Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie takie Złe Mięso

Redakcja
Na zdjęciu Jan Prabucki
Na zdjęciu Jan Prabucki
Ze Złym Mięsem to czysty cyrk, bo ani mięsa tu nie ma, ani złe nie jest. A wioska taka, że dech zapiera.

Nie dość, że ładnie, to jeszcze ludzie dobrzy.

Pszczoły tu hodują, pola uprawiają, turystów przyjmują. Jak wszędzie. Tylko ta nazwa. Piękna nie jest, fakt. Kojarzy się od razu z czymś paskudnym i takim, że nos się chce zatkać. Ale Złe Mięso idzie wbrew nazwie - turystycznie się rozwija i domków letniskowych tu nastawiane, że strach. Po jednej jedynej asfaltowej drodze samochody śmigają co trzy sekundy. I wcale nie powoli, tylko z pośpiechem, po miastowemu.

Chciałoby się powiedzieć, że Złe Mięso przyciąga.

Jak kajakarze widzą tablicę, to się od razu zatrzymują i robią sobie zdjęcia. Złe Mięso jest na setkach fotografii z wakacji. Popatrzcie, gdzie byliśmy. W Złym Mięsie, ha, ha, ha.

I tylko mieszkańcy wiedzą, jak nazwy mogą być złudne i jak niesprawiedliwe bywa nazewnictwo języka polskiego.

Czarna ta woda
A było przecież tak. W sąsiedztwie żyło dwóch karczmarzy - złym okiem patrzył jeden na klientów drugiego i powiadał: - Nie idźcie do niego, bo ma złe mięso. A drugi: - U sąsiada taka woda czarna, że kto wypije, trupem zaraz padnie.

Tak powstało Złe Mięso i Czarna Woda, tu zaraz, niedaleko. I o ile Czarna Woda się broni, bo nazwa ładna, to za Złym Mięsem się ciągnie jak kula z łańcucha skazańca. - Tą legendę opisał mój kuzyn, Andrzej Grzyb - mówi Jacek Biesek ze Złego Mięsa. - Ładna jest i przemawia do ludzi. Ale jak byłem w wieku syna, to się trochę Złego Mięsa wstydziłem. A teraz jestem dumny, bo takiej drugiej miejscowości nie ma.

Biesek w życiu swojego miejsca na ziemi nie zamieniłby na inne. Dziwić się nazwie dziwił, ale po dwudziestu latach zdziwienie mu przeszło w podziw. Pięknie tu, cicho, turyści przyjadą i pojadą, a ludzie za działkami się oglądają. Ho, ho taki czerszczanin czy chojniczanin w Złym Mięsie chciałby sobie pomieszkać i to jeszcze jak.

Takie Swory to mają dopiero
I jak się ludzi przy płocie zapyta, jak się mieszka, to każdy powie super, fajnie i lepiej być nie może. - Jak ktoś od urodzenia tu siedzi, to co się ma nazwie dziwić? Przyzwyczajony - mówi Jadwiga Babińska. - Na przykład takie Swornegacie. To śmieszna nazwa.

A Złe Mięso? Obleci. Ale może lepiej mąż powie. Więcej wie, we wsi od urodzenia. Mąż Jan pamięta, jak jego ojciec mówił mu, skąd taka nazwa się wzięła.
- Na górę niedaleko wsi padlinę zwożono i jak później piasek tam kopali, to same kości zwierzęce były - przypomina sobie pan Jan. - Jak koń zdechł czy krowa, to nie chcieli gospodarze z okolicy koło domu zakopywać i przywozili tutaj. I to złe mięso u nas zostawiali.

Bo kiedyś w Złym Mięsie były ze cztery chałupy na krzyż, bez jednego gwoździa budowane, bo skąd na pustkowiu wziąć gwoździe? Tak, nic innego, tylko od tej padliny na górze za wsią to Złe Mięso się wzięło. Dawno to było, dawno, ale nazwa została.

Ach, kiedyś. Kiedyś było zupełnie inaczej. Jak jeden samochód na dzień przejeżdżał, to było dobrze, ale od kiedy letnicy się sprowadzili, wóz za wozem leci.
A pan Jan sobie z tego nic nie robi i pszczół pilnuje. Pasiekę ma od niedawna i chwalić Boga, o pszczołach złego słowa nie powie, chociaż w tym roku miodu skąpią i ledwo, ledwo wylatują, bo i gdzie, skoro deszczu tyle?

Ale on ich nie pogania, z bacikiem przy pasiece nie stoi, niech znoszą tyle, ile chcą, bo to hobby ma być i przyjemność, a nie wyścigi.

Są tacy, co się trzęsą, jak miodu nie ma i cukier podrzucają, żeby pszczółki przerabiały i pieniążki z tego były, ale to bez sensu przecież, bo jak człowiek tego miodu dla siebie chce, to nie będzie ich gonił.

Życie płynie
I tak sobie życie płynie spokojnie. Ludzie przy płotach stoją i oglądają się na nowe twarze. - Skąd tu nazwa taka? Trzeba starszych pytać - mówią wiekowi panowie i łapią się za głowę. O matko, przecież starszych tu już nie ma. Bo Jan Prabucki 87 lat ma już na karku. Choć nie wygląda. Prosto się trzyma, rowerem jeździ, drogę bojową u Maczka przeszedł, Anglia, Holandia, widać, że oficer. Nazwa wsi mu się podoba, z uśmiechem do niej podchodzi i normalnością zwykłą, bez zadziwienia. Hej, bo takie Swornegacie na przykład. No co to za nazwa? Tam mają powody, żeby się martwić. Tu - na pewno nie. Zaraz, zaraz. Jak to nie? Stanisława Wróblewskiego z sąsiednich Zimnych Zdrojów aż dech zapiera. - Ze Złego Mięsa do Zimnych Zdrojów i Osiecznej od 2001 roku żadnego połączenia nie ma i jak nie nogi, to rower, chyba, że samochodem ktoś jedzie. Ale po czym? Po tej drodze rozwalonej? - denerwuje się pan Stanisław. Skandal i granda w biały dzień, bo droga od lat była obiecana.

A Złe Mięso, Jastrzębie, Zimne Zdroje i Osieczna spokrewniona silnie i w tym problem. Do rodziny się jak człowiek nie dojedzie. - Idźta już, idźta kobity, bo co oni tu wszyscy gadają, wy słuchata - kiwa głową pan przy płocie.

Więc idziemy. Kapliczka w środku wsi zadbana, dwa skupy runa leśnego i czysto, aż miło popatrzeć. Wieś ani mała, ani duża, ze 40 chałup i obejść ją można w kilka minut.

A przy płocie Jacek Biesek gada sobie z sąsiadkami. - Jak tu się mieszka? Ludzie się szanują, spokój jest, bez wariactwa - mówią zgodnie Elżbieta Kaszubowska i Teresa Biesek.
I czego jeszcze do szczęścia potrzeba?

Barbara Zybajło
[email protected]
Fot. Karolina Hope

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska