Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opowiedzieli jak się żyje w gminie Białe Błota

Grażyna Klesińska
Grażyna Klesińska
Jak się żyje w Białych Błotach sprawdzali: Joanna Grzegorzewska i Adam Lewandowski.

WANDA WENECKA

Natalia Synakiewicz
Natalia Synakiewicz

Wanda Wenecka

Emerytka, mieszkanka gminy; ze wsi Białe Błota wyprowadziła się cztery lata temu, żeby zamieszkać w Cielu; do Białych Błot przyjeżdża przynajmniej dwa razy w tygodniu, na próby chóru Cantare, w którym śpiewa (chór funkcjonuje przy tutejszym domu kultury):

- Wyprowadziłam się z Białych Błot, bo nie miałam już czym oddychać. Nie dość bowiem, że przejeżdża tędy mnóstwo ciężarówek, to jeszcze zimą z kominów unosi się okropny czarny dym, bo ludzie palą czym popadnie: jakimiś starymi oponami, szmatami i nie wiadomo czym jeszcze. Nie rozumiem, dlaczego władze gminy nic z tym nie robią? Przecież tak nie wolno! Przecież ten dym zatruwa nas i środowisko. W Cielu, w którym teraz mieszkam, jest inaczej: cisza, spokój, nieskażone powietrze. Prawie wszyscy mają ekologiczne szamba. No i jest nas, mieszkańców Ciela, zdecydowanie mniej niż mieszkańców Białych Błot, co znacznie bardziej mi odpowiada. Poza tym...
Poza tym mamy beznadziejne drogi, a chodników nie mamy prawie wcale. I, niestety, jest to problem każdej wsi w naszej gminie. Dziura na dziurze, polne dróżki, gruntówki. Dramat. A Ciele? W samym Cielu przydałby się też jakiś większy sklep, bo po wszystkie sprawunki trzeba przyjeżdżać tutaj, do Białych Błot. Przydałaby się też lepsza komunikacja między wsiami, bo nawet ci, co mają samochody - ze względu na drogie paliwo - wolą jeździć autobusami. A tych nie jest za dużo i na dodatek często nie jeżdżą w czasie.

NATALIA SYNAKIEWICZ

Grażyna Klesińska
Grażyna Klesińska

Natalia Synakiewicz

Szesnastolatka, gimnazjalistka, od urodzenia mieszka w samych Białych Błotach i tu też chodzi do szkoły; mieszka w domku jednorodzinnym:
- Czy chciałabym mieszkać gdzie indziej? W życiu! Za żadne skarby! Tutaj mogę pójść do lasu, mam gdzie wyjść na spacer z psem, jest w miarę cicho, jest spokój, a w mieście za dużo samochodów. No i nie wyobrażam sobie mieszkania w bloku. Może nie ma tutaj za dużo sklepów, ale to żaden problem, bo zawsze można wyskoczyć na Błonie (bydgoskie osiedle położone blisko Białych Błot - przyp. red.). W przyszłości też chciałabym tu mieszkać, ale marne szanse, że znajdę tu pracę, więc będę chyba musiała. Szkoda.

GRAŻYNA KLESIŃSKA

Radek Klesiński
Radek Klesiński

Grażyna Klesińska

Kucharka w bydgoskiej szkole; do wsi Białe Błota przeprowadziła się z Bydgoszczy; kamienicę zamieniła na dom pod lasem, mieszka tam cztery lata:
- Powiem jedno, Bydgoszcz a Białe Błota to niebo a ziemia. Bydgoszcz to duży ruch, ciągły tłok, brud, smród, zanieczyszczenia. A tutaj? Czyste powietrze, spokój i ludzie jacyś bardziej życzliwi, choć... Mam wrażenie, że każdy tu żyje osobno, jakby w swoim świecie. W miejskich blokach sąsiedzi są jednak bardziej zżyci ze sobą. Ale to szczegół. Zresztą, może za krótko tu mieszkam? Nieważne. Ważne, że mam las parę metrów od domu, że wszędzie jest blisko i że wszędzie można dotrzeć na rowerze. No i że nie ma takiego ruchu jak w Bydgoszczy. A najważniejsze, że jestem na swoim. Oczywiście, muszę dojeżdżać codziennie do pracy, ale z tym nie ma problemu, bo do miasta jest przecież bardzo blisko. Jeżdżą autobusy, PKS i to w miarę często. Jest jednak jedna rzecz, którą bym poprawiła i to od zaraz: drogi. I z tego co wiem, wielu tutejszych mieszkańców ma z tym problem. Niektórzy nawet mówią, że mieszkają w Czarnych Błotach, a nie w Białych. Problem jest też ze studzienkami. Albo jest ich za mało, albo są pozatykane. Wystarczy, że trochę popada, a my już pływamy, jak w czasie powodzi.

RADEK KLESIŃSKI

Magdalena Ornatowska
Magdalena Ornatowska

Radek Klesiński

Czternastolatek, syn Grażyny; uczeń szkoły białobłockiej:
- Mnie się tu podoba. W szkole są fajni nauczyciele no i mogę jeździć na skuterze. Gdybyśmy mieszkali w mieście, mama nigdy by mi na to nie pozwoliła. Ale ja też chyba trochę bym się bał. Ze względu na samochody. Szkoda tylko, że nie ma tu jeszcze jakiegoś większego supermarketu, po którym można pochodzić. No, takiego jak Galeria Pomorska, w której są wszystkie sklepy, na przykład sportowe (mama Radka mówi z kolei, że bardzo dobrze, bo młodzież jest ciągle na oku i nie ma gdzie chodzić na wagary).

MAGDALENA ORNATOWSKA

Elżbieta i Andrzej Wasielakowie
Elżbieta i Andrzej Wasielakowie

Magdalena Ornatowska

Dwadzieścia pięć lat, fakturzystka, mieszkanka Kruszyna Krajeńskiego w gminie Białe Błota, mężatka i mama dwuletniego Mateusza:
- Ogólnie, nie jest źle. Fajna okolica, nie ma wielu samochodów. Obydwoje z mężem jesteśmy zmotoryzowani, więc nawet mi nie przeszkadza, że muszę jeździć po zakupy tu, do gminy, a na większe - na przykład, żeby kupić coś do ubrania czy coś z kosmetyków - do Bydgoszczy. Bawimy się, to znaczy - jeździmy na dyskoteki, też do miasta, bo w okolicy nie ma niczego takiego, ale to też żaden problem. Przyzwyczaiłam się. Problemem jest co innego. A mianowicie poczta, której nie ma w Kruszynie ani w innych wioskach. Rezultat jest taki, że na poczcie w Białych Błotach zawsze jest kolejka. I to zazwyczaj całkiem spora. Moim zdaniem tak duża gmina powinna mieć więcej takich punktów. Tak samo, jak więcej powinno być w gminie przedszkoli. W samym Kruszynie uzbierałoby się dzieci na jedno duże. Ludzie budują się przecież, powstają nowe osiedla.... Ja niby nie mam jeszcze takiego problemu, bo dziecko jest małe, ale... Przyznam, że już się martwię. Mieszkam w Kruszynie, pracuję w Zamościu, a najbliższe przedszkole będę miała w Rynarzewie... Będzie trochę jeżdżenia. I to mnie trochę przeraża.

ELŻBIETA I ANDRZEJ WASIELAKOWIE

Elżbieta i Andrzej Wasielakowie

Mieszkańcy Bydgoszczy, od ponad 20 lat prowadzą w Białych Błotach interesy; ona zajmuję się usługami finansowymi, on - w tym samym pawilonie - prowadzi salonik prasowy (dobra lokalizacja, przy głównej ulicy we wsi):
- Gmina Białe Błota, a przede wszystkim same Białe Błota, to doskonałe miejsce na interesy. Wieś się rozwija, ba - robi się z niej wręcz metropolia. Bydgoszczanie kupują tu ziemię (my też chcieliśmy, ale za późno - w samych Białych Błotach i okolicy nie ma już żadnej działki do sprzedania, więc zdecydowaliśmy się w końcu na Miedzyń) i chcą tu mieszkać. Jak grzyby po deszczu powstają różne punkty, sklepiki. I mamy wrażenie, że przez jeszcze długi czas nie będziemy zabierać sobie klientów, bo zapotrzebowanie na różne usługi będzie z roku na rok coraz większe. Polo nie zabiera klientów małym punktom, bo ma inną specyfikę. Nie widzę też tu miejsca na inne giganty. Jednym słowem - warto tu inwestować, jeśli ma się dobry pomysł. Sprawy zezwoleń, dokumentów i innych papierkowych zobowiązań? Nie ma z tym większych kłopotów, bo władze gminy są otwarte na inwestycje. Oczywiście trzeba swoje odczekać, postać w kolejce, ale tak jest wszędzie. Podoba się nam też tutejsza atmosfera, taka atmosfera serdeczności charakterystyczna dla małych miejscowości. Wszyscy się tu znają, z wieloma klientami jesteśmy po imieniu. Jest miło. Rodzinnie. No, ale jeśli mielibyśmy coś tutaj zmieniać, to z pewnością nie będziemy wyjątkami, jeśli powiemy, że - drogi. Bardziej dziurawych chyba nie ma żadna gmina w regionie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska