Najstarszy dłużnik z Pomorza i Kujaw ma 95 lat

- Gdy czytałam wasz najnowszy raport, liczby troiły mi się w oczach, bo otóż niespłacone kredyty Polaków wzrosły w ostatnim kwartale aż o pół mld zł i osiągnęły poziom - uwaga - 10,8 mld zł! Nawet nie chcę myśleć, co będzie dalej...
- Podana kwota to w ogromnej większości rzeczywiście kredyty. Jednak nie tylko, dlatego lepiej posługiwać się sformułowaniem użytym w naszym raporcie.Są to zatem albo należności banków, albo zobowiązania wobec banków. Na razie za wcześnie, żeby bić na alarm. Ale słusznie pani zauważyła, że kwota rośnie cały czas, od wielu kwartałów. Im więcej bowiem pożyczamy, tym proporcjonalnie wyższe mamy zobowiązania, z regulowaniem których są problemy.

Jest i dobra informacja: w całości bankowych należności stale spada procentowy udział tych zagrożonych. Niestety, wielu z nas zadłuża się ponad miarę. W samym zaciąganiu długów nie ma nic złego, w przeciwnym razie mało kogo z nas byłoby stać np. na mieszkanie. Ważne, by robić to z głową.

Dość dynamicznie rośnie zaś przeterminowane zadłużenie z tytułu kart kredytowych, a to już świadczy o sporej nieroztropności. Zaciągając zobowiązanie, zawsze trzeba brać pod uwagę możliwość utraty stałego źródła dochodów, a dług - choćby wieloletni kredyt mieszkaniowy - trzeba będzie spłacać. Należy zatem za wszelką cenę przygotować sobie "poduszkę finansową", by jeszcze co najmniej przez kilka miesięcy (a najlepiej rok lub dłużej) mieć pieniądze na spłatę. Tymczasem z badań wynika, że ponad 60 procent posiadających kredyty mieszkaniowe może utracić płynność finansową już po miesiącu.

- 60 procent może mieć pieniądze tylko na pierwszą ratę? Czarna perspektywa!Może to sygnalizować nadchodzący kryzys?

- Drobne wyjaśnienie. Za zagrożone uznaje się kredyty z opóźnieniem wynoszącym co najmniej 3 miesiące. Tu na razie nie widać niczego niepokojącego. Gorzej wygląda sytuacja z kredytami mieszkaniowymi opóźnionymi o 1-3 miesięcy. Fachowo określa się je jako "pod obserwacją". Nazwa jest jak najbardziej trafna - trzeba je obserwować, bo już za kilka tygodni mogą stać się należnościami zagrożonymi. I właśnie owe "spóźnione" kredyty mieszkaniowe mogą zwiastować nadchodzący kryzys, gdyż odnotowaliśmy znaczący wzrost tej kwoty - niemal o 300 mln zł. Pozostaje nam tylko obserwować sytuację...

- Powiedział pan, że wzrosła też kwota zagrożonych kredytów zaciągniętych na kartach kredytowych. Ponadto nadal niechętnie rozliczamy się z podatków lokalnych z gminami. Większe jest nasze zadłużenie z tytułu opłat za mieszkanie, prąd i gaz. Niepokojąca jest zwiększająca się kwota zadłużenia najmłodszych Polaków. O ile dotychczas byli oni dłużnikami przedsiębiorstw komunikacji miejskiej i kolei, to teraz w tym gronie pojawili się dłużnicy banków oraz operatorów telefonicznych. Którym instytucjom jesteśmy winni najwięcej pieniędzy?

- Na pierwszym miejscu są oczywiście banki, którym choćby mieszkańcy Pomorza i Kujaw zalegają na prawie 2 mld zł, co daje im siódme miejsce w skali kraju. Drugi w kolejce jest fiskus, region jest pod tym względem na 9. miejscu w Polsce. Jeszcze lepiej wygląda sprawa należności gmin - tu województwo kujawsko-pomorskie jest na dziesiątej pozycji. Co ważne, wśród 20 miast o najwyższej kwocie nieuregulowanych należności, nie ma żadnego z Kujawsko-Pomorskiego.

- Zauważyłam, że KRD zniknęła najstarsza, 100-letnia dłużniczka, ile lat ma teraz najstarszy i najmłodszy dłużnik z naszego regionu?

- Mają odpowiednio 95 i 19 lat.

- Co charakteryzuje dłużnika z województwa kujawsko-pomorskiego?
Pod względem płci, tak jak w reszcie kraju, w ponad 2 na 3 przypadkach (68 proc) jest mężczyzną, ma najczęściej od 26 do 35 lat (jedna trzecia z nich) lub od 36 do 45 lat (jedna piąta). Jego dług nie przekracza kilku tysięcy złotych.

- Na listę dłużników można trafić będąc winnym jakiejś instytucji zaledwie kilkanaście groszy. Czyż to nie przesada?

- Mowa o Biurze Informacji Kredytowej, czyli bazie, którą tworzy większość polskich banków, gdzie rzeczywiście nie ma dolnych limitów zobowiązań. Zdarzają się sytuacje, gdy ktoś, często z winy banku, widnieje w BIK z długiem w wysokości kilkunastu, kilkudziesięciu groszy. W przypadku Krajowego Rejestru Długów określa to Ustawa o udostępnianiu informacji gospodarczych. Aby trafić do KRD, dług musi wynosić co najmniej 200 zł brutto (w przypadku konsumentów) lub 500 zł brutto (przedsiębiorcy i być przeterminowany od przynajmniej 60 dni.

- Jak długo dłużnik widnieje w waszym rejestrze?

- Jest tam obecny nawet do 10 lat. Natomiast, jeśli spłaci dług, wierzyciel jest zobowiązany do usunięcia wpisu na ten temat w ciągu 14 dni.

- Do KRD trafiają wreszcie również dłużnicy alimentacyjni. Tacy nie kupią już nic na raty i nie dostaną kredytu w banku. Jednak mówi się cały czas tylko o ojcach, a wiem, że np. w Bydgoszczy są również mamy uchylające się od płacenia alimentów. Czy one również mogą trafić do KRD?

- Oczywiście, ustawa w żaden sposób nie "dyskryminuje" pań. Także one mogą trafić do KRD za niezapłacone alimenty. Zapewne słyszała o kampanii "I wszyscy się dowiedzą...", którą zorganizowaliśmy wspólnie z organizacjami pomagającymi samotnym rodzicom. Jej głównym elementem są kartki, które można wysłać do dłużnika alimentacyjnego, by przypomnieć mu o ciążącym na nim obowiązku i groźbie znalezienia się w KRD. Przygotowaliśmy trzy wzory kartek, z których jeden przedstawiał właśnie kobietę niepłacącą alimentów. Tak więc choć większość osób niepłacących alimenty to mężczyźni, my w naszej akcji nie zapomnieliśmy o kobietach.