Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Julia" z Peenemünde

Wojciech Mąka [email protected]
Wnętrze okrętu to plątanina przewodów oraz... manekiny radzieckich marynarzy.
Wnętrze okrętu to plątanina przewodów oraz... manekiny radzieckich marynarzy. Fot. Wojciech Mąka
Radziecki okręt podwodny z czasów "zimnej wojny", muzeum na terenie dawnego ośrodka rakietowego III Rzeszy i kilka innych atrakcji.
W dziobowym przedziale wyrzutni torpedowych tętni życie
W dziobowym przedziale wyrzutni torpedowych tętni życie Fot. Wojciech Mąka

W dziobowym przedziale wyrzutni torpedowych tętni życie
(fot. Fot. Wojciech Mąka)

To wszystko jest już na wyciągnięcie ręki. Wystarczy przekroczyć samochodem polsko-niemiecką granicę i przejechać 40 kilometrów.

Słynny dawny ośrodek badawczy położony jest na najdalszym zachodnim cyplu wyspy Uznam. Do momentu wejścia Polski do Schengen - mimo że Świnoujście i Peenemünde leżą na tej samej wyspie Uznam - zmotoryzowani turyści z Polski, żeby legalnie dotrzeć do celu, musieli zatoczyć olbrzymie koło. Najpierw płynęli promem, a potem jechali przez Wolin, Goleniów i Szczecin aż do przejścia granicznego w Lubieszynie, dalej przez niemieckie miasta Anklam i Wolgast. Trasa objazdu liczyła ponad 200 kilometrów!

Dzisiaj dostać się do Peenemünde można już szybko, łatwo i przyjemnie. Na przykład kolejką lokalną UBB jeżdżącą przez całą niemiecką stronę wyspy Uznam na linii Ahlbeck - Peenemünde. Stacja UBB znajduje się kilkadziesiąt metrów za linią granicy. Kolejka staje 200 metrów od muzeum w Peenemünde. Można też rodzinę zapakować do samochodu i swobodnie przejechać przejście Świnoujście - Ahlbeck. Przejście jest otwarte dla samochodów do 3,5 tony. Jedyne, na co trzeba zwrócić uwagę, to ograniczenie prędkości do 30 km na godzinę podczas przekraczania granicy.

Zostawili wraki
Jedną z największych perełek Peenemünde jest jednak poradziecki okręt podwodny klasy 651, w kodzie NATO zwany "Juliett" - "Julia". Pływające muzeum radzieckiej myśli technicznej, zacumowane w porcie, ma bardzo ciekawą historię.

Na początku lat 90. byłe nadbałtyckie republiki ZSRR odzyskały niepodległość, ale odziedziczyły po Rosjanach wiele starych i odstawionych do rezerwy okrętów Floty Bałtyckiej. Na wpół zatopione pamiątki po ZSRR były też w łotewskiej bazie Lipawa. W 1994 roku Łotysze sprzedali dwa takie, pochodzące z lat 50., okręty zachodnioeuropejskim biznesmenom. Jedną "Julię" przeholowano aż do USA. Do 2001 roku była okrętem muzeum, potem przebudowano ją na... potrzeby filmu z Harrisonem Fordem w roli głównej. Zagrała tam radziecki okręt podwodny K-19 o napędzie atomowym, na którego pokładzie dochodzi do awarii reaktora.

Druga jednostka z Łotwy najpierw została kupiona przez Duńczyków i przeholowana do Kopenhagi, potem sprzedano ją do Niemiec. I to właśnie ona od 1998 roku cumuje przy nabrzeżu Peenemünde.

Tam, gdzie stukają talerze
"Julia" z Peenemünde została zbudowana w 1965 roku. Okręt był nosicielem kierowanych rakiet przeciwokrętowych. Miał cztery ułożone poziomo na pokładzie silosy na uskrzydlone rakiety typu P-5 lub P-6. Rakiety mogły być wystrzeliwane jedynie po wynurzeniu się jednostki. Przenosiły prawie tonę materiału wybuchowego lub - jak to określili radzieccy inżynierowie - "innego środka bojowego". Mieli na myśli oczywiście ładunek jądrowy. Pierwszy okręt tego typu wycofano ze służby w 1980 roku, ostatni - dziesięć lat później. Okrętów tego typu ZSRR nigdzie nie eksportował, nie modernizowano ich też w znaczący sposób. Dziś więc - będąc w Peenemünde - ocieramy się o klimat "zimnej wojny" jak nigdzie.

Zwiedzanie okrętu to dreszcz emocji. Po kupnie biletu (6 euro) wchodzimy do wnętrza. Ogarnia nas półmrok i... natykamy się na manekiny radzieckich marynarzy w pasiastych podkoszulkach, którzy siedzą przy sześciu dziobowych wyrzutniach torpedowych. Śmierdzi ropa i oleje. W tle słychać dźwięki rosyjskich rozmów, komunikaty przez radio, brzęczy silnik elektryczny podnoszącego się peryskopu... nawet w kambuzie (kuchni okrętowej) stukają metalowe talerze. Przechodzimy przez cały prawie dziewięćdziesięciometrowej długości okręt, przeciskając się przez niewielkie otwory w grodziach wodoszczelnych. Wszędzie ciasno, palą się tylko małe lampki.

Po wyjściu z okrętu, jeśli komuś brakuje wrażeń, może odwiedzić sklepik z okolicznościowymi pamiątkami. Zwykła koszulka z emblematem okrętu podwodnego kosztuje tam 16 euro...

Muzeum w elektrowni
W czasie wojny w Peenemünde zlokalizowano ośrodki doświadczalne "cudownych broni" latających bomb V-1 i rakiet balistycznych V-2. Obie były tu testowane na prawie dziesięciu stanowiskach, a potem używane do ostrzeliwania Londynu i Antwerpii.

Pod koniec lat 90. w Peenemünde Niemcy otworzyli Historisch - Technisches Informationszentrum. Muzeum HTI mieści się w starej elektrowni ośrodka doświadczalnego. Elektrownia pracowała w systemie energetycznym Niemiec jeszcze w latach dziewięćdziesiątych!

Po wydaniu 6 euro za normalny bilet wstępu (plus 2,50 euro - jeśli ktoś chce fotografować eksponaty) mamy możliwość obejrzenia bardzo bogatej ekspozycji. Pod gołym niebem stoi ekspozycja sprzętu latającego i rakietowego używanego przez dawną armię NRD. Proponuję jednak zwrócić uwagę na restaurowaną właśnie rampę startową pocisków V-1, a także na pokazujące wielkość broni makiety V-1 i V-2. W rekonstrukcji V-2 ciekawe jest to, że w dolnej części pocisku wykorzystano oryginalne elementy rakiety. W muzeum można zobaczyć dwie oryginalne głowice od V-2 i wiele elementów "tajnej broni", m.in. przekrój przez turbopompę paliwa. Nie brak też ekspozycji pokazującej rozwój tej broni w Niemczech.

Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem, bez problemu zostawi kilkadziesiąt euro na książki, które kupi w sklepiku muzeum albo w pobliskich budkach z pamiątkami.
Warto wiedzieć

Odwiedzając niemiecki Uznam trzeba pamiętać, że to teren parku narodowego, na którego punkcie Niemcy są bardzo wrażliwi. Z ewentualnym noclegiem nie powinniśmy mieć kłopotu. W lokalnych pensjonatach w kurortach Trassenheide, Zempin czy Karlshagen można znaleźć miejsca za trzydzieści kilka euro od osoby. Parkingi samochodowe w większości są płatne. Za godzinę postoju trzeba w parkometrze zostawić 1 euro.

„Julia” z podniesionymi wyrzutniami rakiet. Czerwona gwiazda i napis U461 są fikcyne.
„Julia” z podniesionymi wyrzutniami rakiet. Czerwona gwiazda i napis U461 są fikcyne. Fot. Wojciech Mąka

"Julia" z podniesionymi wyrzutniami rakiet. Czerwona gwiazda i napis U461 są fikcyne.
(fot. Fot. Wojciech Mąka)

W internecie
"Julia": http://www.u-461.de/frameset_e.htm
Muzeum HTI: http://www.peenemuende.de/

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska