MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strach stać za ladą

Maciej Myga, (dz)
Anna Sztalmirska (z lewej), szefowa sklepu przy al. Mickiewicza: - Agresywni są ci, którym nie udaje się niczego ukraść.
Anna Sztalmirska (z lewej), szefowa sklepu przy al. Mickiewicza: - Agresywni są ci, którym nie udaje się niczego ukraść. fot. Tytus Żmijewski
Myślicie, że niebezpieczne zawody to tylko górnik, policjant i strażak? Bydgoskie ekspedientki codziennie spotykają się z agresją, przemocą i chamstwem.

Przynajmniej połowa kobiet, z którymi rozmawiali reporterzy "Pomorskiej" przyznaje, że spotkała się z agresją klientów.

Pistolet przy głowie
W ubiegłym tygodniu w sklepie przy ulicy Gdańskiej 16-letnia sprzedawczyni została spoliczkowana przez klienta.

Pani Anna Sztalmirska, szefowa sklepu przy alejach Mickiewicza w Bydgoszczy wie doskonale co to strach za ladą.

- Trzy lata temu mojej córce przyłożono w naszym sklepie pistolet do głowy. Musiała oddać pieniądze z kasy. Do tej pory nie może się z tego otrząsnąć. Z agresją spotykamy się w naszej pracy prawie na codzień, głównie w sytuacjach, kiedy klientom nie uda się czegoś ukraść. To ich rozsierdza. Na przykład kopią w okna. Jedno nawet zbili - mówi pani Anna.

Nożem, wężem, tłuczkiem
W naszym regionie w ciągu ostatnich lat kilka razy doszło do wyjątkowo brutalnych napadów na ekspedientki. Media szeroko opisywały morderstwo w sklepie na inowrocławskim Rąbinie, gdzie zabójca podciął gardło młodej kobiecie. Są i aktualne przykłady - w czerwcu przy ulicy Dworcowej w Chojnicach 49-letni Jerzy N., mieszkaniec wsi pod Czerskiem napadł na kobietę, która wracała do domu po skończonej pracy w kiosku. Chwycił ją za włosy i z całej siły bił gumowym wężem po głowie. Ofiarę uratowali przechodnie.

W lutym w Chełmnie policjanci zatrzymali nożownika, który dźgnął sklepową nożem w oko. Zimą ubiegłego roku w Kurzętniku pod Brodnicą 27-letni mężczyzna bił ekspedientkę ze spożywczaka tłuczkiem po głowie. Z kasy ukradł 4 tysiące złotych.

Najgorsi są młodzi
Najczęściej na szczęście dochodzi do "zwyczajnych" chuligańskich wybryków. - Najgorsi są młodzi, kilkunastoletni chłopacy. Są źli, że pyta się ich o dowód. Jeden z nich chciał kupić papierosy. Zrzucił wszystko z lady, bo ich nie dostał - opowiada sprzedawczyni z Żabki przy ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy. Zniszczenia mogą być znacznie większe - na Bartodziejach w BSS-ie przy ulicy Kołobrzeskiej młodzi wandale wybili wszystkie 14 szyb. Straty to przynajmniej kilka tysięcy.

W Bydgoszczy najwięcej przypadków agresji w sklepach notuje się w Śródmieściu. Policja do tej pory poszukuje czterech bandytów, którzy sterroryzowali sprzedawczynię i właścicielkę apteki przy placu Poznańskim. Ukradli pieniądze oraz portfel z dokumentami. Złapano za to damskiego boksera, który pobił sklepową z ulicy Śniadeckich. Chciała go zatrzymać, kiedy ukradł trzy piwa. Miał 2,64 promila.

Kamery pomagają?
- Nie ma dnia, żebyśmy nie interweniowali w sklepach albo przed nimi. Nie możemy być wszędzie. Dobrym sposobem na łobuzów jest monitoring - tłumaczą policjanci.

Właściciele sklepów korzystają z dobrodziejstw techniki. Na pięć, które odwiedziliśmy w Grudziądzu, cztery miały zamontowane kamery. Czasami jednak i to nie skutkuje. Ekspedientka z Inowrocławia, którą przestraszył ekshibicjonista, poprosiła o pomoc policję. Chciała, żeby mężczyznę zidentyfikowano na podstawie filmu z kamery na sąsiednim budynku. Funkcjonariusze zlekceważyli ją, twierdząc, że w Inowrocławiu zboczeńców jest co nie miara.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska