Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydło na stadionie

Kamil Sakałus
Ochroniarze nie dali rady bandytom, musiała  interweniować policja.
Ochroniarze nie dali rady bandytom, musiała interweniować policja. Lech Kamiński
Takich awantur stadionowych w Toruniu nie było dawno. Mecz piłkarski między TKP, a Lechią Gdańsk przeistoczył się w regularną wojnę między pseudokibicami i policją. Na szczęście tylko na stadionie.

     W sobotę przed południem pierwszy pociąg z kibicami -chuliganami przyjechał na Dworzec Główny o godz. 11.00. Na wysypujących się z wagonów bandziorów czekali już uzbrojeni po zęby policjanci. Około 300 osobowa banda bardzo szybko została ustawiona w szereg i przeprowadzona na stadion miejski przy ul. Bema. Po drodze zamykano ulice, tworzyły się korki (w tym na jedynym w mieście moście), ale po za głośnymi okrzykami i wyzwiskami nie doszło do żadnych ekscesów. Policja dobrze radziła sobie też z konwojowaniem kolejnych grup, które przyjeżdżały na Dworzec Główny i Dworzec Wschodni. Na sobotę do Torunia ściągnięto oddział prewencji z Bydgoszczy, oraz policjantów z komend z całego regionu. Akcja kosztowała podatników kilkadziesiąt tysięcy złotych.
     W międzyczasie grupy toruńskich chuliganów usiłowały wszczynać awantury na Starówce. Na usiłowaniu się jednak kończyło. Podjeżdżało kilka radiowozów, wyskakiwali z nich policjanci z pałkami i młodzieńcy kapitulowali. Nic jednak nie zapowiadało tego, co za chwilę będzie się działało na samym stadionie.
     Pierwsze awantury rozpoczęły się pół godziny przed meczem. Przed stadionem regularną wojnę na pięści, kamienie, a nawet piasek toczyli między sobą i policją chuligani obu drużyn. Mundurowym udało się jednak spacyfikować całe towarzystwo. Kilkanaście minut później wojna wybuchła na nowo. Tym razem wszczęli ją torunianie. Znowu wkroczyła policja.
     Mecz rozpoczął się jednak zgodnie z planem i przez jakiś czas był spokój. Gdańszczanie rozwinęli flagi i transparenty, śpiewem dopingowali swoją drużynę. Pięć minut po przerwie mecz został przerwany. Torunianie zniszczyli zaparkowanego na koronie stadionu policyjnego passata. Rozpoczęły się kolejne, regularne zamieszki, bandyci wbiegli na murawę. Ochroniarze uciekli, policja użyła broni na gumowe kule, gazu łzawiącego, armatek wodnych. Na remontowanym stadionie leżało mnóstwo kamieni, którymi kibole obrzucali się wzajemnie. Chuligani obu drużyn w końcu ustąpili, zdążyli jednak ranić 12 policjantów, dwóch potrzebowało pomocy lekarzy. Mecz został wznowiony, gdańscy piłkarze byli zdecydowanie lepsi. Przegraliśmy 0:1. Stadion nie został zniszczony. Uszkodzono jedynie kilka krzesełek i płot. W niedzielę odbył się na nim kolejny mecz.
     Podczas przemarszu gdańszczan na dworzec było już spokojnie. Jedynie w samym pociągu grupki bandytów usiłowały uniemożliwić odjazd, próbując zaciągać ręczne hamulce. Wcześniej, szesnastu najbardziej agresywnych zostało aresztowanych. W trybie przyspieszonym staną przed sądem grodzkim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska