Ile wiemy o tym, co dzieje się w światowej gospodarce

- "Rzeczpospolita" pyta konsumentów czy w związku z informacjami nadchodzącymi z USA, obawiają się kryzysu w Polsce? I tak: 36 proc. odpowiada: raczej nie, 33 proc.: raczej tak, 14 proc.: zdecydowanie tak, 10 proc.: zdecydowanie nie. Co pan sądzi o tych wynikach? Ludzie mają świadomość tego, co się dzieje w światowej gospodarce?

- Z odpowiedzi wynika, że Polacy są jak najbardziej spokojni. Wierzą w siłę naszej gospodarki i są przekonani, że te problemy nas nie dotyczą. A jednak dotyczą, choć w ograniczonym stopniu. Wiara na pewno tutaj nie pomoże i sądzę, że ci ludzie po prostu nie rozumieją do końca, co się dzieje.

- Dziwić się zwykłym ludziom, nawet prezydent nie rozumie. Powiedział, że sytuacja jest szczególnie niebezpieczna i Unia Europejska powinna jak najszybciej podjąć interwencję. Tę niewiedzę natychmiast wytknął panu Kaczyńskiemu prof. Stanisław Gomułka z BCC, bo przecież wcale nie jest aż tak niebezpiecznie, jak mówi prezydent...

- No cóż, jeśli przez 3 lata urzędowania pan prezydent nie dorobił się porządnego zespołu doradców gospodarczych i analityków finansowych, tak też sobie myśli. Jego wypowiedź oczywiście mija się z rzeczywistością. Ekonomiści są czujni, stąd taka reakcja profesora.

- Wróćmy do sondażu. Na pytanie, czy w związku z załamaniem na rynkach finansowych konsumenci zamierzają zrezygnować z planowanych inwestycji - najwięcej, bo 18 procent chce to zrobić, 11 proc. zamierza wcześniej spłacić kredyt, 10 proc. wycofać oszczędności z banków, 8 proc. kupić złoto, 6 przewalutować kredyt. Czy w tej sytuacji banki powinny już zacząć się martwić?

- Jeśli 10 procent wycofa oszczędności z banków zapewne nie będą zagrożone. To znaczy może będą miały drobne kłopoty, ale poradzą sobie dzięki swojemu stabilnemu systemowi finansowemu. Zresztą, 10 procent tych ludzi to raczej bardziej obawia się o swoje oszczędności i tylko mówi, że je wycofa z banków, niż by to zrobiło naprawdę. Powtarzam, naszym bankom na razie nic jeszcze nie grozi.

- Konsumenci boją się też, że w związku z kryzysem gospodarczym wzrosną ceny. Tak uważa aż 83 proc. badanych. 61 obawia się wzrostu oprocentowania kredytów, 51 proc. zmniejszenia siły nabywczej pensji, 26 - utraty oszczędności, 13 - utraty pracy, 8 - utraty kupionego na kredyt mieszkania. Uzasadnione obawy?

- Wzrost cen nie ma w tym przypadku żadnego uzasadnienia. To, co nam grozi, to na pewno słabszy wzrost gospodarczy. Mniejszy, ale - podkreślam - będzie! Minimalnie obniży się w związku z tym standard życia i trochę zmniejszą wynagrodzenia. Może też nieco wzrosnąć bezrobocie, oczywiście już nie do 20 procent.

Plan ratowania systemu
Amerykański Senat uchwalił rządowy plan ratowania systemu finansowego przez wykupienie długów banków inwestycyjnych kosztem 700 miliardów dolarów, odrzucony wcześniej przez Izbę Reprezentantów. Ustawa wprowadzająca w życie plan przeszła większością głosów 74 do 25. Za planem głosowali obaj kandydaci na prezydenta: Barack Obama i John McCain. Znaczna większość, jaką uzyskał rządowy plan, stwarza poważny nacisk na Izbę Reprezentantów, aby poszła w ślady Senatu. Izba ma głosować nad nim dziś. Izba odrzuciła pakiet w poniedziałek. Wywołało to gwałtowny spadek na giełdzie nowojorskiej - wskaźnik Dow Jones dołował ponad 700 punktów, najwięcej w jej historii. Do ustawy ratunkowej dodano powiększenie ze 100 tysięcy do 250 tys. dolarów puli ubezpieczenia depozytów bankowych z kasy federalnej, limit na płace i odprawy szefów wielkich banków - co ma zapobiec "złotym spadochronom" dla nieodpowiedzialnych bankierów - oraz przedłużenie obowiązywania rozmaitych ulg podatkowych, wartości 110 miliardów dolarów, dla przedsiębiorstw, co powinno stymulować wzrost gospodarczy.