Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

(Nie) jasne zasady

Andrzej Bartniak
Ilu jeszcze lekarzy odejdzie ze świeckiego szpitala? Z podobnym zamiarem noszą się kolejne trzy osoby. Jak przekonują medycy nie chodzi wyłącznie o pieniądze. Czy aby na pewno?

     No właśnie. O co chodzi lekarzom? W ostatnich dniach chyba najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy rozważają podpisanie umowy kontraktowej. Jeżeli się na to nie zdecydują mają do wyboru dwa rozwiązania. Pracować dalej na dotychczasowych warunkach umowy lub odejść. Ci, którzy przynajmniej na razie nie biorą pod uwagę tej ostatniej ewentualności, dokładnie analizują kolejne punkty kontraktu. Który co prawda gwarantuje nieco wyższe zarobki niż umowa, ale nakłada też pewne ograniczenia i obowiązki.
     Koniec z dorabianiem?
     
Chyba najwięcej kontrowersji wywołuje punkt mówiący o zakazie konkurencji. W praktyce oznacza to, że lekarze związani ze szpitalem nie mogliby dorabiać np. w wiejskich ośrodkach zdrowia i gabinetach prywatnych. - Nie rozumiem co dziwnego jest w tym zapisie - mówi Marcin Szulwiński , dyrektor szpitala. - Gdy ktoś decyduje się na pracę w szpitalu, powinien skupić się wyłącznie na tym. Po drugie ci, którzy dokładnie przeanalizowali wspomniany zapis, z pewnością doczytali się, że dyrekcja może wyrazić zgodę na prywatne przyjmowanie pacjentów.
     Zastępca
     
Nie wszyscy też prawidłowo odczytują szósty punkt w czwartym paragrafie. Mówi on o urlopie. Niektórzy zinterpretowali go w ten sposób, że aby pójść na zasłużony odpoczynek będą musieli zapewnić zastępstwo. Co w przypadku wielu specjalności byłoby rzeczą praktycznie niewykonalną.
     Ale jak tłumaczy dyrektor zaszło nieporozumienie. - Lekarz zobowiązany jest zadbać o zastępstwo w sytuacji gdy zdecyduje się na przykład na roczny wyjazd za granicę - tłumaczy. - W przypadku zwykłego urlopu zmartwieniem pracodawcy jest zadbanie o odpowiednią obsadę na oddziale.
     Jaka kara?
     
Dyskusje wywołuje także inny zapis dotyczący nadlimitów. Czyli przyjęć i zabiegów wykonanych powyżej ustalonego poziomu. - Nie mogę zgodzić się na to, aby potrącano mi z pensji jakąś kwotę, jeżeli przyjmę więcej pacjentów aniżeli ktoś sobie postanowił - denerwuje się jeden z lekarzy. - Przecież nie powiem pacjentowi z rozbitą głową aby przyszedł za tydzień, bo w tym miesiącu limit jest już wyczerpany, a ja nie chcę płacić "kary".
     - Być może wspomniani lekarze nie przeczytali zbyt uważnie umów kontraktowych, ale takiego zapisu z pewnością tam nie było
- zapewnia Szulwiński. - Chcemy mieć jak najwięcej pacjentów. I nie ma takiej możliwości, aby z powodu nadlimitów obniżano komuś pensję. Co najwyżej wyniki finansowe oddziału mogą mieć wpływ na wysokość premii. A to już zupełnie coś innego.
     To nie to, co pan myśli
     
Podobnych punktów odmiennie interpretowanych, w powszechnie krytykowanych przez lekarzy kontraktach jest więcej. Przekonują oni, że u podstaw ich niechęci do dyrekcji nie leżą pieniądze. Co innego twierdzi Marcin Szulwiński.
     Musimy tyle dostać
     
- Ginekolodzy otwarcie powiedzieli, że chcą zarabiać po 10 tys. zł - _mówi. - Ale świeckiego szpitala nie stać na takie stawki. Zresztą gdzie indziej również ich nie dostaną. Podobnie było z internistami, którzy zażądali 7,5 tys. zł. To również znacznie więcej niż jesteśmy w stanie zaoferować. _
     
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska