Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ale cudu nie było

Adam Willma, współpraca Anna Szpręglewska
fot. archiwum rodzinne
Już go nie ma od dwóch miesięcy. Ale część Kubusia żyje w nerkach dwóch chłopców i trochę jego serca bije w cudzych sercach.

Ósmego grudnia lekcja była o świętach: "Każda córka, każdy synek robi bliskim upominek". Pani sprawdziła zadanie domowe z poprzedniego dnia:
"Po polu chodziło 8 wron. Potem 3 wrony odleciały. Ile wron zostało?".
Kuba dostał bardzo dobry. Pięć wron.

Jupik
Tata Karola, urzędnik w magistracie, spotkał syna, gdy ten wracał ze szkoły z Kubą i jeszcze jednym kolegą z pierwszej klasy. Chłopaki szły przed nim jakiś czas, pan K. rozglądał się po okolicy, aż na wysokości sklepu "Wszystko po 5 złotych" usłyszał huk.

Wtedy zauważył, że chłopców jest tylko dwóch. Sparaliżował go ten dźwięk, choć jeszcze nie był pewny, co się stało.
Zbiegł się tłum, stawały samochody, przyjechała policja. Karetka musiała dojechać z Lipna.

Agnieszka odebrała telefon, że syn miał wypadek. Wybiegła z pracy bez słowa.
Kuba leżał na asfalcie. Głowa zakrwawiona, powyginane nogi, spod kurtki wyzierał nagi brzuch. Agnieszka: - Na twarzy miał wypisany ból.

Granatowy volksawagen passat zatrzymał się kilkadziesiąt metrów dalej. Według szkicu sytuacyjnego - dokładnie 33,2 metra od plamy krwi i 25 metrów od butelki z napojem "Jupik".

Choć niektórzy świadkowie twierdzą, że słyszeli pisk opon, żadnego pisku nie było. Luiza S., referent ds. działalności gospodarczej w urzędzie, sama przyznaje, że nie hamowała - w zdenerwowaniu wcisnęła sprzęgło, zamiast hamulca.
Luiza była na zwolnieniu lekarskim, w dziewiątym miesiącu ciąży. Wracała za sklepu z artykułami budowlanymi. Kupiła narożniki przypodłogowe i wracała do domu.
- Nikogo nie widziałam na drodze. Nagle huk i dziecko przed szybą.
Na masce odbiły się ślady dłoni Kubusia i miejsce uderzenia głową.

Serduszko
Lekarz z włocławskiego szpitala nie robił złudnych nadziei. - Tylko cud - powiedział.
Agnieszka wierzy, że cud mógł się zdarzyć. Ale tu akurat się nie zdarzył.
Śmierć Kubusia była rozłożona na raty. Zaczęła się na trzeci dzień po wypadku.

Tego dnia lekarze "wdrożyli dwuetapową kwalifikację śmierci mózgu".
Kwalifikacja Kubusia do śmierci zakończyła się następnego dnia, kiedy komisja zgodziła się, że "czynności mózgu zostały trwale zniesione". Zgodziła się dokładnie o godzinie 10.42 - odnotowano w protokole. Ale na tym śmierć Kubusia się nie zakończyła.

Lekarz powiedział, że mózg Kubusia nie żyje, ale reszta ciała jest w dobrej kondycji, nadaje się na przeszczep. Nie nalegał, postawił tylko pytanie.
Oddzwonili tego samego dnia. Że tak.
Jerzy, tata Kuby - Jak to wszystko poukładać sobie w głowie? Że ciało jest ciepłe, serduszko pika, a Kubuś nie żyje.

Lekarze pozwolili rodzicom czuwać przy Kubusiu do 17.00. Na tę godzinę zaplanowano procedurę pobrania organów. Pielęgniarki okrywały ciało kocami, żeby serce nie przestało bić do siedemnastej.

Agnieszka dzięki lekom nauczyła się panować nad łzami. Tylko gdy wraca myślami do tego momentu, leki przestają skutkować.
Nie wytrzymała do siedemnastej. Wrócili do domu. Do Michała.

Robot
Michał jest o rok starszy od Kuby, ale ludzie mieli ich za bliźniaków. Nie potrafili żyć bez siebie, może dlatego, że wszystko ich różniło - Michał spokojny, zamknięty w sobie, Kuba żywiołowy jak wulkan, co w sercu, to na dłoni. A w dłoni zwykle rysunki, taką miał pasję. Zaplanował, że będzie architektem, zdążył mamie zaprojektować dom.

Nawet na przerwach w szkole siadał i rysował. Jedna z ostatnich prac w zeszyciku do rysowania: dwa samochody, jeden z nich to policyjny radiowóz. Ponad autami unosi się tajemniczy robot.
Rozmowa z Michałem była konkretna.

- Dlaczego Pan Bóg zabrał Kubę?
Agnieszka miała przygotowaną odpowiedź - bo widocznie ktoś musiał w Niebie czytać Panu Bogu książki. A Kuba przeczytał już wszystkie czytanki w podręczniku.
- A nie mógł czytać kto inny?
- Może potrzebny był ktoś do rozśmieszania, bo w Niebie nikt nie robi tego lepiej od Kubusia - wybrnęła Agnieszka.

Anonim
W czasie pogrzebu Kubusia na forum internetowym trwała dyskusja.
"To rodzice nie nauczyli dziecka prawidłowego zachowywania się na drodze. Należy dodać nadpobudliwego dziecka, jak zdążyłam się dowiedzieć" - pisała "Realistka".

I dalej: "Jak mi wiadomo, ojciec chłopca pracuje na obczyźnie i tego dnia był w domu. A mamusia, jeżeli mamy być szczere, z tego co się dowiedziałam, nigdy nie miała czasu dla dzieci, gdy tatuś pracował".

Agnieszka nie wytrzymała - Nawet nie wiedziałam, jak zareagować na taką podłość. Kuba nie był nadpobudliwym dzieckiem, dzień wypadku to był jeden z jego pierwszych samodzielnych powrotów. Pozwoliliśmy na to dopiero, gdy ukończył siedem lat.

Odpisała. Ale natychmiast ktoś anonimowy się oburzył, że po utracie dziecka ma głowę do siedzenia przy komputerze.

Telefon
Kilka dni temu zadzwonił telefon: "Dobra wiadomość. Nerki się przyjęły"
Agnieszka rozbeczała się, tym razem ze wzruszenia. Że w dwóch chłopakach żyje kawałek Kubusia. Że ktoś tam w innym mieście może się cieszyć, gdy ona płacze.
Na całe serce nie było akurat biorcy, więc poszło na zastawki.
Teraz czekają już tylko na informację o wątrobie.

Spojrzenie
Luiza S. urodziła dwa tygodnie po wypadku. Dziewczynkę. Czeka na decyzję prokuratury, która nie zamknęła jeszcze śledztwa w sprawie wypadku. - Patrzę na swoje dziecko, a widzę tego chłopca leżącego na ulicy, a później idę spać i śni mi się ten sam obraz, ta sama ulica.

Luiza nie ma pewności, czy zdecydowałaby się na oddanie organów dziecka do przeszczepu.

- Trudno mi nawet o tym pomyśleć. Mam nadzieję, że nigdy nie zobaczę śmierci własnego dziecka.
Skępe to małe miasteczko, więc Luiza zna Agnieszkę z widzenia, przyjmowała ją jako petentkę. Ale nie zdecydowała się, żeby pójść do rodziców Kuby.

- A co miałabym powiedzieć? "Przepraszam"? Jakie to ma dla matki znaczenie. Wiem, że ona mnie nienawidzi. Ja również bym nienawidziła. Myślę, że ona nie chciałaby nawet na mnie spojrzeć.
Agnieszka - Któregoś dnia pójdę do urzędu załatwić sprawę. Nie chcę rozmawiać o Kubie. Chcę tylko tej kobiecie głęboko spojrzeć w oczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska