Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Gutowska-Adamczyk:- Dojrzały bohater literacki zawsze miał pod górkę

Rozmawiał Roman Laudański
Małgorzata Gutowska-Adamczyk, autorka m.in. powieści: Niebieskie nitki, Wystarczy, że jesteś, Serenada, czyli moje życie niecodzienne. Jej powieść 13. Poprzeczna została uhonorowana nagrodą "Książka Roku 2008". Obecnie pracuje nad cyklem "Cukiernia Pod Amorem", w którym ukazały się już dwa tomy.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk, autorka m.in. powieści: Niebieskie nitki, Wystarczy, że jesteś, Serenada, czyli moje życie niecodzienne. Jej powieść 13. Poprzeczna została uhonorowana nagrodą "Książka Roku 2008". Obecnie pracuje nad cyklem "Cukiernia Pod Amorem", w którym ukazały się już dwa tomy. Jarosław Pruss
Rozmowa z pisarką.

- Dojrzały bohater może być atrakcyjny dla czytelników?

- Dojrzały bohater literacki zawsze miał pod górkę. Może dlatego, że w powieści najbardziej interesuje nas zmiana, jej przyczyny i skutki, a bohater dojrzały z natury rzeczy powinien mieć już ustalony charakter. Nie bez znaczenia jest też panujący obecnie kult młodości, który znacznie zmniejsza szansę zaistnienia w roli głównej bohatera "50 plus". Dla takiego bohatera widzę już tylko rolę drugoplanową lub w grotesce. Tak zresztą jest od dawna, przypomnijmy choćby Don Kichote' a.

- Skąd ta fascynacja młodością?

- Trochę z powodów estetycznych, trochę dlatego, że głównym nurtem sztuki jest ta z przydomkiem "pop". Młodzi lepiej reagują na zmiany, są mniej zachowawczy i konserwatywni, dlatego do nich kieruje się przekaz tak reklamowy, jak literacki, bo książka to dziś również produkt. Pamiętam czasy, kiedy tak nie było.

- Ale nie marzy pani o powrocie do tych czasów?

- Gdyby wróciły, musiałabym stać w kolejce do druku, bo z pewnością nie byłoby papieru. Z drugiej strony nakłady były imponujące - sto dwadzieścia tysięcy, dwieście tysięcy - dziś niewyobrażalne. Było wtedy mniej autorów i miałam wrażenie, że wartość tego, co się ukazywało była większa. Czytelnictwo też stanowiło pewien snobizm, nie wypadało ostentacyjnie przyznawać się do awersji wobec książek. Dlaczego więc nie chcę powrotu tamtych czasów? Chyba ze względu na cenzurę i ideologię.

- O co pytają osoby przychodzące na wieczory autorskie?

- Ludzie niewiele mówią podczas spotkań. Nie jestem tu zresztą bez winy. Moje gadulstwo jest przysłowiowe.

- Z pani książek wyłania się potrzeba międzypokoleniowego porozumienia.

- Widzę taką potrzebę i sądzę, że nie jestem w tym osamotniona. Zatraciliśmy trochę umiejętność słuchania, a tego czasem najbardziej potrzebują nasi najbliżsi. Pisałam o tym w "Niebieskich nitkach", gdzie prawnuczka w swej prababce znajduje słuchaczkę i pocieszycielkę w strapieniu.

- Obrazek literacki, cokolwiek ucukrowany?

- Może trochę, ale czytelniczki oczekują, żeby przynajmniej w literaturze świat był taki, jaki powinien.

- Autorki tzw. literatury kobiecej przekonują nas, że wiek czterdzieści plus jest najlepszy na zmiany w życiu.

- Dojrzałość ma wiele wad, ale wraz z nią przychodzi samowiedza i człowiek nagle zaczyna rozumieć, co jest w życiu ważne, kim jest i co chciałby robić. Czasem ma za sobą błędy, bo stchórzył albo był leniwy i nie zawalczył o coś istotnego. Teraz jest ostatni moment, aby naprawić błędy. O tym przeważnie są te powieści. Niestety, większość mogłaby zakończyć się zdaniem: "I żyli długo i szczęśliwie", a to już jest niestety naciągane.

- Odnoszę wrażenie, że wielopokoleniowość pod jednym dachem cokolwiek nam uciekła.

- Po wojnie nastąpiła dekonstrukcja rodziny. Dziś młodzi ludzie nie muszą już akceptować wyborów rodziców, bo na ogół nie są od nich zależni finansowo. Jednocześnie istnieje też duża grupa młodzieży, która opóźnia swoje wejście w dorosłość z powodu braku pracy lub lenistwa. Utrzymywani przez rodziców, którzy od nich niczego nie wymagają. Przedłużają sobie czas beztroski, uciekając od tego, kiedy przyjdzie im być naprawdę dorosłymi.

- Fajnie jest mieć rodzinę pod bokiem.

- Z pewnością. Ale jednak wielu ludzi oddala myśl o założeniu od rodziny, bo to rodzi obowiązki, a nas się nie uczy obowiązkowości.

- Skoro jest moda na singli, to kiedy napisze pani o nich książkę?

- Jedną już napisałam, to "Serenada". Ale tam singielka znajduje oczywiście swego księcia, bo przecież tego oczekuje czytelniczka.

- Przy budowaniu postaci bardziej interesują panią kobiety z przeszłością, czy mężczyźni po przejściach?

- (śmiech) Jedni nie istnieją bez drugich. Skoro w książce mam singielkę, to ona nie może zbyt długo być sama. O kobietach wiem z pewnością więcej, toteż odkrywanie mężczyzn wydaje się dużo ciekawsze.

- Pierwszą próbą dotarci do dorosłego czytelnika była "Serenada" - krzywe spojrzenie na świat seriali?

- Świat seriali, który budzi tęsknoty widzów, jest całkiem inny od ich wyobrażeń.

- Polacy kochają seriale.

- Chyba w każdym kraju jest grupa widzów, dla których seriale są namiastką prawdziwego życia.

- Miłość do seriali świadczy o tym, że wolimy przeżywać czyjeś - telewizyjne życie, a nie koncentrować się na własnym?

- Odnoszę wrażenie, że to rodzaj życia zastępczego, zajęcie dla umysłu i wypełniacz wolnego czasu.

- Łatwiej jest się zezłości i zabrać za rozwiązywanie problemów bohaterów serialowych niż własnych?

- Wszyscy jesteśmy specami od rozwiązywania problemów innych ludzi, tylko ze swoimi troskami często nie potrafimy sobie poradzić.

- Książka musi być pełna emocji, żeby zainteresowała czytelnika?

- Zdecydowanie. Odwoływanie się do intelektu czytelnika zdecydowanie wychładza treść. Przeczytał pan całego "Ulissesa"?

- Nie.

- Ja też nie!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska