Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę wiedzieć, że mnie podziwiasz

Rozmawiała Karina Obara [email protected]
Janusz Leon Wiśniewski wydał właśnie nową książkę
Janusz Leon Wiśniewski wydał właśnie nową książkę Fot. Lech Kamiński
Rozmowa z Januszem Leonem Wiśniewskim pisarzem

- Umarłby pan za miłość?
- Nie. Śmierć - jak na razie nie ma żadnych argumentów, aby temu zaprzeczyć - jest końcem absolutnym. Z momentem śmierci przychodzi więc także koniec miłości i koniec nadziei. Ludzie, którzy kochają tracą nadzieję tylko raz. W tym momencie gdy są gotowi umrzeć za miłość. To jest dowód ich słabości i ich egoizmu. To drugie jest przeważnie próbą zemsty za miłość nieodwzajemnioną. Prawdziwa miłość nie powinna zakładać odwzajemnienia. Jeśli zakłada, to znaczy, że prawdziwa nie jest.

- A jednak kiedyś, i czasem dziś, za miłość się umiera, a pan wciąż twierdzi, że to tylko 3 lata zauroczenia i koniec miłości.
- Cokolwiek pani nazywa zauroczeniem, mogę przypuszczać, odnosi się to przeważnie do pierwszej fazy miłości najczęściej kojarzonej z tzw. libido (pożądaniem, namiętnością). Ta faza kończy się według neurobiologów, zaglądających do ludzkich mózgów swoimi tomografami, a także antropologów, zaglądających w biografie ludzkich populacji mniej więcej przed upływem trzeciego roku związku. Ale potem - niestety, tylko u niektórych - pojawiają się kolejne fazy: eros, przyjaźń, caritas. Ja wcale tak nie twierdzę. Uważam jedynie, że większość ludzi deklaruje lub odczuwa koniec swojej miłości z końcem pożądania. To jest oczywiście ogromny błąd.

- To po co w ogóle przydarza nam się miłość?
- Zdąża pani teraz w kierunku filozofii. I oczekuje pani prawdopodobnie poetycko-filozoficznej odpowiedzi, prawda?

- Oczekuję odpowiedzi od człowieka, którego czytelnicy uważają za znawcę w dziedzinie związków i miłości.
- Generalnie nie ma żadnego powodu, aby się miłość komukolwiek przydarzała. Prościej byłoby, gdyby jej w ogóle nie było. Zwierzęta, także te bardzo bliskie ewolucyjnie nam, miłości najprawdopodobniej nie odczuwają. Jeśli samica goryla przytula swoje potomstwo, to wcale nie z miłości, ale głównie po to, aby je ogrzać, lub ochronić przed niebezpieczeństwem. Podobnie samiec orangutana nie kopuluje z samicą, ponieważ ją kocha. On chce po prostu rozprzestrzenić swoje geny. Na dodatek nie odczuwa przy tym żadnej przyjemności. Zwalnia jedynie z ulgą nacisk swojego instynktu. To dopiero ludzie dołożyli do planu prokreacyjnego coś, co nazywa się patetycznie "miłością". Gorylom i orangutanom przydarza się jedynie zaplanowane ewolucyjnie pożądanie. Ludzie postanowili nazwać je miłością.

- W swojej nowej książce przekonuje pan, na podstawie wnikliwych badań, że tak naprawdę wszystko co łączy mężczyznę i kobietę to chemia i biologia. Żadnych złudzeń?
- Nie ma nic poza chemią i biologią. Jesteśmy zbiorem molekuł i nic na to nie poradzimy. To tylko kwestia czasu, aby biochemicznie zdefiniować tożsamość i myślenie. Nie widzę żadnego złudzenia w chemiczno-biologicznym połączeniu kobiety i mężczyzny. Można je opowiedzieć wzruszającymi wierszami. Co zresztą ludzie czynią od ponad 2 tysięcy lat.

- Pisze pan, że kobiety wybierają mężczyzn czułych, delikatnych, wiernych, wrażliwych, a jednocześnie zaprzecza pan tej tezie. Dlaczego?
- Piszę, że takich chciałyby wybrać. Licznymi faktami jednak udowadniam, że często, wbrew logice, wybierają zupełnie innych. To także ma swoje uzasadnienie. Czuły, delikatny, wierny i wrażliwy jest przeważnie także przewidywalny. I do końca zdobyty. Taki bez żadnych tajemnic. W efekcie okropnie nudny. Kobiety, zgodzi się pani ze mną, nie znoszą nudnych mężczyzn, prawda?

- Nie znoszą też nieprzewidywalnych. Nie rozumieją więc, jak pan pisze, że łatwiej mężczyźnie pójść do łóżka z kobietą, niż umówić się z nią na kolację?
- Wcale tak nie twierdzę. Wspominam jedynie, że taki model (powołując się na liczne statystyki) jest wśród mężczyzn powszechnie preferowany. Ja osobiście przedkładam kolację. Nie ma nic bardziej podniecającego niż rozmowa z kobietą.

- No to jakich kobiet potrzebują mężczyźni?
- Czułych, delikatnych, mądrych, wrażliwych, opiekuńczych i tajemniczych. Tym nie różnią się niczym od mężczyzn. Poza tym nieustannie potrzebują kobiet "w podziwie". Mężczyźni chcą być nieustannie podziwiani. I chcą o tym wiedzieć. Gdybym był kobietą, która ciągle jeszcze potrzebuje swojego mężczyzny, to nauczyłbym się go podziwiać. Nawet gdybym nie specjalnie miał za co. Zawsze można przecież coś wymyślić, prawda?

- A jeśli nie, to co?
- Mężczyzna, który utracił podziw swojej kobiety natychmiast to zarejestruje i równie szybko się od niej oddali. Postara się poszukać podziwu gdzie indziej. Poza tym mężczyźni pragną kobiet nie do końca zdobytych. Jednocześnie świętych i wyuzdanych. Małżeństwo dla wielu mężczyzn jest rodzajem uświęcenia. A narodziny dziecka jeszcze bardziej to uświęcają. Żona i matka staje się automatycznie madonną. Kobiety bardzo często poddają się temu myśleniu. I to jest moim zdaniem błąd. Mężczyzna czasami chciałby wrócić z pracy do domu i poczuć się jak bohater filmu pornograficznego. Rozebrany przed klęczącą kobietą. Jego żoną...

- Do tego są kobiety mężczyznom potrzebne? Po lekturze pana książki mam wątpliwości, czy kobieta jest mężczyźnie potrzebna do czegoś więcej niż seks. Skoro piłka, bilard, polityka są ciekawsze, albo równie ekscytujące?
- Pani prowokuje teraz tak jak obrażona żona w trakcie kłótni. To niesprawiedliwe i w gruncie rzeczy banalne założenie, że "równie ekscytujące" jest powodem nieustannych sporów i żali. Kobiety "ekscytują" - jak pani to nazywa - mężczyzn na zupełnie innym poziomie. O wiele wyższym niż, futbol, bilard lub polityka. Większość mężczyzn ma problem z wyjaśnieniem tej różnicy poziomów. Ale gdy mężczyźni są czymś podnieceni, to zapominają o wszystkim innym. Bo podzielność uwagi jest dość rzadką cechą mężczyzn. To także bardzo dokładnie objaśniam w tej książce.

- Gdzie rodzi się kolejne pytanie: czy mężczyzna w ogóle jest światu potrzebny?
- Niespecjalnie. Bardziej kobietom niż światu....

Janusz Leon Wiśniewski

Urodził się 18 sierpnia 1954 w Toruniu. Na stałe mieszka we Frankfurcie nad Menem w Niemczech, gdzie pracuje w międzynarodowej firmie informatycznej zajmującej się tworzeniem oprogramowania dla chemików. Autor pierwszego w świecie programu AutoNom do komputerowej konwersji struktur chemicznych w nomenklaturę chemiczną.

Ojciec dwóch córek: Joanny i Adrianny. Autor popularnych książek, z których niemal wszystkie stają się bestsellerami. Najbardziej znana z nich to "S@motność w sieci". Właśnie ukazała się jego nowa książka “Czy mężczyźni są światu potrzebni?"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska