Handlowcy przed sądem

Beata Gołębiewska, zastępca okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy:

Beata Gołębiewska, zastępca okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy:

W jednym ze skontrolowanych przez nas sklepów handlem zajmował się prezes. Tego dnia nie mógł on pracować w placówce handlowej, ponieważ jest zwykłym pracownikiem. Za ladą mógł stanąć właściciel.

Dotychczas mandatów nie chcieli przyjąć dwaj przedsiębiorcy. Ich sprawami zajmie się sąd.

- Właściciele sklepów przyznali, że 1 listopada złamali zakaz pracy w święta - mówi Beata Gołębiewska, zastępca okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy. - Ponieważ odmówili przyjęcia mandatów, ich sprawami zajmie się sąd grodzki. Może on ukarać przedsiębiorców grzywnami, wynoszącymi do 30 tys. zł.

Za mała kara?
Mandat od inspektora pracy może opiewać tylko na od 1 do 2 tys. zł.
Najwidoczniej, zdaniem części pracodawców, kary te są niskie. Niektórzy właściciele marketów, którzy zostali skontrolowali przez inspektorów 1 listopada i pracowali tego dnia nielegalnie, również w ostatnią niedzielę otworzyli swoje sklepy. W Święto Niepodległości inspektorzy pracy skontrolowali z własnej inicjatywy 91 placówek w całym województwie kujawsko-pomorskiem. Poza tym odebrali 40 zgłoszeń o łamaniu zakazu pracy.

Dodajmy, że 1 listopada takich sygnałów było o ponad połowę mniej.

Nadal sprawdzają
Podczas dwunastu świąt w roku wolne od pracy w handlu mają osoby zatrudnione na etatach. Sprzedażą mogą zajmować się właściciele sklepów, ich rodziny oraz osoby zatrudnione na umowy zlecenie lub umowy o dzieło.

- W Święto Niepodległości o łamaniu zakazu pracy w handlu informowali nas głównie obserwatorzy. W wielu przypadkach okazało się, że w sklepach pracowali właściciele i ich rodziny. Inspektorzy natknęli się w marketach też na etatowych pracowników i osoby zatrudnione na umowę zlecenie. Cały czas sprawdzamy wszystkie sygnały. Jeszcze nie wiemy, ilu przedsiębiorców ukarzemy mandatami - mówi Gołębiewska.