Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie będzie groszowych emerytur. Może jednak nie być żadnych?

Jolanta Zielazna
Jolanta Zielazna
Do końca roku rząd powinien zdecydować, co dalej z wypłatą groszowych emerytur.
Do końca roku rząd powinien zdecydować, co dalej z wypłatą groszowych emerytur. Sławomir Kowalski
Nie będzie groszowych emerytur. Może jednak nie być żadnych? Jeśli przywrócony zostanie minimalny wymagany staż - tak właśnie będzie.

W ministerstwie pracy zastanawiają się, czy nie wprowadzić minimalnego stażu emerytalnego. Taka rekomendacja wypłynęła podczas przeglądu emerytalnego przeprowadzonego przez ZUS.

Minister pracy Elżbieta Rafalska nie ukrywa, że chce zniesienia „kompromitującego”, jak to określiła, systemu świadczeń w wysokości paru groszy emerytury.

Teraz najniższa kwota, wypłacana w toruńskim oddziale ZUS, wynosi 1,75 zł, a w bydgoskim - 82 grosze. Prawda, trudno nazwać to emeryturą, ale takie są konsekwencje przyjętej metody wyliczania świadczenia. Jeśli ktoś krótko płacił niskie składki, to trudno, by uzbierał kwotę wystarczającą na wypłacanie godnej emerytury przez co najmniej 20 lat. Od 1999 roku wiemy, że nasza emerytura będzie zależała od tego, ile na nią uzbieramy.

Nie bez znaczenia są jednak wysokie koszty comiesięcznej obsługi groszowych wypłat.

Po raporcie z przeglądu emerytalnego co rusz pojawiają się w mediach doniesienia, że rząd przywróci minimalny staż ubezpieczeniowy potrzebny do tego, byśmy emeryturę w ogóle mogli dostać. Takie właśnie propozycje (rząd mówi „informacje”) zostały zapisane w przyjętym dokumencie. Jedną jest 15 lat składkowych. Drugą - 5 lat składkowych, pod warunkiem że uzbierana kwota wystarczy co najmniej na wypłatę jednej trzeciej minimalnej emerytury.

Co najmniej 15 lat?

A co z pieniędzmi osób, które tych warunków nie spełnią? Zasilą budżet ZUS czy wrócą do oszczędzających? O tym się nie wspomina.

Gdyby miały zostać w ZUS, byłby to powrót do sytuacji sprzed reformy. Wówczas, żeby w ogóle dostać jakąkolwiek emeryturę, kobiety musiały mieć co najmniej 15 lat składkowych i nieskładkowych, a mężczyźni 20 lat. Jeśli tych warunków nie spełnili, nie dostawali nic, a wpłacone do ZUS pieniądze zasilały kasę tej instytucji.

Jednak teraz jest zasadnicza różnica. Do końca 1998 roku pracownicy nie mieli indywidualnych kont w ZUS, pracodawca płacił za wszystkich zatrudnionych „hurtem” określony procent funduszu płac. Trudno więc było danemu pracownikowi przypisać konkretną kwotę składek.

Od początku 1999 r. dokładnie wiadomo, kto ile wpłacił na późniejszą emeryturę.

Ale wiceminister pracy Marcin Zieleniecki na posiedzeniu sejmowej komisji polityki społecznej powiedział, że ZUS to nie bank i zwrotu składek nie będzie.

Rząd rozważa oba zapisane warianty wprowadzenia minimalnego stażu, co przyznała minister pracy Elżbieta Rafalska w rozmowie w Radiu Zet.

Innym razem tłumaczyła, że nie było zamiaru, by odkładane środki zostały zawłaszczone przez system. - To był głos w dyskusji, że potrzebne w Polsce jest wprowadzenie minimalnego progu stażowego, który pozwoliłby na obliczenie tego świadczenia - powiedziała w Business Insider.

Ministerstwo powołuje się na przykład innych krajów unijnych, w których obowiązuje minimalny staż emerytalny, m.in. w Austrii, Portugalii, Hiszpanii, na Łotwie wynosi on 15 lat.

Lata czy uzbierana kwota?

Jeśli staż zostanie wyśrubowany, to spora grupa pracowników może zostać bez emerytury. Problem może dotknąć matki, które z powodu 500 plus zrezygnują z pracy, nawet na kilka lat. Ministerstwo już się cieszy, że dzieci zaczęło rodzić się więcej.

- Wprowadzenie cenzusu stażu całkowicie psuje system, na który się z rządem umówiliśmy, czyli będziesz miał tyle, ile odłożysz - mówi Andrzej Strębski, niezależny ekspert ubezpieczeń społecznych. - Ktoś może przez 10 lat mieć bardzo wysokie zarobki, wysokie składki, potem dzięki waloryzacjom uzbiera naprawdę pokaźną kwotę i nie dostanie emerytury, bo nie pracował 15 lat?!

Strębski uważa, że sprawa niskich świadczeń to tylko pretekst do wprowadzenia wymogu stażu. Jeśli ktoś tego warunku nie spełni, powinien mieć zwrócone składki. - Inaczej będzie to grabież w biały dzień - uważa. - Odkładaliśmy, mając umowę z państwem, że te pieniądze do nas wrócą w postaci emerytury.

Zasadne jest jednak pytanie, czy składki potrącane z naszej pensji są naszą własnością? Logicznie rzecz biorąc wydawałoby się, że tak, przynajmniej w tej części, którą płaci pracownik.

Już raz, przy okazji zmian w OFE, Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nie są to prywatne pieniądze pracowników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska