Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces. Raczkier uniewinniony

ADAM WILLMA
Grupa zarabiała przede wszystkim na numerze z opóźnionym terminem płatności. Podstawione osoby brały towar z firm, po czym płaciły jedynie symboliczne kwoty i znikały bez śladu.
Grupa zarabiała przede wszystkim na numerze z opóźnionym terminem płatności. Podstawione osoby brały towar z firm, po czym płaciły jedynie symboliczne kwoty i znikały bez śladu. fot. sxc
Po Polsce rozniosło się już, że był jednym z bossów tzw. łódzkiej ośmiornicy. Osiem lat oskarżony, dwa aresztowany.

Wczoraj łódzki Sąd Okręgowy orzekł, że toruński biznesmen Mieczysław Raczkier nie tylko był niewinny, ale może uchodzić za ofiarę gangsterów.

"Ośmiornica" wykryta została w 1990 roku. Śledztwo zakrojone było na ogromną skalę, w policyjnej akcji aresztowań brało udział 200 policjantów. Samo kierownictwo gangu liczyło około 60 osób - większość miała czystą policyjną kartotekę.

Sposoby na zarabianie
Grupa zarabiała przede wszystkim na numerze z opóźnionym terminem płatności. Podstawione osoby brały towar z firm, po czym płaciły jedynie symboliczne kwoty i znikały bez śladu.

Drugi patent polegał na produkcji taniego wina, które sprzedawane było jeszcze przed opłaceniem akcyzy i VAT. Gang nie gardził też haraczami i okupami od porwanych biznesmenów.

Skonsternowani biznesmeni
Nic dziwnego, że aresztowanie Raczkiera w sprawie "ośmiornicy" wywołało konsternację w kręgach toruńskiego biznesu. Toruński przedsiębiorca, znany z ogłady i nienagannych manier, cieszył się dotąd nieposzlakowaną opinią. W latach 90. uznawany był za jednego z najbogatszych torunian.

- Wbrew nagłaśnianym informacjom, ze sprawą "ośmiornicy" łączyła mnie jedynie osoba świadka koronnego Marka B. i jego działalność z 1994 roku. Poza nim nie znałem nikogo z oskarżonych w Łodzi - mówi Raczkier.

Bronił się nagraniami
Pobyt w areszcie Raczkier opłacił załamaniem nerwowym. Wyszedł jednak z depresji i bronił swoich racji podpierając się między innymi nagraniami rozmów. Jeszcze w styczniu prokurator żądał dla niego 4 lat więzienia. W tym czasie kilkanaście osób związanych ze sprawa "ośmiornicy" zostało już skazanych.

- Zabrano mi wiele lat życia, które musiałem przeznaczyć na dowodzenie własnej niewinności - mówił po wyjściu z sali sądowej Raczkier. - Dziś usłyszałem wreszcie, że nie tylko jestem niewinny, ale że sąd uznaje mnie za jedną z ofiar "ośmiornicy". Ja uznaję się przede wszystkim za ofiarę prokuratury, która usiłowała niszczyć mnie, nie bacząc na dowody.

Zastanowi się nad odszkodowaniem
Wprost z sądu Raczkier pojechał na łódzki cmentarz, aby złożyć wiązankę ma grobie mec. Stanisława Owczarka. - To był człowiek, który od początku był przekonany o mojej niewinności. Żałuję, że nie doczekał tej chwili.

Wyrok nie jest prawomocny. Przedsiębiorca nie podjął jeszcze decyzji, czy będzie domagał się odszkodowania za nieuzasadnione aresztowanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska