Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu miejsca do życia

Rozmawiała Małgorzata Święchowicz [email protected]
Choć dawno minęły wieki, gdy za brak wiary karano - wyklętym zabierało się majątek albo nawet życie, na hasło "Anathema" księża rzucali świece na ziemię, rozlegało się bicie w dzwony. To już nie te czasy, a jednak w ludziach wciąż jest jakiś lęk. Przed odrzuceniem?
Choć dawno minęły wieki, gdy za brak wiary karano - wyklętym zabierało się majątek albo nawet życie, na hasło "Anathema" księża rzucali świece na ziemię, rozlegało się bicie w dzwony. To już nie te czasy, a jednak w ludziach wciąż jest jakiś lęk. Przed odrzuceniem? fot. Jarosław Pruss
Rozmowa z ateistą Mariuszem Agnosiewiczem.

Mariusz Agnosiewicz

Mariusz Agnosiewicz

Ma wykształcenie prawnicze, działa społecznie, założył jeden z najbardziej popularnych serwisów - Racjonalista.pl (dotąd ponad 20 mln odwiedzin). Jest wydawcą, dziennikarzem, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów - w grudniu, na zjeździe PSR dokonano pierwszego publicznego, zbiorowego aktu apostazji (zrzeczenia się związków z Kościołem i wystąpienia ze wspólnoty wiernych). Agnosiewicz jest też współtwórcą ogólnopolskiej listy ateistów i agnostyków (dotąd wpisało się na nią ponad 10 tysięcy osób), pomysłodawcą przeprowadzenia pierwszego w Polsce ślubu humanistycznego.

- Dlaczego pan się ukrywa?

- Ja? Absolutnie...

- Agnosiewicz, to nie jest pana prawdziwe nazwisko.

- Nie jest. Początkowo, gdy zaczynałem działać na rzecz ruchu ateistycznego w Polsce, miałem pewne obawy. Nie chodziło o mnie, a o rodzinę, która mieszka na wsi pod Legnicą. Te obawy okazały się nieuzasadnione.

- Ale nie wrócił pan już do prawdziwego Mariusza Gawlika.

- Agnosiewicz do mnie przylgnęło.

- Tak bardzo, że może zostanie do końca życia?

- Myślę o tym, żeby zmienić nazwisko w dowodzie.

- Co rodzina na to? Taki odszczepieniec! Nie dosyć, że nie wierzy, to jeszcze tak tę swoją niewiarę manifestuje! Odcina się od korzeni!

- Rodzinę mam otwartą. Nigdy mnie nie ograniczała. Jeżeli bliscy mają mi coś za złe, to raczej nie to, że porzuciłem wiarę. Ale to, że porzuciłem karierę prawniczą. Wolałem skupić się na działaniach społecznych.

- Kawał drogi pan przeszedł: od zagorzałego katolika, który co niedzielę służy do mszy, po najgłośniejszego ateistę w kraju.

- Byłem chłopcem bardzo wierzącym, zaangażowanym. Nawet przerażało mnie, że wokół widzę tylu dorosłych, którzy nie wierzą w Boga. Bałem się, że niewiara jest przypisana dorosłości, więc szczególnie skupiałem się na tym, by wiara z wiekiem mi nie przeszła.

- A jednak.

- Najpierw stałem się obojętny, dopiero później wszedłem w etap świadomego ateizmu.

- Namieszał pan w polskim kotle, poruszył innych ateistów. Dotąd wielu ludzi czuło lęk przed powiedzeniem: nie wierzę w Boga. Mało kto otwarcie mówił, że porzuca wiarę, bo go ciśnie, jak zbyt małe ubranko. Pan też trochę się ze sobą zmagał, by w końcu przyznać publicznie: jestem ateistą.

- Wolałem mówić, że jestem agnostykiem. Ateista źle mi się kojarzył.

- Ateista - komunista?

- Człowiek natychmiast ma negatywne skojarzenia z okresem komunizmu.

- A może to nie skojarzenia, a jednak strach? Choć dawno minęły wieki, gdy za brak wiary karano - wyklętym zabierało się majątek albo nawet życie, na hasło "Anathema" księża rzucali świece na ziemię, rozlegało się bicie w dzwony. To już nie te czasy, a jednak w ludziach wciąż jest jakiś lęk. Przed odrzuceniem?

- Są trudności, jakieś lęki. Często przesadzone. Sam początkowo bałem się, wydawało mi się, że żyję w kraju szaleńców gotowych napaść na mnie za to, że nie wierzę. Albo przynajmniej porysować mi za karę samochód. Nic takiego się nie stało. Dolegliwa była tylko presja psychiczna - jako redaktor naczelny serwisu dla ateistów dostawałem początkowo mnóstwo pogróżek. Poza tymi pogróżkami nic, spokój. Nie ma czego się bać. Ale ludzie spodziewają się ataków, pogorszenia relacji w pracy czy szkole.

Niepotrzebnie.

To - moim zdaniem - nie jest problem. Największym problemem jest rodzina. Szczególnie w przypadku ludzi młodych, z małych miast, ze wsi.

- Rodzice mówią: chodź z nami do kościoła, bo co sąsiedzi powiedzą? Albo mówią: zacznij w końcu wierzyć, bo nie trafisz do Nieba? Ścierają się w rodzinie wiara z niewiarą?

- Najpierw rodzina stosuje perswazje, tłumaczy, że życie bez wiary nie ma sensu, że straci się szansę na życie wieczne. A gdy to nie pomaga, sięga się po szantaż: jeżeli zerwiesz z Bogiem, nigdy nie będziesz mógł być chrzestnym! Nie będziesz mógł wziąć ślubu kościelnego!

- Już i tak coraz więcej osób rezygnuje ze ślubu w kościele - w ubiegłym roku w Bydgoszczy co trzecia para składała przysięgę jedynie w Urzędzie Stanu Cywilnego, w Gdańsku zrobiła tak co druga. A w Warszawie, to już jest prawdziwa rewolucja - 70 procent nowożeńców obeszło się bez angażowania księdza.

- Polski katolicyzm od dawna nie jest katolicyzmem wierzeniowym. Dotąd Polaków wiązały z Kościołem ceremonie, właśnie takie, jak ślub. Teraz okazuje się, że coraz więcej ludzi może się bez tych ceremonii obejść.

- Ateiści - zamiast ślubu kościelnego - mogą zawrzeć ślub humanistyczny: sami piszą przysięgę małżeńską, wybierają sobie miejsce, muzykę. Ślubu udziela celebrans, który wcześniej musi dobrze poznać tę parę. To w Polsce nowość. Pierwszy taki ślub zorganizowaliście w ubiegłym miesiącu. I...

- Od razu spotkaliśmy się z ostrą reakcją Kościoła. Księża na kazaniach ośmieszali ideę ślubu humanistycznego, na portalach religijnych pojawiło się wiele napastliwych tekstów. To nas zabolało. Nie rozumiemy, dlaczego wierzący domagając się poszanowania uczuć religijnych, nie szanują uczuć, które mogą żywić ludzie niewierzący.

- Będzie coraz więcej ślubów humanistycznych?

- Jest duże zainteresowanie. Zgłaszają się do nas nie tylko niewierzący. W jednej z par, które przygotowują się do ślubu jest katoliczka - ma dość krytyczne spojrzenie na Kościół. Wielu młodych ludzi ma sporo do zarzucenia Kościołowi. Ślub humanistyczny może być ofertą dla nich, nie tylko dla niewierzących.

- Mimo że taki ślub nie ma mocy prawnej? I tak trzeba później pójść do USC.

- To nie umniejsza rangi ceremonii humanistycznej. Kiedyś przecież tak samo było ze ślubami kościelnymi - przed 1998 rokiem też nie miały prawnego znaczenia, a jednak Polacy chcieli brać ślub w kościele.

- Okazuje się, że nawet bardziej niż chcą teraz. Można się spodziewać, że ci, którzy w tej chwili rezygnują z kościelnego ślubu, później - gdy będą mieć dzieci - zrezygnują z ich ochrzczenia, nie poślą na lekcje religii. Tymczasem jest duży nacisk na wychowanie religijne w szkole, ocena z religii liczy się do średniej na świadectwie, może nawet będzie matura z religii. Jak to pogodzić? Coraz mniejsze jest znaczenie religii w życiu, a coraz większe w szkole?

- W tym roku chcemy rozpocząć kampanię "Etyczna szkoła". Przygotujemy portal, który będzie wspierał rodziców i nauczycieli. Będziemy się domagać, żeby w szkole był wybór - nie tylko lekcje religii, ale też etyki, filozofii. To ważne dla niewierzących.

Nic ich tak bardzo nie oburza, jak to, że potrzeby ich dzieci są ignorowane. To bardzo zmobilizowało niewierzących, zaczyna się tworzyć oddolny ruch, ludzie zaczynają zabierać głos w ważnych dla siebie sprawach. To mnie cieszy. Choć mam świadomość, że jesteśmy dopiero na początku drogi. Trochę to potrwa, zanim zorganizujemy sobie przestrzeń do życia.

- Trzeba oddać, że niewierzący zaczynają zwierać szeregi, otwarcie wpisują się na ogólnopolską listę ateistów i agnostyków, mają swoje stowarzyszenia, jest już nawet serwis randkowy dla niewierzących - niepokorni.pl

- Ludzie zaczynają manifestować swój światopogląd. Coraz głośniej mówią, że nie wierzą.

- Ale wciąż jesteśmy religijną potęgą Europy - ponad 90 proc. katolików! Wychodzi na to, że Polacy - choć oddalają się od Kościoła - formalnie wciąż w nim tkwią. Tylko niektórzy proszą o wykreślanie z kościelnych statystyk, składają akty apostazji.

- Takich osób wciąż przybywa - Kościół sam to przyznaje. Być może aktów apostazji byłoby jeszcze więcej, jednak ludzi zniechęca to, że nie ma jednolitych procedur, księża stwarzają problemy. Wielu moich znajomych złożyło dokumenty, ale one gdzieś utknęły. Formalnie więc - choć nie wierzą - pozostają we wspólnocie wiernych.

- Statystycznie Polska wciąż będzie krajem ludzi religijnych? Czy to się zmieni?

- To eksploduje. Laicyzacja będzie galopująca. Nie da się ukryć, że coraz więcej osób rezygnuje z praktyk religijnych. Każdego roku do kościołów przestaje przychodzić 400 tysięcy Polaków. Kościół nie nadąża za dynamiką zmian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska