Pracownik walczy

     Określenie, że sądy są zawalone sprawami, jest delikatnym stwierdzeniem. Świecki Sąd Pracy jest nimi przygnieciony. - W tej chwili mamy ich około 1200 - mówi Mirosława Wierszyłło, przewodnicząca wydziału pracy w Sądzie Rejonowym w Świeciu. - Zajmujemy się nie tylko tymi z powiatu świeckiego. Również z terenu Tucholi czy Sępólna Krajeńskiego.
     Nadgodziny na kartce
     Jakie sprawy dominują? Nie trudno się domyślić, że jedną z liczniejszych grup składających pozwy są pielęgniarki.
     - Wielu pracowników świeckiego szpitala wystąpiło przeciwko swojemu pracodawcy w związku z nie wypłaceniem trzynastych pensji - wskazuje pani przewodnicząca. - Można powiedzieć, że to jest to zjawisko masowe. Są także sprawy, w których kierowcy skarżą pracodawców, za to, że nie płacą im za godziny nadliczbowe. To bardzo trudne do udowodnienia, gdyż często nie mają oni w samochodach tachografów, urządzeń mierzących przepracowany czas. Spisują go tylko na kartce.
     Wypowiedzenie w bramie
     Jak mówi Wirszyłło, pozwów dotyczących mobbingu jest bardzo mało. - Zdarzyła się jedynie sprawa nauczyciela, na którego wywierano nacisk, aby się zwolnił - wskazuje. _Częściej pracownicy chcą, żeby sąd pomógł im udowodnić, że byli zatrudnieni w konkretnej firmie. - Przychodzili do niej, pracowali przez kilka godzin dziennie. Obiecano im umowy, a potem wycofywano się z tego bez wypłaty wynagrodzenia. Poszkodowani nie mieli nawet podstawy, żeby się go domagać. Praktykowały to niektóre spółki w obrębie byłej "Celulozy"_.
     Są też firmy, które nie płacą wynagrodzeń. - Bywa, że ich właściciele o tym nie wiedzą - twierdzi przewodnicząca. - Na przykład Niemiec kupuje polską spółkę, wraca do swojego kraju, a tu jego dobrem zarządza ktoś, kto nie płaci. Mamy takie sprawy z terenu Tucholi czy Sępólna.