Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hodował marihuanę w Osielsku

(my)
Policjanci prowadzą podsądnych, ten pierwszy (w marynarce) to Janusz U., za nim idzie Robert H.
Policjanci prowadzą podsądnych, ten pierwszy (w marynarce) to Janusz U., za nim idzie Robert H. Fot. tomasz czachorowski
Janusz U., gangster i pseudo-biznesmen oraz jego holenderski współpracownik - Robert H. stanęli wczoraj przed sądem w Bydgoszczy.

Odpowiadają za uprawę marihuany.

Janusz U. był znanym z rubryk towarzyskich właścicielem sieci sklepów odzieżowych, powiązanym z gangsterami. Teraz czasy prosperity ma już za sobą. Wczoraj doprowadzono go do sądu w Bydgoszczy w kajdankach. W areszcie przebywa już prawie rok.

Komputerowe podlewanie
W 2000 roku Janusz U. dał się poznać jako zapalony ogrodnik. W Osielsku odkryto prowadzoną przez niego plantację konopi indyjskich, czyli marihuany. Do tej pory w regionie nie zlikwidowano większej uprawy niż ta. Marihuana była hodowana w zamkniętych pomieszczeniach po byłej pieczarkarni. Wybudowano nawet profesjonalny wyciąg, żeby wokół nie roznosił się intensywny zapach odurzającej rośliny (notabene odstraszający muchy). Oświetlenie, nawadnianie i dobór odżywek sterowane były komputerowo. Całości doglądali fachowcy z Holandii.

Po wpadce i przepadku kilkudziesięciu kilogramów narkotyku Janusz U. zniknął. Później okazało się, że wyjechał za granicę i prowadzi dostatni żywot w Berlinie, prowadząc firmę. Zatrzymać go nie było można, bo był także obywatelem Niemiec. Na szczęście wprowadzono Europejski Nakaz Aresztowania. Na jego podstawie przekazano gangstera polskim władzom.

Zeznaje po angielsku
Wczoraj w sądzie w Bydgoszczy odczytano akt oskarżenia przeciwko Januszowi U. i Robertowi H. Ten drugi to Holender (wczoraj na sali obecny był m.in. przedstawiciel Ambasady Królestwa Niderlandów). Wyjaśnienia składa po angielsku, więc na rozprawie jest obecna tłumaczka przysięgła języka Szekspira. Sęk w tym, że tłumaczone musi być wszystko. Także zeznania odczytywane z akt śledztwa. Proces może więc trwać nieco dłużej, niż w przypadku "polskojęzycznych" oskarżonych.
Ci źli Holendrzy

Janusz U. przyznał się, ale w śledztwie winą za proceder obarczył Roberta H.
- Prowadziliśmy wspólnie interesy, ale o marihuanie dowiedziałem się, kiedy uprawa już działała. H. nie płacił za prąd i dzierżawę, a ja, współpracując z nim, czułem się zobowiązany do pomocy mu. Wtedy dowiedziałem się, że to konopie - zeznawał U. w prokuraturze.

Koledzy gangsterzy
Janusz U. przyznał się też do sporadycznych kontaktów z innymi gangsterami. Tłumaczył, że H. zgłosił mu problem z odbiorcą odurzającego towaru. Wtedy miał mu dać namiary do człowieka o pseudonimie "Bożko". Opowiadał też o "bezinteresownej" pomocy innego bandyty - Jacka C., "Szafira", o którym ostatnio głośno było podczas procesu dotyczącego zamachu na Henryka M., zwanego "Lewatywą", niegdyś dowodzącego jedną z dwóch większych bydgoskich grup mafijnych. "Szafira" uniewinniono od zarzutu próby zabójstwa. Mimo to nadal siedzi w więzieniu za inne przestępstwa.

Wszystkie grzechy pana U.
Hodowla marihuany to nie jedyne grzechy Janusza U. Trwa śledztwo, dotyczące porwania dla okupu dwóch Holendrów, pracowników plantacji. Jednemu z nich obcięto nawet palec i wysłano rodzinie. Zdaniem śledczych, w porwaniu, oprócz "Szafira", uczestniczył też U. Chciał podobno powetować sobie straty po wpadce z marihuaną. Inne zarzuty to: oszustwa skarbowe, wyłudzanie odszkodowań ubezpieczeniowych za fikcyjne kradzieże samochodów i oszustwa leasingowe. Podobno U. miał też kontakty z warszawskimi grupami przestępczymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska