Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ballada o człowieku, którego ptaki kochają

Tekst i fot. DARIUSZ NAWROCKI
Waldemar Kot i Myszołów, którego uratował
Waldemar Kot i Myszołów, którego uratował fot. DARIUSZ NAWROCKI
Waldemar Kot, pracownik inowrocławskich wodociągów, uratował myszołowa. To nie pierwszy ptak, któremu podarował drugie życie.

Mieszka w małym domku w Inowrocławiu, przy wylocie na Toruń. Pracuje w Trzaskach, w wodociągach. Jest aparatowym uzdatniania wody.

Jest potężnym, mocno zbudowanym mężczyzną o gołębim sercu. Kocha przyrodę. Od dziecka interesują go ptaki. Godzinami może na nie patrzeć i o nich opowiadać. Wsłuchuje się w ich śpiewy i po głosach rozróżnia.

- Dla laika mały ptak to wróbel, czarny to wrona, a duży to jastrząb. Rzeczywistość jest dużo bardziej zróżnicowana - tłumaczy.

Nie dał go uśpić

Był w pracy, gdy myszołów wpadł do osadnika. Szybko podbiegł do niego.

- Skrzydła i nogi miał całe. Był jednak osłabiony. Najprawdopodobniej był czymś podtruty. Miał rozwolnienie - wspomina. Szukał pomocy weterynarza. Następnego dnia dotarł do schroniska.

- Okazuje się, że jest to zbyt powszechny ptak, żeby go przekazać do Myślęcinka na leczenie. Tam biorą tylko orły i sokoły, a więc rzadkie ptaki - opowiada. Doradzano, by go uśpić. Pan Waldemar na to się nie zgodził. Weterynarz wypisał mu więc lekarstwa i powiedział, jak je podawać.

I tak pan Waldemar zaczął leczyć myszołowa. Karmił go. Wkładał mu jedzenie do dzióbka. - Jak zaczął jeść, to wiedziałem już, że wyjdzie z tego - mówi z zadowoleniem.

Nie był to pierwszy ptak, którego uratował. Wychował już bataliona oraz sowę uszatą. - Sowę znalazłem podczas ogromnych mrozów. Miała złamane skrzydło. Usztywniłem je patyczkami od lodów. Zawinąłem bandażem. Myszy łapałem, kombinowałem. Dwa miesiące ją trzymałem. Udało się. Jak doszła do siebie, wypuściłem ją na wolność - mówi zadowolony.

Czas na pożegnanie

Teraz myszołów jest już w dobrej kondycji. Robi wrażenie. Ma potężny dziób i skrzydła o rozpiętości 80 centymetrów. Panu Waldemarowi daje się pogłaskać. Nie atakuje go. Z pewnością wyczuwa, że stoi przed nim wybawca. Wkrótce będzie musiał opuścić pokój, który przez kilka ostatnich tygodni był jego domem. Wróci w okolice Trzask, gdzie czeka na niego jego ptasia brać.
***
Panie Waldemarze! Jesteśmy z pana dumni!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska