MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Adam Nowak z Raz Dwa Trzy: kiedyś handlowałem dżinsami, teraz utrzymuję się wyłącznie z muzyki

Rozmawiała Agnieszka Domka-Rybka, Fot. Internet
Adam Nowak, lider zespołu Raz Dwa Trzy
Adam Nowak, lider zespołu Raz Dwa Trzy
Rozmowa z Adamem Nowakiem, liderem zespołu Raz Dwa Trzy.

Jesteście jednym z nielicznych zespołów, na temat którego powstała praca magisterska. Kto ją napisał, o czym konkretnie jest i czy to miłe czytać pracę naukową na swój temat?

Adam Nowak: - Nasz kolega wpadł na ten genialny pomysł. Odradzaliśmy mu, ale nie chciał słuchać. Zdecydował się na monografię, więc to było bardzo pracochłonne. Wpakował się i wpakował nas. Musieliśmy mu opowiadać swoje życiorysy, począwszy od czasów przedszkolnych.


 
Czyli od wtedy, gdy marzył pan - jak inni chłopcy w tym wieku - by zostać strażakiem?

- Strażacy mi imponowali wielce. I umundorowanie, i to co robią, i sprzęt. Ale nie tylko oni. Niedługo później grałem w koszykówkę, hokeja, jeździłem na koniu. Wszystko mi przychodziło bardzo łatwo. W trzeciej klasie podstawówki zacząłem grać na gitarze. Wtedy siostra dziwiła się, dlaczego ona dopiero uczy się piosenki, a ja ją już umiem. Do naszego 36-metrowego mieszkania przychodziło codziennie razem z nią kilkanaście młodych ludzi. Grali na gitarach, śpiewali. Zanim rodzice przyszli z pracy, oni się oczywiście zawsze zdążyli ulotnić. To wspaniałe czasy były.


 
Jest o czym opowiadać. To w takim razie ciekawa praca musi być... Kolega zaliczył?

Czy ciekawa? Nie jest precyzyjna. Powiem tak: efekt nie jest taki, jakiego się spodziewalem. Ale oczywiście kolega zaliczył, jest magistrem.

 

A pan zdobył wykształcenie wyższe, tak zwane prezydenckie....

- Żeby było jasne, chodzi o byłego prezydenta.


 
To oczywiste....

- Nie napisałem pracy, choć ukończyłem pedagogikę kulturalno-oświatową. Tak wyszło. A z zawodu jestem technikiem żywienia zbiorowego.

 

To teraz bardzo popularny zawód...

- Wtedy, gdy się uczyłem wcale nie był modny. Zresztą, to była robota dla kierownika sali czy stołówki, a ja nigdy nie aspirowałem do takiego stanowiska (śmiech). Byłem natomiast garderobianym, działałem w kabarecie, teatrze i robiłem różne inne rzeczy w życiu.

 

Na przykład handlował pan dżinsami na targowisku?

- Tak, ale tylko przez chwilę, żeby nie umrzeć z głodu. Menadżer nas wtedy zostawił i nie poinformował, że to robi.


 
Czyli, można rozumieć, że w tej chwili zarabia pan tylko na muzyce.

- Można tak rozumieć. W tej chwili to wystarczy. A utrzymuję dużą rodzinę.


 
Dużą? Ile ma pan dzieci?

Czworo: najstarsza córka ma 15 lat, najmłodszy syn 5 lat, pomiędzy jest 14-letni syn i 9-letnia córka, więc rozpiętość wiekowa jest spora i wachlarz emocjonalny również. Ponadto jestem żonaty cały czas z pierwszą żoną (śmiech). Liczna rodzina to jest fabryka, która pożera wszystko, co się tylko da pożreć, czyli każde zarobione pieniądze. Ale rodzina jest niezwykła i jedyna w swoim rodzaju! Choćby posiadało się najlepsze zajęcie, to towarzyszenie dzieciom zawsze będzie ciekawsze. Choć średnio sobie z tym wszystkim radzę... Na szczęście żona pilnuje wszystkiego, bo mnie często nie ma w domu. Ona pracuje w szkole. Prowadzi zajęcia teatralne z dziećmi.


 
Któreś z dzieci pójdzie w ślady taty?

- O nie... Ja bym nie miał śmiałości namaszczać nikogo! Bo to nie jest łatwe zajęcie. Ja akceptuję swój życiorys, gdyż tego chciałem. Ale, gdyby ktoś musiał, a nie chciał. Każde z moich dzieci robi co innego, choć każde umie zaśpiewać piosenkę. Starszy syn na pewno ma słuch absolutny, ale nie korzysta z niego. Był nawet w szkole muzycznej, ale wycofaliśmy go ze względu na różne problemy. Jest zapaśnikiem, trenuje trochę pływanie. Na razie w naszym domu toczy się nieustająca walka o komputer...


 
Płyta z przebojami Agnieszki Osieckiej, m.in. "Czy te oczy mogą kłamać" albo "Niech żyje bal", to był wasz pomysł?

- Nie, powstała na zamówienie programu trzeciego Polskiego Radia. Miała uświetnić piątą rocznicę śmierci Agnieszki Osieckiej. Na początku nie chciałem tego robić, bo nie jestem z tego świata, z którego ona była, ale po namowach zgodziłem. I okazało się, gdy zaczęliśmy pracować nad tą płytą, że to naprawdę coś fajnego. A to poniekąd wyszło z konfliktu, bo nasze korzenie artystyczne są inne, aniżeli Osieckiej. Mieliśmy ułatwione zadanie, bo wiedzieliśmy, czego nie chcemy robić. To piosenki lirycznie piękne, choć nie wszystkie są przebojami.


 
Nie pisze pan przebojów na lato?

- W ogóle tego nie robię, bo takie piosenki mają krótki żywot. A jak coś ma krotki żywot, ja nie mam w tym przyjemności. Lubię być długą przyjemnością.


 
Pracujecie nad nową płytą?

- Pracujemy nad dwunastą, autorską płytą. Praca wre.


 
Jest pan zawodowo spełniony?

- Jeżeli artysta odpowie na pytanie, że jest zawodowo spełniony, to nie powinien już nigdy wychodzić na scenę. Dziś mogę tylko powiedzieć, że jestem trochę zmęczony.


 
Zmęczony? Jak wygląda pana dzień w trasie i w domu?

- W trasie wstaje się przed godziną siódmą, bo wszędzie jest daleko. Gdy mowa o 200 kilometrach, nie jest jeszcze tak źle, ale zdarza się, że trzeba przejechać 700 kilometrów i zdążyć na próbę, np. na godzinę 15.00. Idzie się spać późno, bo tak zwykle kończą się koncerty. Zostaje na spanie 5, 4, czasem trzy godziny. W domu wstaję o godzinie 6.50, przygotowuję dzieci do szkoły na godzinę 8.00. Przez 45 minut dzieją się sceny dantejskie. Potem się rozstajemy i po południu witamy, nie zawsze z uśmiechem, bo dzieci nie zawsze mają dobry dzień w szkole albo w przedszkolu.


 
Kto chodzi na wywiadówki?

- Zdecydowanie żona. gdy nie jestem w trasie, bywam na wywiadówkach. I przyznam, że bardzo się na nich nudzę. Nie ma w nic konstruktywnego. A i tak wszystko wiemy na bieżąco, bo żona pracuje w szkole.


 
Z żoną chciałby pan napisać wspólnie jakiś scenariusz lub książkę?

- Są takie dni, gdy marzę, żeby coś takiego zrobić. Książka oczywiście leży odłogiem. Przymierzaliśmy się z żoną, by napisać scenariusz, ale zawsze, jak się przymierzamy, to zaraz się kłócimy. Najciekawsze są dyskusje na ten temat. My się spieramy na temat problemów zawartych w scenariuszu. I chyba on nie powstanie.


 
Papierosy pomagają panu w stresie?

- Lubię je mieć w organizmie.

 

A co będzie pan robił za 15 lat?

Na pewno znajdzie się jakieś zajęcie dla mnie. Wszystko w moim życiu mnie zawsze zaskakiwało. Lubię to i myślę, że tak jeszcze się stanie.

 

 

 

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska