Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mam samochód na... drewno (foto)

MIŁOSZ BEDNARCZYK
A oto i stare volvo Taczalskiego.
A oto i stare volvo Taczalskiego. FOT. KRZYSZTOF TACZALSKI
Wystarczy trochę suchego drewna, specjalna instalacja i zwykły samochód. Zapalamy, czekamy 20 minut, no i... jedziemy.
Średnie spalanie? Około 100 kg suchego drewna na 100 km.
Średnie spalanie? Około 100 kg suchego drewna na 100 km. Fot. Krzysztof Taczalski

Średnie spalanie? Około 100 kg suchego drewna na 100 km.
(fot. Fot. Krzysztof Taczalski)

Samochodem na drewno.
Niewiarygodne? A jednak możliwe. Taki samochód po dwóch latach pracy skonstruował Krzysztof Taczalski z podlubelskiego Zakrzówka. - Zrobiliśmy go razem z kolegami ze Szwecji, kiedy tam pracowałem - opowiada. - Stare volvo i stary sposób. Tyle że odświeżony po latach. Konstrukcja opiera się na metodzie na tzw. holzgas (z niemieckiego: gaz drzewny). Stosowali ją Niemcy pod koniec II wojny światowej, kiedy na skutek walk i alianckich nalotów mieli spore problemy z olejem napędowym. Hitlerowcy przerabiali wówczas układy zasilania samochodów dostawczych właśnie na drewno. Tak powstała m.in. "drzewna" wersja legendarnej ciężarówki Opel Blitz.

Niemiecka technologia
Względnie suche drewno (o wilgotności 15-20 proc.), podgrzane do temperatury 600-900 stopni Celsjusza, wytwarza biogaz, który można zapalić. Konieczne jest uprzednie oczyszczenie i schłodzenie wymagane do zasilania silnika spalinowego. Cała instalacja jest szczelna i nie wydziela na zewnątrz żadnego dymu.

Volvo skonstruowane przez Taczalskiego jest zasilane węglem drzewnym. Średnie spalanie? Około 100 kg suchego drewna na 100 km. To daje z jednego metra sześciennego drewna ok. 1 tys. km. A metr drewna opałowego można kupić za - uwaga! - 70 zł. Czyli koszt przejechania 100 km na drewnie to 7 zł.

- Nie trzeba nikogo przekonywać, że to znacznie taniej niż podróżowanie na tradycyjnym paliwie - podkreśla konstruktor. - A jeśli ktoś ma las, to jeździ za darmo. Dlatego już zgłaszają się leśnicy zainteresowani samochodem z tym układem.

Teraz nysa
Sam Taczalski bierze się teraz za konstruowanie nowego auta na drewno. Instalacja zostanie zamontowana w starej nysie. - To auto bardzo dobrze się do tego nadaje - podkreśla projektant. - Chociażby dlatego, że piec do spalania drewna i cały osprzęt będę mógł schować wewnątrz auta. Poprawione mają być też osiągi samochodu. Volvo ma wyniki średnio o 30 proc. niższe od uzyskiwanych na tradycyjnym paliwie. - Można tego uniknąć przez zwiększenie stopnia sprężania i jak największe schłodzenie gazu - wyjaśnia Taczalski. - Przecież im gaz jest zimniejszy, tym więcej się go zmieści w danej objętości. Niestety, nie da się skrócić czasu odpalania auta. Spalenie drewna potrzebnego do wytworzenia biogazu i uruchomienia samochodu zajmuje ok. 20 minut. Ale za to po jednym rozpaleniu można przejechać nawet 150 kilometrów.

W domu też ciepło...
Konstruktor z Zakrzówka na samochodzie nie zamierza poprzestać. - Ogrzanie drewnem domu czy wody nie stanowi żadnego problemu. Dlatego teraz chciałbym połączyć system centralnego ogrzewania domu z możliwością jednoczesnego wytworzenia prądu - wyjaśnia.

Jak chce to zrobić? Kocioł, w którym otrzymuje się holzgas, musi być odpowiednio duży (o pojemności 2-3 m3). Po rozpaleniu ogień osiąga w nim temperaturę 900 stopni Celsjusza. Biogaz wydostaje się z kotła i rurą trafia na zewnątrz budynku, ochładzając się do temperatury otoczenia. Następnie wraca do budynku, gdzie jest filtrowany i podawany przez specjalny gaźnik do silnika spalinowego o zapłonie iskrownikowym. Silnik w trakcie swojej pracy będzie wytwarzał ciepło, które następnie będzie przekierowane na centralne ogrzewanie mieszkania. Brzmi to nieco skomplikowanie, ale w efekcie w domu jest już ciepło.

I nastała jasność
- Niektórzy powiedzą, że jakby spalić to drewno w kominku, też by było ciepło - mówi projektant. - Tyle że w trakcie pracy silnika wytwarzana jest również praca mechaniczna, ponieważ wał pracuje, obracając się. Zamontuję do niego agregat, który będzie mi dawał prąd elektryczny.

Zdaniem Taczalskiego, to idealne rozwiązanie do małych domków, np. leśniczówek. - Tam drewna jest pod dostatkiem, a spalając je, mamy w domu ciepło i prąd za darmo. Taka konstrukcja może się opłacać też tym, którzy drewno muszą kupować, np. właścicielom domków letniskowych. - Z jednego metra sześciennego można uzyskać 2,5 tys. m3 biogazu. Co prawda nie jest on tak sprawny jak propan-buta czy inne paliwa - zaznacza Taczalski. - Ale i tak, porównując ceny, z jednego metra sześciennego drewna za 70 zł uzyskam 1,2 tys. m3 gotowego gazu. Jest tanio, ekologicznie i ekonomicznie - wyjaśnia Taczalski. - To przekonuje wielu ludzi, którzy już dzwonią i pytają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska