Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komplet zwycięstw z Unią

Paweł Kumiszcze
Torunianie w Oświęcimiu strzelili o jedną bramkę więcej od gospodarzy
Torunianie w Oświęcimiu strzelili o jedną bramkę więcej od gospodarzy Fot. Lech Kamiński
Ambitnie grająca Unia sprawiła w niedzielę sporo kłopotów zawodnikom Mariana Pysza, którzy ponownie zlekceważyli słabszego rywala.

Obie drużyny przystąpiły do spotkanie w osłabionych składach, ale więcej strat było po stronie Unii. Nie zagrali obcokrajowcy, a szkoleniowiec zespołu Andrzej Tkacz dysponował tylko piątką obrońców. - Jestem zadowolony z postawy moich podopiecznych - nie ukrywa Tkacz, chociaż Unia nie wzbogaciła się po tym meczu ani o punkt. - Naprawdę dużo nam nie brakowało, żeby sprawić niespodziankę.

Słowa trenera potwierdza Michał Zubek, który uczestniczył przy dwóch strzelonych przez swoją drużynę bramkach. - Sam zaprzepaściłem jedną sytuację sam na sam - mówi zawodnik. - Podobną miał też Marcin Kwiatek i jemu również nie udało się pokonać Michała Plaskiewicza.

Zubek zaczynał sezon w Toruniu, ale w związku ze słabą postawą klub rozwiązał z nim umowę. Nowotarżanin trafił do Oświęcimia i tam punktuje.

- Przy pierwszej bramce podawałem do Obstarczyka na linię niebieską - opowiada. - On oddał strzał i już wtedy wydawało nam się, że krążek jest w bramce. Dla pewności dobił go jeszcze Łukasz Sękowski i jemu zaliczono tego gola.

Wcześniej bramkę dla torunian zdobył Mariusz Jastrzębski. Potem w trakcie drugiej tercji w ciągu czterech minut podopieczni Mariana Pysza wyszli na prowadzenie za sprawą Michala Mravca i ponownie Jastrzębskiego. Gospodarze odpowiedzieli w trzeciej tercji, ale tylko jednym trafieniem. - Za bramką stał Robert Fraszko i próbował wybić krążek rollingiem po bandzie - mówi Zubek. - Nie zrobił tego zbyt precyzyjnie i przejąłem gumę. Zrobiłem łuk w stronę bramki, oddając strzał. Krążek odbił się od Plaskiewicza, od słupka i spadł mi z powrotem pod kij. Nie miałem już żadnych problemów, żeby umieścić go w siatce.

Końcowe minuty przyniosły sporo emocji. - Było gorąco pod naszą bramką - mówi Andrzej Masewicz. - Wszystko dlatego, że posypały się dla nas kary, ale obroniliśmy wynik.

- Mogliśmy zremisować - dodaje Tkacz. - Tym bardziej, że nie uznano dla nas bramki, chociaż nie mam o to pretensji. Nie patrzyłbym też na ten mecz w ten sposób, że zostaliśmy zlekceważeni przez rywala. To my dobrze wypadliśmy.
To było szóste zwycięstwo TKH nad Unią w tym sezonie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska