach chętnie rozmawiamy, to o odchodzeniu, któremu nierzadko towarzyszy wielkie cierpienie, już nie. O własnej śmierci i stracie bliskich też nie myślimy, bo to przecież będzie kiedyś, za ileś tam lat...

Śmierć tymczasem jest obecna w naszym życiu każdego dnia. I "lubi" zaskakiwać. Codziennie dowiadujemy się o kilkunastu śmiertelnych ofiarach katastrof drogowych. Media nie przestają donosić o morderstwach, samobójstwach, o atakach terrorystycznych i wojnach, na których giną ludzie. Także Polacy, nasi znajomi i bliscy.

Choć sporo się zmieniło w minionych latach, to nadal pokutuje przekonanie, że terminalnie choremu nie powinno się mówić prawdy. O tym, że stan pacjenta jest beznadziejny, dowiadują się jego najbliżsi. Chory już nie. - Nie wolno go straszyć. Załamie się - mówi rodzina.

Błąd! W imię jakich racji chcemy oszukiwać umierającego człowieka? Zdaniem ks. prof. Wojciecha Bołoza z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego "chory terminalnie i chory umierający nie przestają być ludźmi, posiadają przynależną każdemu człowiekowi godność osobistą i wypływające z niej prawa ludzkie, chroniące ich w konkretnej sytuacji. Dlatego każdy ma prawo do niedyskryminowania, do autonomii i prawdy". Także o swoim stanie zdrowia. Każdy też powinien mieć prawo zadysponować swoją osobą na wypadek ciężkiej, nieuleczalnej choroby.

Zapisz lub powiedz pełnomocnikowi

ks. prof. Wojciech Bołoz

bioetyk, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

- Prawa człowieka umierającego gwarantują mu godne traktowanie w chorobie terminalnej i godne umieranie. Prawa te wymagają, aby umierającego traktować jako osobę aż do śmierci, dostarczać mu informacji o własnym zdrowiu i dopuścić do udziału w podejmowaniu decyzji, umożliwić mu odmowę terapii przedłużających proces umierania.

O "testamencie życia" większość Polaków usłyszała po raz pierwszy kilka miesięcy temu. Zaproponował go Zespół do spraw Konwencji Bioetycznej, który został powołany w Kancelarii Premiera RP w kwietniu 2008 r. Do jego zadań należało przygotowanie ratyfikacji przez Polskę Konwencji Bioetycznej Rady Europy oraz opracowanie założeń do ustawy regulującej kwestie zapłodnienia metodą in vitro.

Eutanazja
Rozróżnia się pierwotne znaczenie tego słowa, nadane mu w starożytności, pod którym rozumie się "łagodną śmierć bez przykrych cierpień", oraz dzisiejsze, w którym słowo to oznacza zadanie "śmierci z miłosierdzia, by wyeliminować cierpienia związane z ostatnimi chwilami życia lub by dzieciom anormalnym, nieuleczalnie chorym, ewentualnie chorym umysłowo skrócić nieszczęśliwe życie (definicja pochodzi z artykułu "Eutanazja - śmierć godna czy niegodna? autorstwa dr. hab. Tadeusz Biesaga SDB, prof. Papieskiej Akademii Teologicznej w Warszawie)

- Gdy nie ma szans na leczenie, pacjent powinien móc - w formie "testamentu życia" albo dzięki instytucji specjalnego pełnomocnika - domagać się, aby nie podtrzymywano jego życia na siłę, żeby pozwolić mu godnie odejść - mówił pod koniec ub.r. Jarosław Gowin. Przy czym podkreślał, że "tak długo, jak jest szansa na uratowanie życia, lekarze zobowiązani są do tego, żeby to robić".

Propozycję wprowadzenia do ustawy bioetycznej zapisu o "testamencie życia" poparł m.in. premier Donald Tusk, przeciwna jest mu natomiast minister zdrowia Ewa Kopacz.

Bez agresywnego leczenia

Jarosław Gowin, poseł PO, kierował zespołem ds. bioetyki

- Nie należy mylić "testamentu życia" z eutanazją. To nie jest legalizacja prawa do samobójstwa, to jest usankcjonowanie prawa do godnego umierania. Jest zasadnicza różnica między uporczywym podtrzymywaniem życia, a prośbą, spełnianą lub nie, o jego skrócenie.

Niezależnie od prac zespołu kierowanego przez posła Gowina "testamentem życia" zajął się Zespół Roboczy ds. Problemów Etycznych Końca Życia (powstał w 2007 r., przewodniczy mu ks. prof. Bołoz i dr n. med. Małgorzata Krajnik, szefowa Katedry i Zakładu Medycyny Paliatywnej w Szpitalu Uniwersyteckim im. dr. Jurasza w Bydgoszczy; zespół pracuje w ramach projektu badawczego "Granice Terapii Medycznych").

Miesiąc temu Zespół przedstawił roboczy projekt. Zakłada on "niepodejmowanie nadzwyczajnych działań wobec chorego, przedłużających mu życie, zapewnienie mu pomocy lekarskiej związanej z łagodzeniem bólu oraz opieki duszpasterskiej".
Jak wyjaśnił ks. Bołoz, "testament życia" ma umożliwić osobom, które w wyniku wypadku lub ciężkiej choroby nie mogą samodzielnie decydować lub wyrażać woli, by nie podejmowano wobec nich "nadzwyczajnych i nieproporcjonalnych działań przedłużających życie". O ile - wcześniej zadeklarowały, że tego sobie nie życzą.
- Chory nieuleczalnie, którego leczenie jest nieskuteczne i uciążliwe dla niego, może zrezygnować z takiej terapii, która jest przedłużeniem cierpień, a nie prowadzi do poprawy zdrowia - podkreśla ks. Bołoz.

Bioetyk z UKSW zwraca uwagę, że sprawa "testamentu" zaczęła funkcjonować samodzielnie, gdyż "oderwano go od kwestii uporczywej terapii". Zaznacza, że "testament życia" ma sens tylko wtedy, kiedy związany jest z uporczywą terapią.

W gotowym już projekcie ustawy Gowina dotyczącym "testamentu życia" i uporczywej terapii zapisano, że "lekarz ma prawo podejmować działania mające charakter uporczywej terapii wyłącznie na żądanie pacjenta. Pacjent ma prawo do wyrażenia zgody na taką terapię lub sprzeciwu co do jej udzielenia. Zgoda oraz sprzeciw mogą być wyrażone ustnie, albo poprzez takie zachowanie, które w sposób niebudzący wątpliwości wskazuje na wolę poddania się proponowanym przez lekarza czynnościom, albo jej brak".
W projekcie zapisano również, że człowiek ma prawo do umierania w spokoju i godności. Pacjent znajdujący się w stanie terminalnym ma prawo do świadczeń zdrowotnych zapewniających łagodzenie bólu i innych cierpień.
Nie przedłużać umierania
Tak najkrócej można oddać istotę tego, co kryje się pod pojęciem rezygnacji z uporczywej terapii. Dotyczące jej zapisy znajdują się m.in. w Kodeksie etyki lekarskiej, gdzie czytamy, że "w stanach terminalnych lekarz nie ma obowiązku podejmowania i prowadzenia reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania środków nadzwyczajnych".
W projekcie Gowina pojęcie uporczywej terapii zdefiniowano jako "stosowanie procedur medycznych, urządzeń technicznych i środków farmakologicznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych nieuleczalnie chorego, które przedłużają jego umieranie, wiążą się z naruszeniem godności pacjenta, w szczególności z nadmiernym cierpieniem.
Uporczywą terapią nie są natomiast podstawowe zabiegi pielęgnacyjne, łagodzenie bólu i innych objawów oraz karmienie i nawadnianie, o ile służą dobru pacjenta
W ocenie ks. prof. Bołoza rezygnacja z uporczywej terapii wymaga respektowania wielu zasad. - Jej celem nie jest skrócenie życia chorego, ale nieprzedłużanie umierania i opóźnianie nieuchronnej śmierci. Rezygnacja z uporczywej terapii jest autonomiczną decyzją chorego, który został dobrze poinformowany o stanie swojego zdrowia i zbliżającej się śmierci - zauważa bioetyk.
Twierdzi, że jedynym uzasadnieniem rezygnacji z uporczywej terapii jest zapewnienie naturalnej i godnej śmierci umierającemu, a nie oszczędności w systemie opieki zdrowotnej.
Uporczywa terapia
Jest to stosowanie procedur medycznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych nieuleczalnie chorego, które przedłuża jego umieranie, wiążąc się z nadmiernym cierpieniem lub naruszeniem godności pacjenta. Uporczywa terapia nie obejmuje podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, łagodzenia bólu i innych objawów oraz karmienia i nawadniania, o ile służą dobru pacjenta (definicja wypracowana przez Grupę Roboczą ds. Problemów Etycznych Końca Życia w czerwcu 2008 r.).
[email protected]

Opinie ks. prof. Wojciecha Bołoza pochodzą z jego artykułu "Rezygnacja z uporczywej terapii jako realizacja praw człowieka umierającego" zamieszczonego w czasopiśmie "Medycyna Paliatywna", nr 3, 2008 oraz z wypowiedzi dla PAP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska