Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Apetyt prezesa

Ryszard Buczek

     Sto dni rząd Millera fundował nam gorzkie piguły (wyrzeczenia niezbędne do łatania osławionej dziury budżetowej), a w tym czasie Krzysztof Mastalerz, prezes na dwu stołkach (PZU Życie i PZU Asset Management) zarabiał miesięcznie 11 tysięcy dolarów, miał prawo do premii w wysokości od 100 do 340 procent wynagrodzenia i do pokaźnej premii odroczonej. Kontrakt tak cennego prezesa (obowiązujący do końca 2005 r.) zapewniał mu też polisę na życie na kwotę nie mniejszą niż milion dolarów i odszkodowanie na wypadek odwołania (506 tys. dolarów).
     Z Mastalerzem kontrakt zawarł rząd Buzka na krótko przed odejściem, pięknie obchodząc tzw. ustawę kominową, która obowiązuje prezesa PZU Życie. Ale już nie obowiązuje ona PZU Asset Management (ma zarządzać 20 miliardami aktywów grupy PZU, dotąd nie zarządza nawet złotówką).
     Mastalerz stracił posadę prezesa PZU Życie w poniedziałek i pewnie lada dzień straci stołek prezesa drugiej spółki (weźmie 500 tys. dolarów odszkodowania?), ale ilu jeszcze takich pazernych Mastalerzy ze stajni Wąsacza, Chronowskiego i Kameli-Sowińskiej jest na stołkach w bogatych spółkach z udziałem skarbu państwa? Czy o ich apetytach będziemy się dowiadywali dopiero w chwili odwołania? I czy jest gwarancja, że ludzie ze stajni ministra Kaczmarka rażąco nie naruszają ustawy kominowej (uchwalonej przy gorącym poparciu posłów SLD i PSL)?
     PZU Życie nie ma szczęścia do prezesów. Prokuratura nie zdążyła przecież jeszcze rozwikłać nadużyć Grzegorza Wieczerzaka, który wyprowadził z tej firmy na prywatne konta wielomiliardowe kwoty. Nici afery wiodą do ludzi byłego wicepremiera Tomaszewskiego, a także do parlamentu (tu na czele grupy jego protektorów - słynnych z batalii o uwłaszczenie i Polski Cukier - stał poseł Tomasz Wójcik z AWS, a wspierali ją Józef Zych i Bogdan Pęk z PSL).
     Gdzie wtedy był prezes NIK Janusz Wojciechowski? - dziś bezbarwny wicemarszałek Sejmu, czołowy obrońca wyskoków Leppera. Nie razi go, że ten lży wysokich funkcjonariuszy państwa, publicznie nazywa ich kanaliami, mordercami i złodziejami. Nie razi go, bo na obronie Leppera chce zaistnieć (głównie w telewizji) i zjednać sobie wyborców na wsi.
     Sto dni rząd Millera fundował nam gorzkie piguły, aż wreszcie w środę podał łyżkę miodu, czyli program rozwoju gospodarki. Na razie jest to miód do lizania przez szybę, bo najpierw trzeba program przełożyć na ustawy, a te zacząć stosować. Zajmie to najmniej pół roku.
     Rząd zmierza do zmniejszenia utrudnień w prowadzeniu działalności gospodarczej, ułatwienia absolwentom podejmowania pracy, stawia na budownictwo mieszkaniowe (kredyty na 25 lat, o stałym oprocentowaniu rzędu 8 - 9 proc.) oraz budowę dróg i autostrad (przeznaczy na to 38 mld zł).
     To krok w dobrym kierunku, daje szansę na wyrwanie gospodarki z marazmu i zatrzymanie fali narastającego bezrobocia już w perspektywie roku. Dotąd przewidywano, że bezrobocie będzie rosło jeszcze dwa lata. Uelastycznienie prawa pracy, obniżenie kosztów zatrudnienia absolwentów w małych i średnich przedsiębiorstwach, opłacanie część składki ubezpieczeniowej przez budżet, ułatwienia w zakładaniu firm, możliwość odroczenia płatności podatkowych i ubezpieczeniowych - to szansa, że już mniej tegorocznych absolwentów trafi do pośredniaków.
     Ułatwienie w zakładaniu firm jest też szansą dla aktywnie poszukujących pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska