MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prowokacja dziennikarska. Dyrektor ARR zgodził się załatwić pracę

Lucyna Talaśka-Klich
Rys. Tomasz Wilczkiewicz
Adam Koc zgodził się pomóc w załatwieniu posady rzekomemu synowi działacza PSL-u.

Adam Koc, dyrektor bydgoskiego oddziału ARR

Adam Koc, dyrektor bydgoskiego oddziału ARR

- Złożyłem rezygnację ze stanowiska dyrektora, bo popełniłem błąd i muszę ponieść konsekwencje.

Adam Koc, dyrektor bydgoskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego był przekonany, że pomoże załatwić posadę synowi wysoko postawionego działacza PSL-u. A to był dziennikarz TVN-u! Wczoraj skompromitowany dyrektor złożył rezygnację.

W poniedziałkowy wieczór, podczas emisji programu TVN - "Teraz My" cała Polska mogła zobaczyć prowokację dziennikarską z Adamem Kocem w roli głównej.

Mateusz Hładki, dziennikarz TVN dzwoni do dyrektora Koca i przedstawia się jako pracownik ministerstwa rolnictwa. Mówi wprost: - Pod Bydgoszcz przeprowadza się człowiek - można powiedzieć - naszego człowieka. Syn zaufanego działacza i bliskiego przyjaciela pana ministra Sawickiego. Sytuacja jest niełatwa. Młody człowiek szuka pracy. Czy ewentualnie moglibyśmy liczyć na pańską pomoc?
Na to dyrektor bez wahania: - Tak, nie ma problemu.

Dyrektor zapytał o nazwisko. Padło fikcyjne - Zieliński. Imię - Marek.

Adam Koc dodał, że lada dzień agencja zacznie szukać człowieka do Sekcji Kwotowania Mleka. Stanowisko? Starszego referenta "czy tam specjalisty". - Jakieś godziwe warunki mu zapewnię - tłumaczył Adam Koc. - Nie mam już możliwości stanowiska kierowniczego...

- To już nie da rady? - dopytywała druga strona.

- Nie da rady - odparł dyrektor i określił, że nowy pracownik dostawałby około dwóch tysięcy złotych na rękę. - Najlepiej by było, gdyby się do mnie odezwał - tłumaczył.

- Czy to jest konkurs, czy to już jest w pana gestii?- pytał dziennikarz.

- Konkurs jest w mojej gestii - odparł Adam Koc. - Ja go rozstrzygam i najlepszą kandydaturę proponuję prezesowi i prezes akceptuje ją ostatecznie.

Dziennikarz: - Rozumiem, sprawa jest można powiedzieć załatwiona i przychylne spojrzenie jest na pana Zielińskiego?...

Dyrektor: - Sprawa jest załatwiona!

Nieudany powrót
Adam Koc - od 9 czerwca 2008 roku dyrektor bydgoskiego oddziału ARR. Do pracy w agencji powrócił po rocznej przerwie, był zastępcą burmistrza Nieszawy. Działacz PSL.

Do TVN-owskiego studia zaproszono m.in. Jarosława Kalinowskiego, szefa Rady Naczelnej PSL, który po obejrzeniu tego materiału stwierdził, że w systemie rekrutacji osób, które mają pracować w administracji publicznej jest wiele do poprawienia.

Kiedy zobaczył drugi fragment rozmowy z dyrektorem (spotkanie z fikcyjnym Zielińskim, którego Adam Koc chciał "przygotować" do rozmowy kwalifikacyjnej, nagrano ukrytą kamerą), Kalinowski dodał: - Ręce opadają, nie ma tu innego komentarza. Czasami prowokacja dziennikarska jest środkiem bardzo dobrym, żeby obnażyć tego typu rzeczy.

Z kolei poseł Eugeniusz Kłopotek, lider PSL na Kujawach i Pomorzu, broni Adama Koca: - On nie powinien stracić stanowiska dyrektora! To bardzo dobry pracownik. Dał się podpuścić dziennikarzom.

Kłopotek to co innego. Od wielu lat na politycznej scenie, potrafi wyczuć prowokację. - W 2003 roku, gdy byłem wiceprezesem PSL-u, przyszedł do mnie rzekomo reprezentant niemieckiej firmy, której zależało na atrakcyjnych gruntach nad morzem - zdradził nam poseł. - Za pomoc PSL miał dostać kasę na kampanię wyborczą. Wyczułem bluesa. To chyba był ktoś ze służb specjalnych. Wyrzuciłem go za drzwi. A dyrektor Koc dał się podpuścić!

Zdaniem Kłopotka, Koc chciał tylko pomóc. - Ja też wykonałem setki telefonów do wójtów i burmistrzów, żeby różnym ludziom pomóc na przykład w znalezieniu pracy. Nie interesuje mnie, czy ci, którzy potrzebują pomocy są z PSL, PiS czy PO. A dyrektora trafiła polityka. Najgorszą rzeczą byłoby złożenie go w ofierze.

Adam Koc powiedział nam we wtorek: - Nie dawałem stuprocentowej pewności, że kogoś zatrudnię. To w materiale wycięto. Gdyby przyszedł ktoś z ulicy, też bym starał się mu pomóc. Od czasu gdy zostałem dyrektorem, czystek w oddziale nie zrobiłem i nikogo z PSL-u nie zatrudniłem. Dałem się złapać. Popełniłem błąd, więc podałem się do dymisji.

Prezes ARR przyjął jego dymisję. Zalecił też przeszkolić pracowników. Mają oni wiedzieć, jakie są przepisy i procedury dotyczące zatrudnienia w tejże agencji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska