Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bałagan w Parku

Redakcja
W parku przemysłowym w Bydgoszczy ciągle więcej miejsca zajmuje las niż firmy.
W parku przemysłowym w Bydgoszczy ciągle więcej miejsca zajmuje las niż firmy. Fot. AUTOR
W Bydgoskim Parku Przemysłowym wypowiedzenia z pracy złożyło sześciu pracowników. Wcześniej zarzucili dyrektorce mobbing.

Władze spółki odwzajemniają oskarżenia.
Pobudzanie lokalnej przedsiębiorczości, pozyskiwanie inwestorów zewnętrznych i tworzenie nowych miejsc pracy - to główne cele Bydgoskiego Parku Przemysłowego. To tu inwestorzy mają szukać terenów w zagospodarowanej części miasta i atrakcyjnych warunków rozwoju. Niestety, zdobycie działki na terenie BPP graniczy z cudem. I nie z powodu braku miejsca, ale stylu prowadzenia negocjacji. Pojawiające się zarzuty dotyczą przede wszystkim Jadwigi Pilarczyk, dyrektor spółki.

W Bydgoskim Parku Przemysłowym Jadwiga Pilarczyk pojawiła się w czerwcu 2007 roku. Od tego czasu przewróciła biuro do góry nogami. Byli pracownicy mówią o niej, że nie zna potrzeb biznesu. Osoby, do których dotarliśmy, zgodnie twierdzą też, że jej zachowanie, krzyki, a nawet poniżanie pracowników w obecności inwestorów są tutaj codziennością. Nie wytrzymali i po kilku miesiącach napisali pismo do rady nadzorczej spółki zarzucając swojej kierowniczce znęcanie się i mobbing. Nie pomogło. Sześciu pracowników złożyło wypowiedzenia. Ostatni specjalista odszedł kilkanaście dni temu.

Jak zwierzęta

- O pracy w Parku chcę jak najszybciej zapomnieć. Nie będę na ten temat rozmawiać - mówi Alicja Lewandowska, była księgowa BPP. Odeszła jako jedna z pierwszych.
Więcej mówi za to Wojciech Tomaszek, były specjalista do spraw korporacyjno-prawnych. - To był koszmar. Byliśmy traktowani, jak zwierzęta - poniżani, obrażani i nawet zastraszani. Wszystko było robione tak, jak ona chciała. Cała księgowość i dokumentacja spółki. Nawet, jeśli nie miała racji. Moim zdaniem zachowanie Jadwigi Pilarczyk to mobbing w czystej postaci. Ale nie tylko wobec pracowników. Co ciekawe, wszyscy obserwowaliśmy dziwną zamianę miejsc - dyrektora z prezesem. Choć powinno być odwrotnie, to on przychodził do pani Pilarczyk na dywanik. Nie słyszałem treści rozmów w gabinecie, ale czasami to aż drzwi chodziły, takie były wrzaski.

Złożyli wypowiedzenia

Marta prawdziwe imię i nazwisko zostawia do wiadomości redakcji. Pracuje już w innej firmie, nadal ma kontakty ze środowiskiem biznesowym i nie chce być rozpoznana. Mówi: - Chcieliśmy założyć sprawę w sądzie. O mobbing. Nie zdążyliśmy. Po kolei rezygnowaliśmy z pracy, bo kazano nam wykonywać polecenia, które nie były do końca jasne. W końcu jakoś się rozeszliśmy. Od kilku tygodni utrzymujemy tylko kontakt telefoniczny. Nasze stanowiska zajęli natomiast znajomi pani Pilarczyk. Na przykład chłopak, który po studiach zajął się, bez żadnego przygotowania, administracją budynków, a od pierwszego dnia do dyrektorki mówił po imieniu. Oczywiście, żadnego ogłoszenia o naborze do pracy nie było. Za to "na dzień dobry" dostał cztery tysiące złotych. Dodam tylko, że jeszcze rok temu najwyższa pensja wynosiła u nas ledwie ponad dwa tysiące złotych. Więcej dostawał tylko dyrektor.

Karuzela zarządu

Kolejni prezesi Bydgoskiego Parku Przemysłowego:
- Grzegorz Dudziński - od 1 lutego 2005 roku do 25 lipca 2006 roku
- Piotr Maternowski - od 27 lipca 2006 roku do 25 czerwca 2007 roku
- Roman Woźniak - od 26 czerwca 2007 roku do teraz

Pensja na konto "leci"

Marta jednym tchem wymienia kolejne przykłady. - Zarówno prezes jak i dyrektorka to byli pracownicy bydgoskiego ratusza. Nie zdziwiliśmy się więc, kiedy zatrudniono męża prawniczki z Urzędu Miasta. Szok za to nastąpił, kiedy na stanowisko głównego inżyniera przyjęto panią, o której wszyscy szeptali, że jest chora i przychodzi do nas tylko po to, by dotrwać do renty. Oczywiście, po kilku miesiącach poszła na zwolnienie lekarskie, a pensja - ponad siedem tysięcy złotych - na konto leci.

Studium za 54 tysiące

Działania dyrekcji mają także wymiar ekonomiczny. Zaraz po zatrudnieniu Jadwigi Pilarczyk i Romana Woźniaka, prezesa BPP, wstrzymano proces wdrażania gotowych już procedur zarządzania jakością ISO. Firmy starają się o nie, bo dzięki nim rośnie ich prestiż.

W ubiegłym roku marszałek województwa wpisał plan rozbudowy Parku na listę kluczowych projektów Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-13. Przedsięwzięcie warte jest 15 milionów euro. - Potrzebne do jego realizacji studia wykonalności zleca się zwykle za 10-15 tysięcy złotych. Na ogłoszony konkurs wpłynęły trzy oferty, ale najniższa opiewała na kwotę 54 tysięcy złotych. Wygrała. Była to firma, która od jakiegoś czasu współpracuje z Parkiem - mówi Marta.

Promować las?

Zarówno prezes, jak i Jadwiga Pilarczyk, zgodnie odpierają wszystkie zarzuty. Ich zdaniem oskarżenia byłych pracowników to zemsta
- Nie chcę oceniać byłego prezesa, ale musieliśmy zreorganizować pracę Parku, bo zastaliśmy w nim bałagan - twierdzi Roman Woźniak, prezes BPP. - Na przykład w dziale promocji i rozwoju pracowały trzy osoby, które miały promować co - las? Dlatego właśnie wstrzymaliśmy ISO. Do tego wśród pracowników napotkaliśmy na silny opór wobec zmian. Niektórzy odmawiali nawet wykonywania poleceń służbowych i powinni być zwolnieni dyscyplinarnie.

- To my musieliśmy wykonywać tę całą, ciężką pracę - dodaje Jadwiga Pilarczyk.
Obydwoje odrzucają też zarzuty dotyczące przyjmowania do pracy znajomych, pensji nowych pracowników i konkursu na studium wykonalności projektu rozbudowy Parku. - Na rynku pracy trudno o dobrych specjalistów, a takich nam brakowało. Szukaliśmy wszędzie, nawet w Urzędzie Pracy nie mogliśmy ich znaleźć - mówi Roman Woźniak. - A co do konkursu, to oskarżenia są bezpodstawne. Mieliśmy przecież komisję, która nad wszystkim czuwała i żadnych nieprawidłowości nie wykazała.

Bydgoski Park Przemysłowy

Obecnie ulokowało się w nim około 30 firm, które nie zajmują nawet 50 procent powierzchni parku. Działają głównie na podstawie dzierżawy terenu. Jedną z największych z nich jest: Metalko i ABY Development.

Przedsiębiorcy mają dosyć takich negocjacji

O sytuacji w Bydgoskim Parku Przemysłowym od kilku dni mówi się również w środowisku biznesowym. Błędy i brak zainteresowania pozyskiwaniem inwestorów zarzucają dyrektor Pilarczyk sami przedsiębiorcy. Niektórzy już zrezygnowali z inwestycji. Inni zaciskają zęby i liczą na skuteczność interwencji w bydgoskim ratuszu, który nadzoruje prace BPP. Jeszcze inni ślą listy do zarządu spółki.
Część z biznesmenów zgodziła się na rozmowę. Anonimowo. - Wierzę, że działa pan dla dobra Parku, ale nie chcę podawać swojego nazwiska. Nie chcę też zdradzać żadnych szczegółów, bo jeszcze liczę na jakieś porozumienie - mówi właściciel jednej z większych i często nagradzanych firm w Bydgoszczy.
Szczegóły podają za to przedstawiciele bydgoskiego Zakładu Produkcji Form, Narzędzi Specjalnych i Przetwórstwa Tworzyw Sztucznych "Graform", którzy kilka miesięcy temu zrezygnowali ze współpracy z Parkiem. I to mimo że przeprowadzono już wycinkę drzew na terenach przeznaczonych pod budowę hal.

"Graform" planował inwestycję wartą 10 milionów złotych. Negocjował rok. Dłużej jednak użerać się z dyrekcją BPP nie mógł, więc znalazł teren poza granicami miasta. Z Parkiem, ani z nadzorującym jego pracę Urzędem Miasta, nie chce mieć więcej nic wspólnego. - W połowie maja 2007 roku wypracowaliśmy porozumienie w sprawie zakupu działki. Nie sfinalizowaliśmy go tylko dlatego, że zmienił się zarząd. Niestety, nowe władze nie zaakceptowały ustalonych wcześniej warunków i zaproponowały dwa razy większą cenę za metr kwadratowy niż ta, którą wynegocjowaliśmy kilka tygodni wcześniej. Po kilku spotkaniach udało nam się dojść do porozumienia. Ale, kiedy przyjechałem do Parku podpisać umowę, znów zaproponowano mi nowe warunki. Ku mojemu zaskoczeniu cena za metr kwadratowy ziemi była aż o 61 procent wyższa niż pierwotnie. Później jeszcze raz zaproponowano mi nową cenę, ale dla mnie działania zarządu były już niewiarygodne. Tylko w sobie wiadomym celu zmieniał warunki i cenę opóźniając o rok zakup działki pod dużą inwestycją - mówi Stanisław Grabowski, właściciel "Graformu". - W biznesie nie można czekać, a takie działania są niedopuszczalne. Zapowiedziałem już moim kontrahentom, że na terenie Parku będę inwestował, a z powodu takich działań tracę w ich oczach zaufanie. Zaraz dodaje, że w czerwcu wysłał pismo do prezesa Romana Woźniaka. Kilka dni później odebrał telefon, w którym głos podobny jego zdaniem do głosu Jadwigi Pilarczyk, groził: "jesteś już skończony".

Liczą jeszcze na rozmowy

Jak udało nam się ustalić, w podobnej sytuacji jest jeszcze przynajmniej kilka przedsiębiorstw. Wśród nich są duże firmy międzynarodowe, gotowe na wyłożenie ogromnych pieniędzy na budowę hal produkcyjnych. Niestety, również ich reprezentanci pragną zachować anonimowość i nabierają wody w usta. Przynajmniej do czasu zakończenia rozmów.

Problemy z władzami Parku ma też Zachem, sąsiad i jeden z udziałowców spółki. Jego produkcja kierowana jest na potrzeby wojska, więc przedstawiciele Zachemu zaczęli zabiegać o budowę ogrodzenia rozdzielającego obie firmy. Kiedy już wypracowano porozumienie dotyczące podziału kosztów, Jadwiga Pilarczyk nagle je zerwała. Władze Zachemu nie chcą się na ten temat wypowiadać, bo również liczą na załatwienie sprawy w toku dalszych negocjacji.

Urząd Miasta broni władze Parku

Zdaniem bydgoskiego Urzędu Miasta, który w BPP ma najwięcej udziałów, wszystko jest w porządku. Działki się sprzedają, są inwestorzy, więc problemu nie ma.
- Nie dotarły do mnie żadne sygnały świadczące o nieprawidłowościach. Do tego wiem, że obecny zarząd robi wszystko, by spółka wyszła na prostą - broni władze BPP Lucyna Kojder-Szweda, zastępca prezydenta miasta.
Sprawą za to zainteresowała się rada nadzorcza spółki. - Wiem o piśmie pracowników, ale prezes obiecał mi, że się tym zajmie. Pozostałe zarzuty są dla mnie nowością. Sprawdzimy je i jak zajdzie taka potrzeba, to podejmiemy odpowiednie działania - zapewnia Piotr Stachowski, przewodniczący rady nadzorczej BPP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska