Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie stać go na przeprosiny

(Roman Laudański)
Celnik Janusz Maślanka postanowił konsekwentnie dochodzić swojego dobrego imienia przed sądem. Doprowadził do skazania biznesmena
Celnik Janusz Maślanka postanowił konsekwentnie dochodzić swojego dobrego imienia przed sądem. Doprowadził do skazania biznesmena (Fot. Tytus Żmijewski)
Pomówiony przez biznesmena celnik znalazł sprawiedliwość przed sądem. Co z tego, skoro biznesmen jest całkowicie niewypłacalny.

Dwóch komorników nie mogło ściągnąć z niego pieniędzy na przeprosiny, które sąd nakazał biznesmenowi zamieścić w gazetach.

Wiesław Miętkiewicz od lat prowadzi w Bydgoszczy firmę "Motosport" importującą samochody m.in. mitsubishi i łada - niwa. W 2004 roku oskarżył bydgoskich celników o łapownictwo. Wyliczył, że przez kilkanaście lat dał celnikom ok. 100 tys. dolarów łapówek - czyli "przyspieszaczy". Mało tego, celnicy chcieli od niego pieniędzy na wyjazd na Mazury w towarzystwie luksusowej prostytutki (zwanej "Księżniczką) oraz na wycieczki do Francji szlakiem zamków nad Loarą. A on im dawał na to pieniądze.

Przeprosić
Po publikacji tych rewelacji w TVN-ie i "Gazecie Wyborczej" Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła postępowanie, ale po roku umorzyła je "z powodu braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa".
Wtedy Janusz Maślanka, jeden z oskarżonych przez Miętkiewicza celników, wszczął przeciwko niemu sprawę o naruszenie dóbr osobistych. I wygrał. Sąd nakazał Wiesławowi Miętkiewiczowi zamieszczenie przeprosin w dwóch gazetach.

Biznesmen nie zrobił tego do dziś, ponieważ nie dysponuje żadnym majątkiem. Nie ma pieniędzy na ogłoszenia.

Jak mysz kościelna
Do Wiesława Miętkiewicz dodzwoniliśmy się wczoraj. Opowiadał "Pomorskiej", że nadal ściąga i sprzedaje samochody walcząc z monopolem koncernów motoryzacyjnych.

- Wczoraj udało mi się sprzedać lekarzowi bmw "piątkę" - mówił Wiesław Miętkiewicz. - Takich salonów jak nasz jest za mało, by przełamać monopol dużych firm.

Biznesmen nie ma żadnych oporów przed rozmową na temat celników. Mówił "Pomorskiej", że tamta sprawa nie zakończyła się skazaniem celników, ponieważ "w urzędach są klany rodzinne". Dlatego samochody cli na Litwie, planuje też przeniesienie siedziby firmy do Wilna, bo tu co chwilę jest kontrolowany przez najróżniejsze urzędy.

Podczas śledztwa funkcjonariuszom ABW nie udało się odnaleźć owej "Księżniczki", która za pieniądze biznesmena miała podróżować z celnikami na Mazury. Jednak teraz przedsiębiorca twierdzi, że pół roku temu kobietę odnalazł i jeśli będzie trzeba, to oczywiście przygotują odwołanie do sądu.

Przegrał sprawę
A sprawę z Januszem Maślanką przegrał, bo musiał być na innej sprawie, księgowa wpłaciła pieniądze nie na to konto i dlatego nie mogli się odwołać. Gdy zapytaliśmy go: czy nie ma pieniędzy na zapłacenie ogłoszeń z przeprosinami odpowiedział, że utrzymuje się tylko z wojskowej renty.

W 2004 roku Wiesław Miętkiewicz twierdził, że zdecydował się na ujawnienie tych "rewelacji" po tym, jak miał problemy z odprawieniem lawety z ośmioma samochodami. Twierdził, że łapówek nie dał, choć podczas odprawy sugestie takie były. Izba Celna od razu zapewniła, że skontrolowała szczegółowo ten przypadek i nie było żadnych zastrzeżeń do pracy celników. Natomiast celnicy wielokrotnie kwestionowali wartość wozów zadeklarowana przez importera, bo u pośrednika samochody były tańsze niż u producenta. Może to skłoniło importera do fałszywych oskarżeń?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska