MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na wodniku tama za tamą

Małgorzata Felińska [email protected]
Tamę na rowie melioracyjnym budują w ciągu jednej nocy. - Wieczorem pola są suche, idziemy rano - wszystko zalane - mówią rolnicy.

Wodnik, czyli główny rów melioracyjny, odprowadzający wodę z pól do Mątawy poprzegradzany jest tamami w kilku miejscach. Tamy budują bobry, którym najwyraźniej spodobały się te tereny - na południe od Nowego. - Jeszcze sześć lat temu nikt tu nie słyszał o bobrach, a teraz mamy problem - Hieronim Nowacki z Dolnych Mórg jest zrozpaczony. - Półtora hektara pszenicy stoi pod wodą, na polach w sąsiedztwie wodnika nie możemy sadzić kalafiorów, cebuli, ani tulipanów, jednego roku fasola nam się utopiła. Wiosenne prace są opóźnione, bo wjechać na pola nie można.Teraz nie można zebrać plonów.

Bobry są sprytne

Woda, kiedy już wyleje, sama do wodnika nie wróci, bo brzegi rowu są podwyższone. W glebę nie wsiąknie. - Czekamy, aż wyschnie - opowiada Jadwiga Nowacka. Państwo Nowaccy mają 50-hektarowe gospodarstwo. Wyłącznie produkcja roślinna. W pobliżu wodnika leży 15 hektarów. A na wodniku tama za tamą.

Bobry budują je z mułu, wycinają w tym celu wierzbę energetyczną, której plantację założył sąsiad, ścinają olchy, osiki i topole. - Są sprytne. Nie tylko budują tamy, zatykają też rury przelewowe, które pod tamami zakładają pracownicy Gminnej Spółki Wodnej w Nowem.

- W ubiegłym roku dostaliśmy na ten cel z Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego 9 tysięcy złotych, w tym roku złożyliśmy wniosek na podobna kwotę - mówi Zofia Krupa, szefowa Gminnej Spółki Wodnej, którą zresztą rolnicy bardzo chwalą.

Kombajn w dziurze

Nie tylko zalane pola sprawiają problemy gospodarzom. Bobry kopią w gruncie korytarze, które ciągną się kilka metrów od rowów melioracyjnych. Ryją nory głębokie na metr. Ciężki rolniczy sprzęt wpada w te dziury i już o własnych siłach nie wyjeżdża.

- W 2001 roku złożyliśmy w Urzędzie Wojewódzkim wniosek o wypłatę odszkodowania - ośmiu tysięcy złotych - przypomina Hieronim Nowacki. - Wydział Środowiska i Rolnictwa odpowiedział, że teraz nie ma pieniędzy i wypłaci odszkodowanie później. Kiedy do urzędu dzwoniliśmy, zawsze dostawaliśmy taką samą odpowiedź - odszkodowanie będzie później. Zniechęciliśmy się.

Nie zniechęcił się sąsiad Nowackich i jeden z ośmiu rolników, którym bobry budujące tamy na wodniku zalewają pola. Dostał 28 tys. zł odszkodowania. Wcześniej jednak skierował sprawę do sądu.

- Sam radzę rolnikom, żeby szli do sądu - przyznaje Marek Machnikowski, kujawsko-pomorski konserwator przyrody. - Wtedy zawieramy ugodę przedsądową i płacimy.

Składają i czekają

Nie tylko rolnicy z gm. Nowe mają kłopoty z bobrami. Najwięcej tych gryzoni osiedliło się w powiatach: świeckim, tucholskim, sępoleńskim, nakielskim, brodnickim, włocławskim, rypińskim i lipnowskim. Właściciele zalewanych pól składają wnioski o odszkodowania i... czekają. - Teraz wypłacamy odszkodowania za szkody wyrządzone przez bobry w 2004 roku - informuje dyrektor Machnikowski, - ponieważ w tym roku po raz pierwszy mamy na ten cel pieniądze. W Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim na wypłatę odszkodowań czeka jeszcze 45 rolników. - W związku z obowiązkiem wypłaty odszkodowań od momentu obowiązywania Ustawy o ochronie przyrody, czyli od 1 maja 2004 r. (wcześniej odszkodowania wypłacał skarb państwa - dop. redakcji) i szacowaniem szkód wyrządzonych przez bobry przez rzeczoznawcę, wypłata odszkodowań będzie następowała sukcesywnie według kolejności wniosków, aż do wyczerpania środków - informuje dyr. Machnikowski.

***

Odszkodowania za szkody wyrządzane przez bobry na gruntach rolnych wypłacane są na podstawie art. 126 ust. 1 pkt 5 i ust. 3 Ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. z 2004 r. Nr 92, poz. 880).

***

Marek Machnikowski twierdzi, że rolnik, który ma problem z bobrami może złożyć w urzędzie wojewódzkim nie tylko wniosek o odszkodowanie, ale też o podjęcie działań interwencyjnych, czyli założenie rur przelewowych.

Zgodnie z art. 56 Ustawy o ochronie przyrody wojewoda może też wydać zgodę na odstrzał bobra. Zezwolenie takie wydaje tylko w przypadku braku alternatywy. Wnioskodawcą może być poszkodowany rolnik. Ale zabicie bobra, to nie strzelenie dzika. Proste nie jest. I jak dotąd, mimo pozwoleń wydawanych przez ministra środowiska, myśliwym raczej się to nie udaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska