Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brat Mniejszy, miłośnik Niemena

BOGUMIŁ DROGORÓB [email protected]
fot. Bogumił Drogorób
Klasztor franciszkanów w Brodnicy. Obok trasa w kierunku Olsztyna i Torunia. Ale odgłos ulicznego ruchu nie dochodzi do celi, w której jestem za sprawą ojca Klaudiusza, jednego z Braci Mniejszych. Ma psa, jak św. Roch. Na ścianie obraz Niemena.

Pochodzi z Wielkopolski. Klasztorne życie rozpoczęło się dla niego stosunkowo późno. Pracował, odsłużył wojsko, wiódł normalne cywilne życie. Praca - oczywiście, w zawodzie rodzinnym. Był kolejarzem, jak dziadek, ojciec, brat. Dobry zawód, rzetelne wykonywanie obowiązków, znośne zarobki, mieszkanie służbowe. Co najważniejsze, lubił tę pracę, choć było trudno, bo i w dzień, i w nocy. Praca na miejscu, praca w terenie. Wyjazd z ekipą narzędziową, na usterki.
- Tylko ja jedyny w rodzinie się wykoleiłem
- uśmiecha się - oddając mundur kolejarski, zamieniając go na habit.
Przyszedł bowiem taki moment w jego życiu, gdy stwierdził, że to, co robi, chyba jednak nie pasuje do jego charakteru, do jego postrzegania świata, do myśli. Przyszła refleksja. Wybrał życie w zakonie.
- Nie chodzi wyłącznie o własne przemyślenia. Niemały wpływ na podjęcie tej decyzji miał pontyfikat Jana Pawła II. Jeździłem na pielgrzymki, w kolejarskim gronie, na spotkania z papieżem. Być może, tak sądzę, zasiał jakieś ziarno. Padło na mnie. Z drugiej strony, też o tym jestem przekonany, pewien wpływ miała muzyka Czesława Niemena i on sam, jako artysta. Kształtował moją osobowość, charakter. Musiał nadejść ten moment, impuls, o czym chyba Bóg tylko dobrze wiedział.
Muzyka chodziła za nim od najmłodszych lat. Po prostu, w rodzinnym domu słuchało się radia. Muzyki rozrywkowej też, tyle że w spokojnych rytmach, w delikatnej tonacji.
- Rodzice mieli swoją muzykę i my swoją. Starszy brat przywoził z Poznania natomiast wszystko, co było związane z big beatem. Tak wówczas określano muzykę młodzieżową. Słuchał jej nieustannie. Można powiedzieć, że zaraziłem się od niego. I tak spotkałem Juliusza Czesława Wydrzyckiego, tak się nazywał późniejszy Czesław Niemen.

Nazwy adapteru i firmy produkującej ten sprzęt już nie pamięta.
- Na pewno nie był to kultowy "Bambino", ale jakiś wcześniejszy. Pamiętam, że była to zielona walizeczka. No i winylowe płyty, single, także pocztówkowe. I takie utwory jak "Mamo, nasza mamo", "Czas jak rzeka", "Ptaki śpiewają: kocham". Niewielu pewnie je pamięta, a mnie zapadły gdzieś w sercu.
Starszy brat puszczał te płyty non stop. Na okrągło słuchał młodszy. Nie było dnia bez "Czy mnie jeszcze pamiętasz", "Możesz mówić, komu zechcesz". Ale to jeszcze nie był ten artysta, który objawił się jako Czesław Niemen.

W pamięci przyszłego zakonnika utkwił rok 1967. Miał wówczas 11 lat. Ukazał się longplay "Dziwny jest ten świat".
- Poraziło mnie. Potęga głosu Niemena. Właściwie od tego czasu przywiązałem się do jego muzyki. Prosiłem brata, żeby kupował wszelkie nowości. Był więc "Sukces", "Bema pamięci rapsod żałobny", "Człowiek jam niewdzięczny", potem sam je zdobywałem. Zacząłem śledzić wszystko, co jest na rynku muzycznym, nadal słuchałem radia, Studia "Rytm", przeglądałem czasopisma muzyczne, zacząłem jeździć na koncerty. Zafascynował mnie. Ale bywało, że w domu, gdy słuchałem Niemena, ojciec mówił, żebym ściszył tego wyjca, bo wyje i wyje. Tu akurat miałem odmienne zdanie. Nie mógł się jakoś przekonać do Niemena. Dopiero po jakimś czasie jedna piosenka spowodowała, że zmienił zdanie. Był to rosyjski utwór "Jodełki, sosełki", a ojciec bardzo lubił rosyjskie melodie.

Zainteresowanie Niemenem sięgnęło głębiej. Począwszy od wycinków gazetowych, po kolekcję płyt, poszukiwanie wątków biograficznych, po spotkanie z artystą. Obserwował go na koncertach i za kulisami, gdy osobiście składał sprzęt muzyczny, całą elektronikę. Podszedł kiedyś z najnowszą płytą, gdzie były utwory do poezji Adama Asnyka. Najzwyczajniej, jako fan muzyki, po autograf.
- Człowiek bardzo delikatnej natury, bardzo przystępny, rozmowny.
Widział we mnie kogoś, kto przychodzi nie tylko po autograf, ale chce porozmawiać, podzielić się wrażeniami, odbiorem muzyki, sposobem jej przeżywania, refleksją. Właśnie o tym przez długie chwile rozmawialiśmy. Nie byłem dla niego natrętnym zbieraczem autografów, ale jakąś bratnia duszą. Tak to pojmuję. Co ciekawe, gdy już wziął ode mnie płytę, powiedział: ale ja już przecież dawałem ci autograf. Prawda, kilka lat wcześniej. Zaskoczył mnie. Pamiętał twarz, pamiętał człowieka.
Gdy już wiedział, gdy już był wewnętrznie przekonany, że Bóg go powołał do innej służby, nie w kolejarskim mundurze, postanowił pożegnać się też z płytami, z wszystkim co wypełniało jego dotychczasowe życie. Całą kolekcję Niemena przekazał znajomej, która po jakimś czasie wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Też była fanką Niemena, więc uznał, że jej się to należy, że płyty trafią w dobre ręce.
- Myślałem, że w zakonie, w zamknięciu, już nie ma miejsca na muzykę choćby takich artystów jak Czesław Niemen. Okazało się, że byłem w błędzie. Dziś nawet trochę żałuję, że ten cały mój zbiór oddałem, bowiem wiele płyt na okładce miało oryginalny podpis Niemena. Ale, na pewno dobrze jej służą.

W klasztornej celi ojca Klaudiusza z brodnickiego zakonu franciszkanów, na biurku jest nowa kolekcja, nowa edycja. Tyle że na płytach CD. Jest i mała wieża. Kolekcja zawiera prawie wszystko, co Niemen skomponował, co śpiewał. Ale zakonnik precyzuje - 99,9 proc. Brakuje bowiem jednego utworu, nagranego w angielskiej wersji językowej. Na ścianie obraz artysty. Namalowany nie przez artystę, ale panią z talentem malarskim, pracującą w klasztornej kuchni.

Dziś, gdy ciebie mi brak

Zakonnik spogląda na obraz, zakłada - trochę podobny - kapelusz, który służy mu codziennie podczas spacerów. No i przygotowuje się do nabożeństwa poświęconego artyście. A będzie to już piąta rocznica śmierci Czesława Niemena.
18 stycznia w nowym roku po raz piąty w kościele klasztornym zabrzmi znów głos znany, przejmujący. Od chóru po główny ołtarz, od Drogi Krzyżowej po konfesjonał, starą ambonę. Zabrzmi w murach, które od 1752 roku nasycone są modlitwą, radością i smutkiem, refleksją, wszystkimi emocjami, które znajdujemy też w muzyce Czesława Niemena.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska