Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Jurek: Na szali

rozmawiała Małgorzata Święchowicz mał[email protected]
Marek Jurek
Marek Jurek fot. jarosław pruss
Rozmowa z Markiem Jurkiem przewodniczącym Prawicy Rzeczypospolitej

- Jeździ pan po Polsce, udziela wywiadów. A nie lepiej byłoby posiedzieć w domu? Żona pewnie suszy głowę.
- Nie, Iza jest bardzo wyrozumiała.

- Po to pan jeździ, żeby nawoływać do odrzucenia traktatu? Żeby go skierować do Trybunału Konstytucyjnego? Za traktatem opowiedział się już Sejm, Senat, a pan wciąż jątrzy. Po co to panu?
- To zły traktat. System podwójnej większości krytykowały od kilku lat wszystkie rządy i wszystkie ugrupowania: PO, PiS, PSL, nawet SLD. W obronie nicejskiej pozycji Polski zgadzaliśmy się wszyscy. Jeszcze w czerwcu ubiegłego roku Sejm zgodnie oświadczył, że nasze najdalsze ustępstwa, to zamiana nicejskiego systemu ważenia głosów na system pierwiastkowy. Nie należy się więc również teraz pochopnie zgadzać na tak daleko idącą degradację pozycji Polski. Przypomnę też inne polskie postulaty, takie jak potwierdzenie szacunku Unii Europejskiej dla wartości chrześcijańskich. One też zostały odrzucone.

Apeluję więc do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by nie spieszył się z ratyfikacją traktatu. Niech przynajmniej nie robi tego przed 15 czerwca.

- Wtedy będzie referendum w Irlandii. Liczy pan na to, że Irlandczycy odrzucą eurokonstytucję?
- Referendum irlandzkie może rozstrzygnąć, czy eurokonstytucja wejdzie w życie, czy nie. Polska ratyfikując traktat zbyt pochopnie wyłączy się z dalszych negocjacji.
Przyjęcie obecnych warunków to błąd. Traktat bardzo poważnie obniża pozycję Polski - odbiera nam około 40 proc. siły naszego głosu w Unii Europejskiej. To tak jakby nagle każdej rodzinie zabrać z budżetu 40 procent dochodu. Z obniżoną siłą głosu będziemy mieli w Europie znacznie mniejsze możliwości wpływu. Dlatego warto zachować możliwość renegocjacji na wypadek odrzucenia traktatu na przykład w Irlandii...

- To niepoważne, żeby raz Polska ogłaszała, że traktat jej odpowiada, a za chwilę wszystko podważała. Prezydent Kaczyński wrócił po ubiegłorocznych negocjacjach zadowolony, ogłosił sukces...
- Niepoważne było robienie wyborów podczas negocjacji europejskich i przyjęcie traktatu ze względu na kampanię wyborczą. O tym, że to żaden sukces wiedział każdy, kto pamiętał wcześniejsze stanowisko Polski.

- Negocjacje właśnie na tym polegają, że żadna ze stron do końca nie upiera się przy swoim, każda idzie na małe ustępstwa, z czegoś rezygnuje.
- Nasi negocjatorzy zrezygnowali ze wszystkiego, a wcześniejsze stanowisko Polski było sformułowane w sposób wyważony i nastawiony na konstruktywne negocjacje.
Pamiętajmy, że jesteśmy największym krajem Europy Środkowej. Jeżeli wielkie rozszerzenie Unii nie ma się zamienić w wielkie przyłączenie, jeżeli Polska nie ma stać się krajem peryferyjnym, nie powinniśmy z entuzjazmem godzić się na lekceważenie naszego stanowiska.

- Europie jawimy się jako ci, którzy wiecznie machają szabelką.
- Tu nie chodzi o żadne szabelki, ale o normalny wpływ w Europie. I również o zachowanie dotychczasowych praw traktatowych. Polska już jest w Unii, proces dostosowawczy się skończył. Pora wyjść z kompleksów kraju, który w Europie dopiero szuka swego miejsca.
Kiedy słyszę premiera Tuska, jak zapewnia o zrozumieniu dla obaw i lęków, jakie towarzyszą debacie europejskiej, po pierwsze chcę go zapewnić, że krytyka traktatu nie wynika z lęków. Chcę też podkreślić, że dla lęków i obaw, do których odwołuje się premier - racjonalnie niewytłumaczalnych lęków o integrację europejską (której nic nie zagraża) - też żywimy szacunek i zrozumienie. Współpraca europejska jest wartością, ale wymaga po prostu aktywnej polityki Polski.

- Panu podobało się orędzie prezydenta Kaczyńskiego?
- Na pewno było nowatorskie, ale nie jestem szczególnym koneserem sztuki propagandy.

- Tam to dopiero były lęki!
- Polska nie powinna żyć obawami, ale aktywnie wywierać swój wpływ w Unii. Promując sprawy Europy Środkowej, solidarność energetyczną, budując opinię chrześcijańską.

- Wchodzę czasami na pana bloga i czytam, jakie komentarze ludzie tam panu wpisują. Pan też czyta?
- Staram się, choć jestem człowiekiem zajętym.

- Nie ma pan pojęcia, jakie struny pan w ludziach porusza? Chcą, żeby za przyjęcie eurokonstytucji Tusk z Kaczyńskim poszli siedzieć. Jeden z forumowiczów przywołał specjalny rozdział kodeksu karnego: Przestępstwa wobec Rzeczypospolitej Polskiej, art. 127. § 1.: Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą...
- W internecie ludzie mogą pisać wszystko, cokolwiek im się z głowy na klawiaturę wysypie.

- Pan by chciał zobaczyć premiera w więzieniu? Pytam, bo się pan tak uśmiecha na samą myśl...
- Mówiąc poważnie, uważam, że premier popełnił ogromny błąd dążąc do przyspieszenia ratyfikacji traktatu. Chciał być prymusem Europy, pokazać, że nasz kraj będzie w pierwszej grupie państw ratyfikujących. Swoim pośpiechem naraził nasz kraj na kompletną utratę powagi.

- ???
- Państwo, które tak szybko zapomina własne stanowisko i z entuzjazmem, przed innymi, akceptuje decyzje, z którymi się wczoraj nie zgadzało, nie będzie traktowane poważnie w debacie europejskiej. Jeszcze długo nasi partnerzy będą zakładać, że polskie stanowisko to tylko propaganda na użytek krajowy, której w polityce międzynarodowej nie trzeba brać poważnie. Tym bardziej jeżeli orędownikiem przyspieszonej ratyfikacji jest premier, który wczoraj pisał uzasadnienia do hasła "Nicea albo śmierć".

- Uchodzilibyśmy za bardziej poważnych, gdybyśmy stale trzymali się retoryki prezydenckiego orędzia? Wysyłali Europie sygnały, że po wprowadzeniu traktatu zagrożeniem dla nas będą Niemcy i małżeństwa homoseksualne?
- O orędziu musi Pani rozmawiać z Jackiem Kurskim. Poważna polityka nie polega na epatowaniu publiczności zdjęciami dwóch panów parodiujących małżeństwo, po tym jak prezydent Kaczyński podpisał traktat, który promuje homoseksualizm, wcale nie tylko w Karcie Praw. Sam traktat lizboński w art. 10 i 19 zapowiada, że Unia Europejska będzie zwalczać wszelkie formy dyskryminacji ze względu na orientację seksualną.

- Zwalczanie dyskryminacji to problem?
- Problem polega na tym, że polityczne środowiska homoseksualne za dyskryminację uważają wszelką krytykę ich roszczeń. To dlatego przedstawicielem Włoch w Komisji Europejskiej nie mógł zostać profesor Buttiglione (jego kandydatura upadła po przemówieniu, w którym homoseksualizm nazwał grzechem - dop. M.Ś). Prezydent Kaczyński powinien podnieść tę sprawę na szczycie w Brukseli - zająć stanowisko spokojnie, ale stanowczo, a nie oddawać sprawę w ręce Jacka Kurskiego.

- Źle się stało?
- Jeszcze raz powtórzę: nie jestem zwolennikiem sztuki propagandowej Jacka Kurskiego. Wielu ludzi wręcz zabolało to, że na rzeczników opinii konserwatywnej pozują ludzie, którzy mają kłopoty z mówieniem prawdy. Jego pozycja świadczy o chorobie PiS.
PiS miał szansę stać się wielką partią republikańską, która łączy sprawy ładu moralnego, interesu narodowego, dekomunizacji, kapitalizmu ludowego. Niestety, wszystko zostało zredukowane do propagandy. To nieszczęście Prawa i Sprawiedliwości, ale też nieszczęście Polski, bo PiS dzisiaj to przecież wciąż jedna z dwóch wielkich partii politycznych.

- Pan powiedział niedawno, że zarówno dla PiS, jak i dla PO Europa to teren do szabru. A dla pana? Jak pan widzi Europę?
- To po pierwsze wspólny rynek. Po drugie - gwarancja bezpieczeństwa geopolitycznego. Poza tym Europa, to nasza cywilizacja. Rzym, Paryż, Londyn - to polskie miasta. Rzym - wiadomo dlaczego. Paryż był stolicą polskiego romantyzmu. Z kolei Londyn był stolicą Polski w czasie II wojny światowej. Jednak Europa, jeżeli ma być Europą solidarności i współpracy, powinna być rzecznikiem państw, które ją tworzą. Ma wzmacniać, a nie osłabiać ich niepodległość. Musi szanować swoje dziedzictwo. A istotą cywilizacji europejskiej jest chrześcijaństwo. Nie będzie solidarności europejskiej przy wykluczeniu z jej spraw opinii chrześcijańskiej. Polska jest w Unii krajem najbardziej katolickim - jedna czwarta księży w Europie pochodzi z Polski. Budując opinię chrześcijańską wzmacniamy Unię.

- Jest pan pewien, że Unia chce od nas takiego właśnie wzmocnienia?
- Na pewno chcą tego miliony ludzi, którzy w Madrycie, Rzymie czy Brukseli demonstrowali w obronie cywilizacji życia i praw rodziny. A społeczeństwa najbardziej konsumpcyjne stają się też najbardziej ksenofobiczne, najbardziej zazdrosne o własny dobrobyt. Są mniej chętne do współpracy, do solidarności europejskiej.

- Pewnie gdyby Polska była bogatsza niż jest, też za bardzo by nie chciała dzielić się z tymi, którzy są nastawieni roszczeniowo. Którzy chcieliby brać z Unii pieniądze, w zamian kłócąc się albo forsując swoje przekonania religijne.
- Według badań Eurobarometru, my Polacy, jesteśmy najbardziej skłonni dzielić się pożytkami integracji europejskiej. Nie chcemy wyłącznie brać. Płacimy składkę unijną proporcjonalnie do wysokości naszego dochodu. Dochód rośnie, więc i składka będzie coraz wyższa.

- Chce pan zostać senatorem? Niedawno zmarł senator PiS Andrzej Mazurkiewicz, Podkarpacie musi wybrać kogoś na jego miejsce. Kolejka jest długa - chce startować detektyw Krzysztof Rutkowski, dawny wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski, dawny wicepremier Andrzej Lepper...
- Mamy demokrację, każdy może kandydować.

- Skorzysta pan?
- Podkarpacie znam dobrze, mam tam wielu przyjaciół i biorę to poważnie pod uwagę, ale mamy czas jeszcze zdecydować, kto będzie reprezentował Prawicę Rzeczypospolitej w tych wyborach.
- Pana formacja nie jest duża. Można powiedzieć: kanapowa. Liczył pan na to, że po awanturze o traktat część posłów PiS przejdzie do pana? Może już dzwonili?
- Nie prowadzę polityki wyciągania posłów z PiS. Ci, którzy głosowali przeciw traktatowi, dali wyraz osobistym odczuciom, mają na to zgodę partii. Ale wcześniej akceptowali ten traktat, nie próbowali nakłonić Jarosława Kaczyńskiego do zmiany jego polityki i nikt tam nie kładł siebie na szali. Nie przywiązuję więc do tego głosowania przesadnego znaczenia.

- Widać nie wszyscy chcą za swoje poglądy płacić taką cenę jak Marek Jurek. Pan rok temu położył się na szali i z dużej partii trafił na kanapę.
- Bez przesady. Prawica Rzeczypospolitej ma struktury w całym kraju. A Pani jednak język Kurskiego - jak widzę - się podoba.

- Próbowałam dotrzeć do struktur pana partii. Nieczynne.
- Mamy pełnomocników w jednej trzeciej powiatów w Polsce. I powołujemy nowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska