Niektóre jednak są w takim stanie, że lepiej ich turystom nie pokazywać.
Co kwalifikuje konkretny obiekt, by formalnie stał się zabytkiem? - Przede wszystkim jego wartość historyczna lub architektoniczna, ale nie tylko- wyjaśnia Danuta Walczewska, miejski konserwator zabytków. - Może być to również obiekt związany ze znaną postacią z dziejów miasta lub konkretnym wydarzeniem.
Bazylika katedralna i pałac biskupi to najbardziej znane we Włocławku zabytki architektury. Są też jednak budynki, których historia, zwłaszcza młodemu pokoleniu
jest mało znana, ale na stałe wpisały się w krajobraz miejski. Niektóre przysparzają sporo kłopotów i lepiej ich turystom, nie pokazywać. - Mieszkam przy ulicy Stodólnej - mówi pan Kazimierz. - Nie mogę pojąć, co dzieje się z gmachem byłego carskiego więzienia. Czy naprawdę nie można nic zrobić? Budynek jest w stanie ruiny.
Obiekt jest w rękach prywatnych, a służbom konserwatorskim nie udaje się skontaktować z właścicielem. Obecnie nadaje się jedynie do rozbiórki. Ponadto przez wybitą dziurę w ścianie swobodnie wchodzą do budynku dzieci, młodzież, amatorzy mocnych trunków. Może dojść do tragedii
Co robi konserwator zabytków?
- Musimy działać w oparciu o przepisy ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami - mówi Danuta Walczewska. - Byłoby jednak lepiej, gdybyśmy mieli uprawienia te same, co policja i moglibyśmy, na przykład, stosować kary finansowe.
Skutecznym rozwiązaniem problemu byłoby uwłaszczenie budynku przy ul. Stodólnej przez samorząd Włocławka. Właściciel nie płaci podatków, co może być jedną z najważniejszych przesłanek do przejęcia budynku. Kto jednak weźmie sobie na głowę zrujnowany budynek? Kto zgodzi się na ponoszenie dużych kosztów.
W mieście jest więcej budynków popadających w ruinę, a niektóre z nich już rozebrano, pomimo protestu konserwatora. Tak się stało z pałacykiem Mühsamów, położonym między blokami przy ul. Traugutta. Zdewastowany budynek, w którym niegdyś mieściło się przedszkole, został wyburzony, a obecnie w tym miejscu powstaje blok mieszkalny.
Konserwator zabytków ubolewa nad takimi praktykami. - Przypadków niszczenia zabytków jest więcej - mówi Danuta Walczewska. - Jednym z najbardziej charakterystycznych jest kompleks "Celulozy". Z chwilą zaprzestania produkcji na początku lat dziewięćdziesiątych, budynki były w pełni użyteczne. Ich stan pogorszył się po przejęciu obiektu przez syndyka i podjęciu decyzji o sprzedaży elementów metalowych zakładu. D. Walczewska uważa to za wielki błąd. Sprzedano maszyny i elementy konstrukcji budynków fabrycznych. Swoje zrobiła także działalność złomiarzy oraz podział terenu na działki, które były sukcesywnie sprzedawane.
Czy warto obecnie utrzymywać zdewastowane budynki, które nikomu nie służą i szpecą miasto? Skoro pojawiają się firmy, które chcą inwestować, a w miejscu starych budynków postawić nowe...?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"