Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Australia Aborygena

(xy)
Do dziś Aborygeni żyją według dawnych, plemiennych zasad. Dziś ta jedna z najstarszych społeczności na Ziemi umiera.
Do dziś Aborygeni żyją według dawnych, plemiennych zasad. Dziś ta jedna z najstarszych społeczności na Ziemi umiera. Fot. Internet
-To najbardziej skrzywdzeni ludzie na świecie i jednocześnie umysłowi arystokraci świata - powiedział o nich francuski antropolog Claude Levi-Strauss.

Gdy Korona wzięła wszystko

Kiedy pod koniec XVIII w. Anglik James Cook ogłosił odkryte tereny Australii własnością Korony Brytyjskiej, zamieniono je w kolonię karną dla angielskich więźniów.

Rdzenną ludność wyparto na tereny nieurodzajne. Za pełnoprawnych obywateli, posiadających prawa wyborcze, uznano ich dopiero pod koniec lat 60. XX wieku.
Najpierw odebrali ziemię

Aborygeni to obecnie 600 tys. ludzi wywodzących się z kilkuset plemion. Tylko dziesięć procent z nich żyje według dawnych zwyczajów. Większość zmuszono do życia na współczesną modłę w dużych australijskich miastach.

Podstawą ich życia były od zawsze ścisłe więzy z ziemią. Według ich wierzeń, w zamierzchłej, mitycznej przeszłości panował "czas snu", kiedy to cała przyroda wraz z człowiekiem była uśpiona w ziemi. Potem wszystko się zrodziło. Tak Aborygeni rozumieją początki świata.

- Cook, nie mając pojęcia, w jaki sposób Aborygeni są związani ze swoją ziemią, odebrał im ją - mówi dr Wojciech Bęben, misjonarz katolicki i antropolog, naukowiec w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego. - Zapytał: czyja to ziemia i nie otrzymał odpowiedzi, gdyż Aborygeni nie są związani z konkretnym terenem, lecz z ziemią jako całością. Skoro ziemia była "niczyja", oddał ją Anglikom.

Nikt nie przeprosił

Sprowadzani z Europy więźniowie brali aborygeńskie kobiety, a potem pozostawiali je z dziećmi.

- W pojęciu Aborygenów kobiety nie można pozostawiać bez opieki - mówi dr Bęben. - Z mieszanych par - Aborygenka i europejski więzień - narodziło się wiele dzieci, które początkowo zabijano. Dopiero po pewnym czasie Korona wprowadziła prawo, na mocy którego odbierano je matkom i umieszczano w sierocińcach. Nie ma w tej chwili na świecie ludzi bardziej skrzywdzonych niż Aborygeni. I do dziś rząd ich nie przeprosił.

Przymusowa asymilacja sprawiła, że większość Aborygenów porzuciła tradycyjny tryb życia i przeniosła się do miast. Wśród nowoczesnej cywilizacji czują się zagubieni.

Alkoholizm to jeden z poważniejszych problemów wśród współczesnych Aborygenów. Niektóre grupy próbują temu przeciwdziałać - na przykład na północy Aborygeni sami postanowili wprowadzić prohibicję.

Chcą być sobą

Aborygeni

- nazwa rdzennej ludności Australii i Tasmanii. Przed kolonizacją europejską, tj. pod koniec XVIII w. Australię zamieszkiwało, według różnych szacunków, od 300 tys. do 1 mln Aborygenów. Pod względem antropologicznym stanowią oni odrębny typ australoidalny, wykazujący podobieństwa zarówno do typu negroidalnego i europeidalnego.

Rząd australijski próbował osiedlać Aborygenów, budując dla nich domy. Aborygeni są jednak nomadami i - zgodnie z ich zwyczajem - kiedy ktoś w domu umiera, jego mieszkańcy wyprowadzają się.

- Śmierć nie dotyczy człowieka, śmierć dotyczy wszystkiego - umierają meble, umiera samochód, umiera wszystko - mówi dr Bęben. - Dom staje się wówczas miejscem świętym, objętym tabu i dopóki nie nastąpi oczyszczenie ogniem, nie można w nim nic robić. Aktu zniszczenia dokonuje członek rodziny wraz z szamanami. Dopiero po zniszczeniu wszystkiego, co należało do zmarłej osoby, zmarły przechodzi na tamten świat.

Zmarłemu trzeba pomóc w odnalezieniu drogi w zaświaty. Robi się to poprzez powiązanie go z totemem, z praprzodkiem, który już jest po drugiej stronie. Więzy totemiczne są wśród Aborygenów silniejsze nawet niż rodzinne. Pierwszym pytaniem, którym wita się wędrowca, nie jest pytanie o jego imię, ale o jego totem.

Aborygeni mają podwójny pogrzeb. Pierwszy to pochowanie ciała w ziemi. Później zazwyczaj zwłoki wydobywa się, zostawiając pusty grób. Następnie odprawiana jest ceremonia połączenia zmarłego z totemem. W tym celu zwłoki kładzie się często w sąsiedztwie mrowiska, aby oczyścić kości, w których - jak Aborygeni wierzą - mieszka dusza. Po oczyszczeniu malowane są one na czerwono. Później składa się je do wysokiego słupa totemicznego lub w jego sąsiedztwie - wówczas, dzięki pomocy praprzodka, zmarły może przejść na drugą stronę.

Dawno, dawno temu...

Przodkowie Aborygenów pojawili się w Australii około 40-60 tys. lat temu, przedostając się na te tereny prawdopodobnie z Azji, nie wiadomo jednak, czy zasiedlenia dokonali jednorazowo, czy fale ich migracji powtarzały się. Tworzyli językowo-terytorialne wspólnoty plemienne (około 500 przed przybyciem Europejczyków). Podzielone na mniejsze grupy, przemieszczały się w obrębie terytorium plemiennego poszukując żywności.

Do dziś każdy Aborygen żyjący według dawnych, plemiennych zasad przynajmniej raz w życiu musi wyruszyć na "wokabaut" - samotną wędrówkę, trwającą nawet kilka lat, w czasie której poznaje ziemię i symbolicznie "odradza" życie na niej. Bez tego przyroda by zginęła, pogrążyłaby się ponownie w uśpieniu.
W Aborygenach biali wciąż widzą tylko ludzi prymitywnych i niebezpiecznych. I nie dotyczy to tylko białych Australijczyków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska